piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 9


Zamiast oglądania maratonu filmowego, ja i Maddie spędziłyśmy popołudnie planując, kupując masę alkoholu i dzwoniąc, mówiąc wszystkim których znamy o imprezie, zostawiając na koniec najlepsze i najważniejsze – chłopców.
-Mogę zadzwonić do Louis’ego, a on powie reszcie. – zaproponowała Maddie, wykręcając numer, ale ja szybko zeskoczyłam z blatu kuchennego, wyrwałam jej telefon z ręki i przy okazji zarobiłam od niej dziwne spojrzenie.
-Mogę ja mieć tą przyjemność? – spytałam słodko i nie czekając na jej odpowiedź, przycisnęłam telefon do ucha i usłyszałam sygnał. Maddie po raz kolejny obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem i podeszła do lodówki. Skupiłam się na sygnale i wkrótce charakterystyczny dźwięk został zastąpiony głosem Lou.
-Cześć skarbie! – wykrzyknął wesoło po drugiej stronie, a ja zachichotałam
-Sorki Lou, to tylko ja [T.I] – powiedziałam wychodząc z kuchni, żeby Maddie nie mogła mnie usłyszeć – miałam ku temu powód. Uśmiechnęłam się podstępnie. – Lou, zgadnij kto urządza dzisiaj imprezę.
Plan polegał na zaproszeniu wszystkich chłopców oprócz Nialla i jakoś zadziałał. Powiedziałam Louis’emu, że chcę zaprosić Niall’a osobiście i żeby mu o niczym nie mówił; kupił to, co wydało mi się dziwne, bo to Louis zawsze rozpoznawał, czy ktoś mówi prawdę. Zgaduję, że mój talent aktorski jest imponujący.
A teraz czwórka z nich siedziała w moim salonie, razem z jakimś milionem innych ludzi, których ledwo znałam, podczas gdy ja miałam nadzieję, że Niall źle spędza swój gówniany czas, gdziekolwiek był a jego plany (o ile jakieś ma) wychodzą marnie. Ciota.
Wspomniałam, że byłam pijana?
Nie byłam do końca pewna, kiedy zdecydowałam się upić – to nie było moje oryginalne założenie; ja i Maddie postanowiłyśmy pozostać trzeźwe, żeby zapobiegać jakimkolwiek złym wydarzeniom, jak ludzie tłukący coś wartościowego, albo rzygający na dywan, albo wszczynający bójki, ale gdzieś w połowie imprezy zdecydowałam się na drinka, który pociągnął za sobą kolejne sześć, a potem straciłam rachubę.
-Hej – powiedział Zayn, gdy pojawił się w miejscu gdzie leżałam z policzkiem przyciśniętym do ściany; przez ostatnie pół godziny tańczyłam jak obłąkana, co w połączeniu z alkoholem, dawało uczucie, że moja szyja, twarz i klatka piersiowa paliły,  a ja próbowałam się trochę schłodzić – Wszystko w porządku? – spytał, nie znając mojego zwykłego pijanego zachowania.
-Taa, porządku. – zabełkotałam trochę, machając do niego. Położył się przy ścianie obok mnie i pociągnął łyk piwa.
-Widziałaś Niall’a? Myślałem, że tu będzie. – powiedział a ja się spięłam.
Wyszczerzyłam zęby (albo przynajmniej spróbowałam, bo moja szczęka zawsze robiła się odrętwiała kiedy byłam pijana) – Powiedział, że ma już plany na dzisiejszy wieczór. – powiedziałam, uśmiechając się kwaśno; nie chciałam o nim gadać, wystarczająco często o nim myślałam.
-Niee, żadnych planów, sam mi mówił. Prawie wygadałem się o imprezie, ale przypomniałem sobie, że sama chciałaś mu powiedzieć.
-Cóż, zgaduję, że zaplanował coś, tuż przed tym, jak do niego zadzwoniłam. – powiedziałam przez zęby. – w każdym razie, nie ważne, świetnie się bawimy bez niego. Chodź, zatańczymy! – powiedziałam odpychając się od ściany i ciągnąc za sobą Zayn’a, aż na środek pokoju. Wbił pięty w podłogę, powodując natychmiastowe zatrzymanie i coś do mnie powiedział, ale nie mogłam go usłyszeć przez muzykę.
-Co? – krzyknęłam, ciągle trzymając jego rękę. Potrząsnął głową.
-Ja nie tańczę. – odkrzyknął, podchodząc do mnie, żebym go lepiej słyszała, tak, że mogłam wdychać jego wodę kolońską. Nie dobrze. Moje hormony były znane z tego, że wariowały, kiedy byłam pijana, a fakt, że Zayn miał twarz pieprzonego modela nie pomagał. Wcale.
-Nawet trochę? – spytałam i wydęłam wargi. Zaśmiał się i ścisnął moją rękę, kiedy zachwiałam się pijacko.
-A może przyniesiemy ci szklankę wody? Albo trzy? – krzyknął ponownie do mojego ucha, a ja miałam ochotę jęknąć. Moje palce chciały dotknąć jego skóry. Właściwie, czyjejkolwiek skóry, ale po prostu, on tam był i był Zayn’em do cholery. Skinęłam głową, żeby poprowadził mnie do kuchni, gdzie było zdecydowanie mniej osób.
Był tam Liam, wlewający w siebie piwo, podczas pogawędki z dziewczyną, której nie widziałam nigdy wcześniej w swoim życiu. No cóż. Impreza nie była imprezą dopóki ktoś się na nią nie wprosił.
Odwróciłam się do Zayn’a, który wręczył mi plastikowy kubek wypełniony najlepszym Boskim wynalazkiem – wodą. Wypiłam ją do dna, nie zawracając sobie głowy damskimi manierami, a potem odstawiłam kubek na blat i przyciągnęłam Zayn’a do siebie, przytulając go. Napiął się, więc zrozumiałam, że kompletnie się tego nie spodziewał, ale szybko wyluzował i zamknął swoje ręce dookoła moich ramion, nie chcąc wysyłać żadnych fałszywych znaków.
Nie powstrzymało mnie to przed przyciśnięciem nosa do jego klatki piersiowej i wdychania bogatej mieszanki papierosów, wody kolońskiej i zapachu Zayn’a. Po prostu miałam potrzebę kogoś trzymać, lub żeby ktoś trzymał mnie. Albo żeby ktoś mnie pieprzył, tak, żebym mogła zapomnieć o doświadczeniach zwanych Niall Horan.
-Ładnie pachniesz. – wymamrotałam dotykając wargami jego bawełnianej koszulki. Odsunął się lekko, żeby na mnie spojrzeć uśmiechając się nie tylko ustami, ale też oczami. Przemknęło mi przez głowę, że chętnie ugryzłabym jego dolną wargę.
-Dziękuję, ty też. – powiedział pocierając łagodnie moje plecy, a ja ponownie zmniejszyłam dystans między nami, ciągle na niego patrząc.
-I masz bardzo długie rzęsy. – zaczęłam paplać, ale Zayn tylko zachichotał, a mnie nie obchodziło, czy byłam śmieszna. Niall nigdy tak nie chichotał, kiedy robiłam coś głupiego. Może dlatego, że starałam się nie robić przy nim nic głupiego.
Starczy Niall’a.
-I chcę Cię pocałować. – powiedziałam ośmielona przez alkohol. Przez chwilę zawahał się z odpowiedzią.
-Ale nie możesz tego zrobić skarbie. – powiedział słodko marszcząc nos. Odrzucał mnie, a ja twierdziłam, że jest słodki. – Niall nie byłby zadowolony, prawda? – powiedział, zabierając swoje ręce ode mnie. Może było to spowodowane brakiem jego ciepła, a może jego słowami, ale spięłam się. 
-Gówno go to obchodzi. - warknęłam. - On chce tylko tego co w moich spodniach, a kiedy już mu wystarczy, przestaje się mną interesować. - powiedziałam, kiedy złość narastała w mojej klatce piersiowej. Dlaczego musiał o nim wspomnieć?
-[T.I] - zaczął Zayn, wyciągając rękę, żeby złapać moją dłoń, ale odepchnęłam go. 
-Muszę iść. - wymamrotałam z wzrokiem wbitym z podłogę i uciekłam z pokoju, wpadając na Harry'ego. 
-Hej, [T.I] Ni jest-
-Nie teraz, Harry, na miłość boską. - warknęłam i ominęłam go. Co było z tymi chłopakami nie tak? Czy nie mogłam już wejść do pokoju tak, żeby żaden z nich nie przypomniał mi o 1/5 ich zespołu, o której na prawdę chciałam zapomnieć tego wieczoru?
-Świetnie się bawisz beze mnie, skarbie? - usłyszałam głos, który sprawił, że gwałtownie się zatrzymałam i odwróciłam w jego kierunku. Niall stał niedaleko mnie, opierając się o framugę drzwi, w jednej ręce trzymając piwo i skanując mnie wzrokiem od góry do dołu.
Wspomniałam, że Maddie zmusiła mnie do założenia jednej ze swoich dopasowanych sukienek?
Gniew wzbierał się we mnie.
-Wyjdź. - warknęłam na niego, a moje dłonie uformowały się w pięści po bokach mojego ciała. Jak on do cholery śmiał? Pojawia się wyglądając niedbale, ale boleśnie pięknie, ze swoim bałaganem na głowie i w czarnej koszulce, i tylko, tylko... - Nie byłeś zaproszony. - spojrzałam na niego.
-Teoretycznie byłem. - powiedział. - A nawet jeśli nie, nie jestem jedyną osobą która się wprosiła. - powiedział wzruszając ramionami.
-Jedyna różnica między tobą, a resztą jest taka, że ciebie tu nie chcę. - na prawdę nie chciałam. Chciałam, żeby odszedł daleko, daleko stąd i zabrał wszystkie moje uczucia do niego ze sobą.
On tylko się uśmiechnął, nawet nie zawracając sobie głowy powiedzeniem czegokolwiek. Ja się wściekałam, rozpadałam na drobne kawałeczki, a on się uśmiechał.
-Wiesz co? Zostań sobie tutaj, baw się dobrze, a ja wychodzę.- powiedziałam omijając go i wychodząc przez frontowe drzwi. Nie mogłam już wytrzymać. Byłam pijana, podatna na zranienie, zostałam odrzucona przez jednego z jego kumpli - miałam przejebane.
Chłodne powietrze uderzyło moją skórę, kiedy tylko wyszłam z domu, sprawiając, że zakręciło mi się w głowie, ale nie przestawałam iść. Chwiałam się kiedy schodziłam po ścieżce do frontowej furtki, nie do końca pewna gdzie idę - po prostu chciałam być tak daleko od niego, jak to tylko możliwe.
-[T.I]! - usłyszałam krzyczącego Niall'a, nie daleko za mną, warknęłam i szłam jeszcze szybciej. - Oh, daj spokój [T.I] ! Co ty wyprawiasz? - powiedział, będąc jeszcze bliżej. -Jest zimno, a ty prawie nic na sobie nie masz!
-Spierdalaj Niall, po prostu spierdalaj, jasne? Ze mną wszystko w porządku. - powiedziałam i na potwierdzenie swoich słów potknęłam się o swoje własne stopy. Niall szybko złapał mnie za ramię, a później ze mnie zadrwił.
-Jesteś pijana w trzy dupy.
-To nie twój pieprzony interes. - powiedziałam wyrywając rękę z jego uścisku, odwróciłam się i odeszłam z powrotem w kierunku domu. Podążał za mną w ciszy, utrzymując odpowiedni dystans, żebym nie zmieniła zdania, ale jednocześnie będąc tak blisko mnie, żeby mógł mnie złapać gdybym znów się potknęła. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę z Niall'em tuż za mną.
-Idź już. Jestem w domu, nic mi się nie stanie. - powiedziałam wchodząc do łazienki, na szczęście pustej. Niall nie odezwał się ani słowem, kiedy próbowałam wejść tam bez niego i prawie udało mi się zamknąć mu drzwi przed nosem, ale zatrzymał je stopą. Warknęłam i pociągnęłam swoje włosy we frustracji i usiadłam na brzegu wanny patrząc jak Niall wchodzi do pomieszczenia.
-Dlaczego musisz być takim wrzodem na tyłku? - zapytałam go, pocierając oczy i nie martwiąc się, że mój perfekcyjny makijaż będzie rozmazany.-Idź sobie po prostu, weź darmowego drinka, wyrwij kogoś i zostaw mnie do cholery samą. - podniosłam głos tracąc równowagę i wpadłam do wanny. Uderzyłam głową o jej górną część ale ból przyszedł dopiero po kilku chwilach. Zamknęłam oczy, mając zamiar zostać w tej pozycji, dopóki nie wytrzeźwieję, ale Niall owinął dłonie wokół moich nadgarstków i pociągnął mnie do góry, sadzając z powrotem na brzegu wanny. Kiedy otworzyłam oczy, wszystko było lekko zamazane, Niall kucał przede mną z poważnym wyrazem twarzy.
-Jestem. Niewiarygodnie. Wkurzony. - warknął, zacieśniając uścisk rąk zbyt mocno. Zezłościło mnie to. Sposób w jaki na mnie patrzył, w jaki do mnie mówił, to wszystko wyprowadzało mnie z równowagi. Myślał, że kim on jest? Moim bratem? Moim ojcem? Moim pieprzonym chłopakiem?
Wyrwałam nadgarstki i popchnęłam go tak, że upadł na podłogę. Popatrzył na mnie zdenerwowany i zdezorientowany.
-Co do cholery? - krzyknął, podnosząc się. Ja też wstałam, chwiejąc się tylko troszeczkę.
-Wkurzasz mnie. - powiedziałam popychając jego ramiona po raz kolejny tak, że się potknął, zmarszczył brwi i zacisnął szczękę. Spróbowałam ponownie, ale on zauważył co zamierzam, złapał mnie za ręce i odepchnął, aż zostałam uwięziona pomiędzy nim a ścianą.
-Uwierz mi, wzajemnie.  - syknął wpatrując się we mnie.
Był niebezpiecznie blisko mnie; mogłam poczuć każdy jego wdech, a każdy mój przepełniony był jego zapachem. Nasze ciała wytwarzały ciepło, a moja skóra mrowiła w miejscach, w których stykała się z jego ciałem. Pragnęłam go, cholernie mocno.
Wychyliłam się do przodu, łącząc swoje usta z jego, nie marnując więcej czasu i polizałam jego dolną wargę; spiął się, potem rozluźnił i znów spiął, a potem odsunął się najdalej jak tylko mógł, bo trzymałam go za koszulkę.
-Nie będę-
-Och tak, będziesz. - warknęłam, wplatając ręką w jego włosy i przyciągając go z powrotem, a potem znów go pocałowałam.
-Jesteś - pijana. - powiedział pomiędzy pocałunkami. Wywróciłam oczami.
-A ty jesteś jak popsuta płyta. - powiedziałam opierając głowę o ścianę i patrzyłam jak on walczył z samym sobą, próbując się powstrzymać. Powoli wypuścił drżący oddech.
-Nie biorę za Ciebie odpowiedzialności. - powiedział powoli, kładąc ręce po obu stronach mojej głowy. Zaśmiałam się.
-Co się stało z tą gwałtownością? Dlaczego się boisz, Niall? - prowokowałam go, wiedząc, że zareaguje na coś takiego. I tak było. Jego oczy się zwęziły, a on przysunął się bliżej, opierając się o mnie.
-Niczego się nie boję. - powiedział mi z wściekłością w oczach.
-Czyżby? A może to dla ciebie zbyt dużo? - powiedziałam zarzucając nogę dookoła jego bioder, a mój brzuch zadrżał kiedy nasze biodra się złączyły.
-Okay, sama tego chciałaś. - mruknął, a jego ręka natychmiast powędrowała na tył mojego kolana, podnosząc je wyżej, moja sukienka odsłoniła uda, a on przeszedł od razu do sprawy. Zachichotałam, co go rozzłościło, bo wepchnął rękę między moje uda i kręcił kółka na bieliźnie, sprawiając ze jęczałam i ciężko oddychałam. Przygryzł moja wargę i pociągnął ją, w tym samym czasie odsuwając moje majtki i pocierając moje wejście.
-Kurwa. - wyjęczałam, sięgając po szlufkę od jego spodni i zaczęłam walczyć z guzikiem i suwakiem, aż w końcu ściągnęłam je w dół jego nóg, nie zawracając sobie głowy całkowitym ich zdejmowaniem. Nie mieliśmy na to czasu ani cierpliwości. Dotykałam go przez materiał bokserek, czując erekcję i słysząc jęk wydobywający się z pomiędzy jego warg. Ściągnęłam je aż dołączyły do jego jeansów, a jego długość wyprostowała się i oparła o moje udo, a jego palce wciąż pracowały, ostrożnie, aby nie dać mi tego co najbardziej chciałam.
Wtedy Niall oderwał rękę i pocałował mnie zachłannie.
-Otwórz buzie. - powiedział a ja wzięłam trzy z jego palców do ust i zaczęłam ssać. Nawet jego palce dobrze smakują, pomyślałam, przygryzając je lekko. Niall obserwował prace moich ust i mogę powiedzieć ze go to nakręcało, wnioskując po sposobie w jaki oblizywał swoje lekko rozchylone wargi. Jęknęłam i zaczęłam się przed nim wić, próbując wywołać napięcie tam na dole.
Niall zabrał palce z moich ust I z powrotem skierował rękę na dol, zwilżył moje wejście I swoja główkę, aby ułatwić sobie prace, podniósł moja sukienkę ponad biodra, moja bielizna nadal była odsunięta na bok I wszedł we mnie, całkowicie mnie wypełniając. Zacieśniłam się dookoła niego jęcząc ponownie, kiedy cofnął się  poruszył do przodu po raz kolejny. Podniósł moją drugą nogę, przenoszą większość mojego ciężaru na ścianę, żeby mógł owinąć ją sobie wokół biodra, tak by spotkała się z drugą. Dla równowagi złapałam rękami jego szyję, podczas gdy on podtrzymywał mnie za pupę; małe jęknięcie uciekło z moich warg, o pchnięcie było dużo głębsze niż poprzednie; Niall się zaśmiał.
-Jesteś dużo głośniejsza kiedy jesteś pijana. - wydusił z siebie, uśmiechając się do mnie. - Podoba mi się to. - po tym zaczął poruszać się, szybko i gwałtownie, nie dając mi czasu aby odpowiedzieć. 
-Cholera, kurwa, kurwa. - wyjęknęłam wbijając paznokcie w jego plecy, bardziej niż prawdopodobnie niszcząc jego koszulkę. Moje uda zaczęły się trząść, a ja ukryłam twarz  zagłębieniu jego szyi, zaciągając się jego zapachem. Słyszałam jak Niall sapie tuż przy moim uchu, co sprawiało, że miałam drgawki wzdłuż kręgosłupa i czułam znajomy ucisk w brzuchu, ale wiedziałam, że Niall nie zostanie wystarczająco długo, by pozwolić mi skończyć; wsunęłam rękę pomiędzy nasze ciała, zaczęłam się pocierać, a Niall spojrzał w dół, by obejrzeć pracę mojej ręki. Wydał z siebie długi, niski, prawie zwierzęcy jęk.
-Kurwa,to takie gorące - powiedział, liżąc moją szyję, zanim zatopił zęby w mojej skórze, nasze ruchy były szalone, oddechy urywane, a nasze ciała płonęły. Kolejny szybki ruch moich palców i Niall pchnął mnie głęboko na krawędzi, kiedy ja wyjęczałam jego imię w ekstazie. Moje nogi drżały, dłonie wiły się, zaciskając się wokół niego w kółko i w kółko. Wydał z siebie jęk, dochodząc chwilę po mnie, następnie oparł się o mnie całym swoim ciężarem, oddychając ciężko.  Powoli położył mnie na dół, a ja puściłam jego szyję (nasze skóry są lepkie, gdy się stykają); wciągnęłam na siebie moją sukienkę, zaś ściągnęłam bieliznę, wiedząc, że musiała być zniszczona.
Usłyszałam jak Niall zapina suwak. Wstałam, patrząc na niego, moje nogi wciąż były trochę chwiejne, przez co sprawiały, że się trochę kołysałam.
Niall złapał mnie szybko za ramię, abym nie upadła, a jego twarz pokazywała, że się martwi.
- W porządku? - zapytał, na co skinęłam głową, uśmiechając się lekko.
- Myślę, że zostanę tu na chwilę. - powiedziałam mu, siadając na krawędzi wanny.
- Um, chcesz, żebym został z Tobą? - zapytał. To było słodkie z jego strony, ale była zrujnowana na każdy, możliwy sposób. Nie chciałam towarzystwa w tej chwili. Zwłaszcza jego towarzystwa.  Chciałam tylko wziąć prysznic i ryczeć do siebie, dopóki nie wytrzeźwieję. I nie było szans, abym pozwoliła mu zobaczyć mnie, płaczącą.
- Nie, mam to, czego chciałam od Ciebie, tak myślę.  - powiedziałam, udając wesołą - Dalej, możesz jechać. -  pospieszyłam go, łapiąc kątem oka, jego wyraz twarzy.  Wyglądał prawie, jakby go to bolało, ale wiedziałam lepiej. Prawdopodobnie był tylko zmęczony.
Nic nie powiedział, odwrócił się tylko w kierunku drzwi bezgłośnie. Kiedy drzwi się otworzyły, a potem zamknęły, pozwoliłam sobie opaść na dno wanny z twarzą schowaną w moich rękach, kiedy czułam jak moje oczy pieką. Kurwa.
________________________________________________________________
Witajcie kochani! Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo musieliście czekać! Jestem teraz na wakacjach i mam nieco utrudniony dostęp do komputera i internetu, z czego wynika opóźnienie. Mam nadzieję, że mi wybaczycie <3 Kocham Was <3
Tysia xx

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 8.





*Z perspektywy Lou*
Mówię Ci Lou, ona doprowadza mnie do szaleństwa!- Niall wykrzyczał zanim jeszcze całkowicie otworzyłem drzwi; wyglądał na porządnie wkurzonego, jego oczy były ciemne, usta ściągnięte, a włosy w kompletnym nieładzie. Wparował do środka, wcale nie kłopotał się ściągnięciem tych swoich gównianych Suprów jak wchodził do mojego salonu. Wystarczyło się przyjrzeć, żeby dostrzec jak mu się dymi z uszu.

Jasne, cześć Niall, u mnie wszystko dobrze, dzięki, że pytasz. Oczywiście, możesz wejść do środka.- powiedziałem, podążając za nim do pokoju, gdzie on już rzucił się na kanapę, narzekając i pocierając oczy z frustracji.

Dlaczego ja ją tam w ogóle zaprosiłem?- zapytał bardziej siebie niż mnie i puścił swoje ręce na kolana. Non stop uderzał tyłem głowy o oparcie kanapy. Usiadłem przy nim, klepiąc go po ramieniu, on zatrzymał się, popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, cicho prosząc mnie o odpowiedź na jego pytanie.
Nie wiem, trochę mnie to zaskoczyło kiedy zapytałeś Maddie o jej adres.- powiedziałem i to była prawda. Maddie i ja potrzebowaliśmy wypadu na pole/boisko i zapytałem Nialla, wiedząc, że z chęcią nam pomoże. Kiedy Niall mimochodem rzucił pytanie o adres, Maddie i ja tylko wymieniliśmy znaczące spojrzenia. Jestem jednym z jego najlepszych przyjaciół, a tak naprawdę nie wiem co się dzieje w jego głowie jeśli chodzi o dziewczyny. Tutaj stawiam największy pytajnik.
Co ja sobie myślałem? Że tylko sobie pogadamy? Przez cały dzień prawie wcale się do siebie nie odzywaliśmy. - zaśmiał się gorzko przed tym jak znowu zaczął narzekać -I wtedy, i wtedy - podrzuciłem ją, jakoś tak pół godziny temu, tylko po to, żeby zobaczyć jak jakiś inny koleś na nią czeka. I założę się, że to był ten cały Jake. Ona praktycznie się do niego przykleiła - na moich oczach, to nie był jakiś tam sobie normalny przytulas, ona uczepiła się go jak jakaś pieprzona koala czy coś takiego. -powiedział, a ja wybuchłem śmiechem. Mało zrozumiałem z tego co powiedział, bo to wcale nie trzymało się kupy.
To wcale nie jest śmieszne.- powiedział, a kąciki jego ust podniosły dopiero wtedy kiedy walnął mnie w ramię - Przestań się śmiać, złamasie, ja tu mam problem!
Wreszcie przestałem się śmiać.
-Więc jaki jest ten twój problem? - zapytałem i rzeczywiście chciałem znać odpowiedź.
Co masz na myśli przez: jaki więc jest ten mój problem? - zapytał mnie w odwecie zupełnie jakbym zadał najbardziej żałosne pytanie na świecie  - Ona jest moim problemem, to jak się zachowuje jest moim problemem! Czasami czuję jakby się we mnie zakochała, a potem-
-Chcesz, żeby była w Tobie zakochana? - przerwałem mu.
-Co? NIE! Boże, nie, ona byłaby typem takiej dramatycznej, przylepnej dziewczyny. Już teraz jest wystarczająco trudno. - powiedział szyderczo się uśmiechając i potrząsając głową - Ale jak myślisz, jak ja się czułem, kiedy podrzuciłem ją do domu, bo powiedziała, że ma dużo zadane i nagle się okazało, że to gówniane zadanie było o jakimś pieprzonym rozmnażaniu? - mówił bardzo szybko, nieskładnie i chaotycznie kiedy się wkurzał i to było całkiem śmieszne. Ugryzłem się w policzek, bo wiem, że byłby jeszcze bardziej wściekły, jakbym mu nagle wybuchnął śmiechem prosto w twarz. ZNOWU.
-Nie każ mi zaczynać ignorować ją cały dzień, bo po co, kurwa, przecież nawet się nie całowaliśmy czy coś.- naburmuszył się, kręcąc swoją głową z niedowierzaniem. Oh, więc to jest ten problem.
-Więc zasadniczo chciałeś zakraść się w jej bieliznę po dwóch dniach znajomości, ale Ci się nie udało.- wywnioskowałem, sprawiając, że głowa Nialla podniosła się tak, żeby mógł na mnie spojrzeć.
-To brzmi bardzo źle, kiedy o tym mówisz w ten sposób.- powiedział, skrzypiąc nosem.
-Ale o to chodzi, czyż nie? powiedziałem - Gdyby Ci się udało, to teraz nie byłoby w tym żadnego problemu, że jakiś koleś na nią czeka.- oświadczyłem, ale z jego wyrazem twarzy było coś nie tak, i sposób w jaki zmarszczył brwi, kiedy się wypowiedziałem, bo brzmiałem chyba podejrzliwie.
-Niall... ale to nie chodzi o to, że ona po prostu może się spotykać z kimś innym, prawda?
Niall parsknął nosem, kiwając głową.
 -Nie! Oczywiście, że nie!
-Niall...
-Nie o to chodzi, jeśli o to chodzi to możesz mi zaufać, ok? Nie czuję zazdrości.- powiedział, zwrócił oczy ku mnie, próbując mi udowodnić, że nie kłamie. Nie przekonało mnie to. Pochylił się do przodu, składając łokcie na kolanach, przecierając ręką twarz.
-Ona, ona jest po prostu najcięższym przypadkiem ciepło-zimno jaki znam.- westchnął nieprzytomnie potrząsając głową.
-Więc przestań się z nią widywać. - to jest proste jak "jeśli masz problem - odpuść sobie"
-Najgorsze jest to, że ja nie chcę.

*Z Twojej perspektywy*

Poczekałam aż samochód zniknie z pola widzenia, potem obróciłam się i podeszłam do Jake'a, żeby móc zobaczyć jego dziwnie podobny do Nialla wyraz twarzy, przed tym jak odjechał.
-Co? Dlaczego się tak na mnie patrzysz?
-Kocham Cię, T/I, ale czasami potrafisz być niezłą zołzą.- powiedział skrzywiony.
Otworzyłam drzwi frontowe, weszłam do środka, a Jake wszedł za mną.
 -Zasłużył sobie na to.- powiedziałam, wiedząc, że to nie prawda. Nie zrobił niczego źle. Tu chodziło o mnie, która jest wyżarta przez strach przed tym jak łatwo mogę się przywiązać i jak szybko to się może stać.
-Dlaczego czekałeś na mnie na zewnątrz? Przecież mogłeś wejść do środka. - powiedziałam. Była to moja kiepska próba zmiany tematu, ale Jake po prostu zignorował moje pytanie.
-Nawet jeśli... istnieje przecież coś takiego jak karma. A karma nie lubi, kiedy ktoś próbuje załatwiać jej robotę.-powiedział - Nawet nie wiem co ty usiłujesz zrobić... Czego ty od niego chcesz? Żeby cierpiał? Czy żeby był zazdrosny? Bo ja sądzę, że świetnie się spisałaś.
 Weszliśmy do salonu, Jake zajął swoje miejsce na kanapie, podczas gdy ja zajrzałam do kuchni i zobaczyłam mamę czytającą książkę. Czekała aż coś w piecu będzie już gotowe. Pomachałam jej i szybko się przywitałam, odmachała mi w roztargnieniu, z oczami wlepionymi w książkę.
Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie obok Jake'a.
 -Nie panikuj, przecież go nie skrzywdziłam.- powiedziałam, przewracając oczami -Jego nawet nie obchodzi to, że można go skrzywdzić.- pokręciłam głową, bawiąc się materiałem mojej bluzki, nie patrząc na jego niemal płonący wzrok.
-Słuchaj, nie jestem w nastroju, żeby ci coś udowadniać, więc sobie to odpuszczę, ok?- powiedział, wzdychając. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam jak jego twarz się trochę osunęła.
-Po prostu zakończ tę wojnę, którą we dwójkę rozpętaliście. Nieważne, kto przegra. Tak długo jak będziecie walczyć, żadne z was nie wygra.
To, co powiedział było nieznośnie prawdziwe. Ale zapomniał o czymś: walka ze sobą to jedyne co znamy.
-Jeżeli Wasza dwójka przestałaby się tak bać, moglibyście mieć coś całkiem dobrego. Ale wy sracie po gaciach, pod tymi maskami nieustraszonych.

Przeleciało kilka dni, skupiłam się na szkole, robiąc zadanie za zadaniem, nie pozwalając sobie na myślenie o niczym innym. Albo przynajmniej próbowałam. Pewnie znasz te momenty, kiedy leżysz już w łóżku, próbując zasnąć, a jakieś przypadkowe sprawy chodzą ci po głowie. Niall był jedną z nich - mogłabym myśleć o pracy jaką mam do napisania w dany dzień, a następną rzeczą jaką wiem byłaby śmiejąca się twarz Niall'a pojawiająca się w mojej głowie. Z jakiegoś powodu, potrafiłam zepchnąć to na bok i zasnąć, wmawiając sobie, że nie muszę o nim myśleć.
Ale wtedy nadszedł czwartek.
Tamtego ranka byłam w kuchni, robiłam sobie śniadanie i wtedy wszedł mój tata, z gazetą pod pachą i nalał sobie kawy. Pocałował mnie w czoło i wymamrotał "Dzień dobry." zanim zajął miejsce przy stole. Wtedy ja nalałam sobie szklankę mrożonej herbaty, usiadłam na krześle obok taty. Popatrzyłam na niego, wziął głęboki oddech, wiedziałam, że chce mi powiedzieć o czymś dość ważnym.
-Kochanie zaczął -pamiętasz tę wycieczkę biznesową, na którą pojechałem parę miesięcy temu?
 
Twierdząco pokiwałam głową - pamiętałam. Tata prawie nigdy nie wyjeżdżał w sprawach służbowych, a jak już musiał, to zawsze się starał brać mnie i mamę ze sobą.
-Teraz wiem, że bardzo cieszyłaś się na wyjazd zagranicę, ale niestety nie mogłem namówić firmy, żeby pozwolili mi wziąć dwie osoby. Ledwo zgodzili się na jedną. Dlatego zdecydowaliśmy z mamą, żebyś ty podjęła decyzję kto ze mną pojedzie.
Pomyślałam o tym przez chwilkę - naprawdę nie mogłam się doczekać na ten wyjazd, ale myślałam, że to będzie wyjazd naszej trójki, nie to, że mój tata jest nudny czy coś (jest, czasami, ale to chyba jak każdy ojciec, na swój sposób), ale wiedziałam, że nie będzie mógł spędzić z nami tak dużo czasu jakbym chciała, ani nie będę miała takiej radochy jak miałam nadzieję. Poza tym, moi rodzice za parę dni mieli mieć rocznicę ślubu i powinni ten czas spędzić we dwójkę, a nie ze mną na głowie, non stop męczącą ich o coś.
-Weź mamę, naprawdę.- powiedziałam mu -Pewnie, że na to długo czekałam, ale to wcale nie jest takie ważne. Wystarczy jak przywieziecie mi coś naprawdę fajnego.- i uśmiechnęłam się szeroko, a on zachichotał i potrząsł moimi włosami.
-Jesteś pewna? Ufam Ci wystarczająco, żeby Cię tu zostawić samą. Wiem, że nie będziesz sprawiać problemów. Ale wszystko będzie ok jak będziesz tu sama?- zapytał mnie z niepokojem na twarzy.
Uśmiechnęłam się.
 -Oczywiście, tato. Wyjeżdżacie na weekend, albo troszkę dłużej. Przeżyję bez Waszych obiadów i kolacji przez parę dni.- powiedziałam - Istnieje coś takiego jak 'na wynos' - i pogłaskałam go po ręce. Miał ten swój uśmiech mówiący "moja mała dziewczynka tak szybko dorosła".
 -Więc kiedy wyjeżdżacie?- zapytałam, próbując zmienić temat.
-Dzisiaj wieczorem, koło 9, mam nadzieję. Wiem, że czekaliśmy do ostatniej chwili, żeby cię spytać, ale próbowałem do samego końca ich namówić, żebym mógł zabrać was we dwie.

Później, po tym jak mama i tata pojechali i ja zostałam sama w domu, który nagle wydawał się dla mnie za duży, moje myśli powędrowały prosto do Nialla. To było dziwne, ale nie chciałam zadzwonić do Maddie czy Jake'a, żeby do mnie wpadli. Ja chciałam widzieć Nialla. Myślałam jak świetnie by się z nim spędzało czas, cały dom dla nas, przez cały dzień i całą noc, a nawet dłużej - jeśli tylko chciałby zostać.
Po raz pierwszy od kilku dni pozwoliłam sobie pomyśleć o nim i zdałam sobie sprawę, że za nim tęsknię. Tęskniłam za jego chrapliwym głosem, i jak się śmiał całym sobą, za jego zapachem i za tym w jaki sposób chodził. Tęskniłam za jego obecnością. Za nim.
Ale wtedy przypomniałam sobie, że jesteśmy popieprzeni i pokłóceni i, że starałam się tak bardzo, żeby nie być pierwszą która upadnie, pierwszą, która będzie ranić i, że złapaliśmy się na naszych grach, jakiekolwiek one były.
Może to był czas na podniesienie białej flagi.
Podniosłam swój telefon i przejrzałam ostatnie połączenia, bo nie zapisywałam numeru Nialla. Pomyślałam o tym jako o moim małym zwycięstwie w tej naszej wojnie, że nie bardzo dbałam o to, żeby zapisać jego numer. To było głupie i w sumie niczego nie udowodniłam. Wreszcie go znalazłam, jedyny niezapisany numer na liście połączeń i, biorąc głęboki wdech, wybrałam go. Usłyszałam sygnał i wstrzymałam oddech.
Pierwszy. Drugi. Trzeci sygnał.
Po szóstym sygnale odetchnęłam, z nadzieją wyślizgującą się z moich ust w powietrze. Poddałam się  zakończyłam połączenie. Hmm, może powinnam poczekać i zadzwonić jutro. Ciągle miałam cały weekend.
Następnego dnia, po tym jak moje zajęcia się skończyły, czekałam aż Maddie mnie odbierze; zamierzałyśmy wpaść po jakąś chińszczyznę przed pojechaniem do mnie na maraton filmowy. Stałam przed budynkiem, próbując namierzyć jej Volkswagena Beetle, mrużąc oczy, żeby widzieć lepiej, ale bez efektu. Nie było jej tam jeszcze. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby napisać do niej wiadomość z pytaniem gdzie jest i jak skończyłam zaczęłam się rozglądać dookoła, na wypadek gdyby się pokazała. Maddie nie - Niall tak.
Szedł w kierunku budynku, z oczami zwróconymi na telefon, czasami patrzył do góry, żeby wiedzieć gdzie idzie i to był moment, w którym mnie dostrzegł. Nasze oczy zwarły się w spojrzeniu, a ja zebrałam się na odwagę, żeby do niego podejść.
-Hej - powiedziałam, mój strach wziął nade mną górę. Uśmiechnęłam się nieśmiało, bawiąc się paskiem od torby. On wyglądał całkiem obojętnie, miał mały uśmiech na twarzy, ale nie sięgał on do jego oczu.
-Cześć. -powiedział, a kiedy widział, że zatrzymałam się specjalnie żebyśmy pogadali też się zatrzymał, tyle, że niechętnie. Rozejrzał się dokoła, jakby czekał na spotkanie z kimś. Starałam się być spokojna i miła, co było dla mnie czymś całkiem nowym jeśli chodziło o Nialla.
-Co tu robisz?- chlapnęłam wreszcie, ciągle żałując mojego tonu. To brzmiało źle i cierpko. Było trudniej niż myślałam.
Popatrzył na mnie jakbym mówiła całkowite bzdury, co nie było dalekie od prawdy. Podniósł swoją brew i powiedział:
-Uczę się tu -  całkiem tak, jakby mówił do pięciolatka. Potem sprawdził telefon. Dwa razy.
Zaśmiałam się nerwowo i mocniej ścisnęłam torbę.
-Tak, wiem, po prostu nie widuję Cię tu zbyt często.
 To było chyba najlepsze na co mogłam wpaść na tamtą chwilę. Jego zachowanie sprawiło, że poczułam się mniej pewnie, coraz mniej pewnie z każdym wzrokiem czy ruchem.
-No cóż, postanowiłem się dzisiaj pokazać.
 Po raz kolejny rzucił pozorny uśmiech zanim się rozejrzał. Może się śpieszył. Może powinnam go zapytać zanim odejdzie.
-Więc, chciałam zapytać-
-Hey Ni! - jakiś obcy koleś mi przerwał, po czym podbiegł do Nialla i uściskali się.
-Hej stary, co słychać?- powiedział, z dużo dużo większym uśmiechem niż przed sekundą, kiedy rozmawiał ze mną.
-Wszystko w porządku?- zapytał, niemal odwracając się do mnie plecami, a swoją uwagę poświęcać tylko temu gościowi.
-Tak, wszystko ok. A co u ciebie?- zapytał zanim zobaczył mnie, lekko się krzywiąc -O, sorry, chyba w czymś przeszkadzam. Jakoś się zgadamy potem, ok?- powiedział, odchodząc, i przysięgam, Niall wyglądał jakby chciał paść na kolana i błagać go, żeby został i ratował przed potworem aka mną.
-Tak, jasne.- wymamrotał do niego zanim odwrócił się do mnie (pełen cierpienia).
-Ok, co się dzieje?- puściłam.
Zmarszczył delikatnie brwi, udając głupka.
 -O co Ci w ogóle chodzi?- zapytał odciągając głowę na bok.
Westchnęłam, żeby się trochę uspokoić.
 -Czy coś się stało?- zapytałam, zwracając mój wzrok na jego zabłądzone oczy.
-Nie, dlaczego?- powiedział taki całkiem spokojny itd. co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
-Jesteś pewny?- rzuciłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Byłam gotowa do ataku, wystarczyło żeby tylko coś powiedział źle.
Uśmiechnął się jeszcze raz, spokojny i radosny.
-Za dużo myślisz, T/I.  -powiedział, a na domiar tego uszczypnął mnie w policzek i mrugnął. Miałam ochotę wybuchnąć, ale powstrzymałam się po raz kolejny.
-Ok, nieważne, chciałam tylko powiedzieć, że moja rodzinka wyjeżdża, nie będzie ich w weekend. Zastanawiałam się czy może nie chciałbyś wpaść.- powiedziałam to wszystko na jednym wdechu, bo stchórzyłabym jakbym zwolniła.
Miał minę mówiącą takie fałszywe "cholera, bardzo bym chciał ale..." i już wiedziałam co chce powiedzieć, zanim jeszcze otworzył usta.
-Przepraszam, mam już plany na wieczór.- powiedział, patrząc jeszcze raz na ten pierdolony telefon. Miałam ochotę cisnąć nim o beton.
-Ok, a jutro?- zapytałam, chcąc wiedzieć czy unika spotkań ze mną, czy naprawdę miał plany na wieczór.
Jego telefon zaczął dzwonić, wyglądał jakby aniołowie zeszli na ziemię, żeby go ratować. Powiedział tylko szybko:
-Nie wiem, babe, zobaczę, ale muszę to odebrać.- wskazując na swój telefon jakbym była najgłupsza w całym kosmosie. Potem pomachał mi w roztargnieniu, wbiegł do budynku, trzymając telefon kurczowo przy uchu.
Nie wiem jak długo tam stałam zanim Maddie przyszła, gryząc policzek i zaciskając zęby, ale to wystarczyło dla mnie żeby pomyśleć. Jak tylko zatrąbiła na mnie, weszłam do samochodu, rzuciłam się na siedzenie dla pasażera i odwróciłam się do niej z szelmowskim uśmiechem.
-Maddie, robimy dzisiaj imprezę.

----------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział 8. pojawiłby się już w środę, niestety zniknęła przetłumaczona część rozdziału. Ten rozdział przetłumaczyła dla Was 
@elottiex , która nam tymczasowo pomaga i wspiera nas. Serdecznie jej dziękujemy. Rozdział 9. już przetłumaczony. Im więcej będzie komentarzy, tym szybciej się pojawi. :) xx

Pozdrawiamy