piątek, 31 maja 2013

Rozdział 3.

Rozdział zawiera sceny erotyczne, przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia.
Przypominamy, że my tylko tłumaczymy to opowiadanie, więc nie odpowiadamy za jego treść.


Okay, może zgodzenie się na pójście na tą imprezę nie było takim dobrym pomysłem.
Nie.
To był straszny pomysł.
Okay, może nie straszny, ale nie tak dobry, jak na początku myślałam.
Szczerze miałam nadzieję, że w tym czasie Niall i ja będziemy zamknięci w jednej z sypialni, całując się gorączkowo i zdzierając z siebie ubrania, ciężko oddychając, upadając na łóżko i –
Boże, potrzebuję kolejnego piwa.
Zamiast tego, siedziałam w salonie Zayn’a okazjonalnie włączając się do rozmowy, którą Maddie i Jake prowadzili z parą innych znajomych ludzi. Okazało się, że ja i Zayn mamy wspólnych znajomych – kto by pomyślał? Minęła godzina odkąd tu przyszliśmy (godzina, która ciągnęła się jak cały cholerny dzień) i nigdzie nie było widać Niall’a, co sprawiło, że było trochę niezręcznie, ponieważ to on był osobą, która zaprosiła mnie i chociaż Zayn wydawał się być naprawdę szczęśliwy widząc mnie, gdy otworzył drzwi, to zauważyłam zmieszanie w jego wyrazie twarzy - nie miał pojęcia, że przyjdę.
Z drugiej strony, impreza była niesamowita. Muzyka była wspaniała i ludzie, mnóstwo ludzi jeśli mogę dodać, w dobrych nastrojach, tańczących, śmiejących się, rozmawiających i, oczywiście, pijących wszystko w zasięgu wzroku. Gdyby mój umysł nie był zajęty Niall’em, świetnie bym się bawiła. Zayn zatrzymał się, a następnie spytał nas jak się mamy i czy czegoś nie potrzebujemy, a Louis wydawał się podstawiać mi pod nos całkiem nowy plastikowy kubek pełen piwa za każdym razem, gdy mnie zobaczył. Prawdopodobnie to był jego sposób na pocieszenie mnie z powodu nieobecności Niall’a.
Prychnęłam i przejechałam ręką włosy, powoli tracąc nadzieję i robiąc się gderliwa, może nawet zła. Tego wieczoru wyglądałam naprawdę gorąco i załamałabym się, gdyby Niall nie zobaczył mnie w tych shortach.
-Przyniosę sobie jeszcze jednego drinka. – powiedziałam wstając i podniosłam swój kubek.
-Przynieś mi piwo, skarbie, dobrze? – wykrzyczał do mnie Jake, a ja na potwierdzenie uniosłam kciuk i odwróciłam się w stronę kuchni.
Kiedy tam dotarłam, było tłoczno, więc utorowałam sobie drogę w kierunku rogu pomieszczenia, szybko podniosłam jedno piwo dla siebie i drugie dla Jake’a i odwróciłam się z zamiarem opuszczenia tego zatłoczonego ula, ale moja klatka piersiowa zderzyła się z czyjąś sprawiając, że cofnęłam się trochę. Spojrzałam w górę i oczywiście, był tam, pojawił się z nikąd – Niall, patrząc w dół, na mnie z tym swoim głupawym uśmieszkiem, na swojej głupiej, wspaniałej twarzy, którą nie wiedziałam czy chcę uderzyć czy pocałować.
-Jedno z nich jest dla mnie? – spytał bezczelnie, zanim cokolwiek mogłam powiedzieć, wskazując na trzymane przeze mnie kubki, ciągle pełne, pomimo naszego małego zderzenia. Spróbowałam nie wyglądać na aż tak bardzo zirytowaną, jak byłam.
-Cóż, mi również miło Cię widzieć. – powiedziałam, ignorując jego pytanie i przeszłam obok niego. Podążał za mną aż do wyjścia z kuchni, zabrał jedno piwo z mojej ręki i przyciągnął mnie do swojego ciała, skanując mnie wzrokiem
-Świetnie dziś wyglądasz, skarbie. – powiedział, od niechcenia pociągając łyka.
-A ty wyglądasz na spóźnionego. – warknęłam, nie będąc w stanie się powstrzymać – a to piwo nie było dla Ciebie. – spojrzałam na niego, a moja szczęka zacisnęła się, kiedy on dalej kpiąco się uśmiechał, rozbawiony.
-Aw, czekałaś na mnie? – zagruchał, przysuwając się jeszcze bliżej, puszczając mój nadgarstek i przesuwał ręką w górę i w dół mojego obnażonego ramienia. Odtrąciłam jego rękę i starałam się walczyć z gęsią skórką.
-Jezu Chryste. – jęknęłam, nie mając lepszej odpowiedzi, wyrwałam mu kubek z ręki, odwróciłam się na obcasie i podążyłam w kierunku sofy.
-Boże, nienawidzę go. – powiedziałam, kiedy opadłam na wolne miejsce obok Maddie i podałam Jake’owi jego piwo, zanim wypiłam swoje. Odwróciła się do mnie i powiedziała:
-Oh, więc wreszcie się pojawił? – przeszukiwała przez chwilę pokój wzrokiem, zanim triumfalny uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Obserwuje Cię. – powiedziała.
-No i dobrze, bo to wszystko, co może dzisiaj zrobić.
-Czekaj, co takiego zrobił? – zapytała, ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.
-Masz na myśli coś oprócz bycia spóźnionym godzinę? – zakpiłam – zachowywał się jak kretyn, zabrał piwo Jake’a, flirtował bezczelnie i zachowywał się beztrosko i zarozumiale i ughh – uskarżałam się wściekła.
-Ale przecież ty kochasz jego zarozumiałość. – stwierdziła i sprawiła, że spojrzałam na nią przez chwilę, zanim westchnęła
-Taak.. - zerknęłam na niego, zauważając, że obserwuje każdy mój ruch, bez względu na to, że rozmawiał właśnie z jakąś nieznajomą dziewczyną. Uśmiechnął się i uniósł rękę, w której trzymał nowe piwo, poruszył bezgłośnie ustami wypowiadając ''na zdrowie'' zanim zwrócił swoją niepodzielną uwagę z powrotem na dziewczynę przechylając się do ściany, kiedy mówił.
Ugh. Głupi Niall. Głupia dziewczyna. Głupia ja.
-Chodź, zatańczymy. - powiedziałam wstając i wyciągnęłam rękę do Maddie. Maddie jak to ona, natychmiast zerwała się z kanapy i skierowałyśmy się do środka pokoju, gdzie większość ludzi tańczyła. Zaczęła kręcić mnie we wszystkie strony sprawiając, że się śmiałam. Robiłyśmy sporo dziwnych ruchów, wpadając na ludzi i chichocząc. 
-Jake, Jake! Chodź do nas! - krzyknęła Maddie i przyciągnęła jego uwagę, machając do niego, aby się do nas przyłączył. Gwałtownie potrząsnął głową, ale zrobiłam minę smutnego szczeniaczka, przez co dosłownie mogłam usłyszeć jak jęknął, poddając się.
-No chodź, Jake, nie psuj zabawy ! - dodała Maddie i wreszcie Jake wstał, wypił resztę swojego piwa i dołączył do nas, obie otoczyłyśmy go, kołycząc i kręcąc biodrami, a on udawał, że jest zaszczycony.
-Dziewczyny, dziewczyny, starczy mnie dla Was obu ! - powiedział i wybuchnęliśmy śmiechem. - jedna na raz! - złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej, kiedy zaczęliśmy tańczyć swoją (i bardzo złą, jeśli mogę dodać) wersję salsy z kibicującą Maddie tuż obok.
-Oooh, ktoś ogląda wasze małe show. - powiedziała, a ja nawet nie pofatygowałam się, żeby spojrzeć, bo już wiedziałam, że to Niall, zamiast tego, przyciągnęłam Jake'a jeszcze bliżej do mnie, bo pewien pomysł wykiełkował w mojej głowie,
-Przepraszam, to może być trochę niestosowne - ostrzegłam obracając się i tak delikatnie jak się tylko dało pocierałam pupą o jego krocze, kołysząc się do muzyki i przygryzając wargę.
-Dobra, poszedł. - zapiszczał Jake po minucie, puszczając mnie i robiąc krok do tyłu. - To pierwszy i ostatni raz, kiedy wykorzystałaś mnie do wywołania u kogoś zazdrości, okay? - powiedział, ciężko oddychając.
-Przepraszam, cholera, przepraszam. Jesteś na mnie zły? - spytałam, nagle zawstydzona tą sytuacją. Westchnął.
-Oczywiście, że nie, po prostu trochę za bardzo się wczułaś. - zachichotał sam do siebie. - Idę zmarnować się jeszcze bardziej niż już jestem. Chcesz coś? - zapytał wskazując w kierunku kuchni.
-Oh, nie, dzięki. Zostanę tu i potańczę z - odwróciłam się, żeby wskazać na Maddie, ale nie było jej tam, gdzie ostatnio ją widzieliśmy. Rozejrzeliśmy się dookoła i
-Czy to... Czy to nie jest perkusista? - spytał Jake odnosząc się do chłopaka, który dzielił swoje usta z Maddie.
-Yup. - pyknęłam ustami na 'p' - Dobra, trochę niezręcznie. Będę na sofie. Idź się zmarnować. - powiedziałam, popychając go w kierunku kuchni.
-Przy okazji, wyglądał jakby chciał mnie zabić. - powiedział Jake i zaśmiał się lekko.
-Oh?
-Yup. - potwierdził, pykając ustam na 'p' zanim odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie uśmiechającą się. Odeszłam do kanapy, wtopiłam się w nią i westchnęłam. Byłam lekko podpita, sama i lekko zirytowana jednym szczególnym chłopakiem w blond włosach. Nienawidziłam tego, że sprawił, że na niego czekałam, nienawidziłam pokazywania, że naprawdę na niego czekałam, nienawidziłam tego, że tak łatwo dawałam mu dostać się do mnie i zobaczyć jak zirytowana byłam, ale najbardziej ze wszystkiego nienawidziłam tego, jak bezczelnie się uśmiechał. Głupi zarozumiały chłopak, sprawiający, że moje serce drży.
-Skończyłaś już mały pokaz tańca?
Do cholery, Niall, zostaw mnie samą, żebym mogła myśleć o tobie w spokoju. Odwróciłam się do niego z sarkastycznym uśmiechem przyklejonym do twarzy i obserwowałam jak siada koło mnie.
-Podobało Ci się? - zapytałam przesłodzonym głosem.
-Nie bardzo. - powiedział, a w jego tonie wyczułam nutkę wściekłości.
-W takim razie, źle dla Ciebie. - powiedziałam wstając, ale on owinął rękę wokół mojego nadgarstka i przyciągnął mnie z powrotem w dół.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał ochryple, kładąc rękę na moim udzie.
-Z daleka od Ciebie. - powiedziałam, ale nie powtórzyłam próby oddalenia się. Jego ciepły dotyk na mojej skórze był przyjemny i przypominał mi o poprzednim razie. Czuliśmy swoje oddechy, iskry latały między nami, a pożądanie, wściekłość i upór wymieszały się razem. Mój oddech robił się głębszy i nierówny, próbowałam powstrzymać się od zerkania na jego wargi, kiedy on wysunął język, żeby je zwilżyć. Pochylił się, zrywając nasz kontakt wzrokowy i wyszeptał mi do ucha:
-Jesteś tego pewna? - zanim przycisnął usta do mojej szyi, ociągając się przez kilka sekund, a jego oddech łaskotał moją skórę. Delikatnie ugryzł skórę, a ja otworzyłam usta z przyjemności.
-Chodź, wynagrodzę Ci to czekanie. - powiedział uśmiechając się.
-Lepiej dla Ciebie, jeśli to zrobisz. - warknęłam zanim wstałam i pociągnęłam go za sobą, popychając wzdłuż korytarza, aż do schodów, gdzie poprowadził mnie do sypialni Zayn'a. Stałam tam, patrząc jak Niall zamyka drzwi i podchodzi do mnie z tyłu, gładząc rękami moją szyję, odgarniając moje włosy i sprawiając, że przeszły mnie dreszcze. Zostawiał na mojej skórze lekko wilgotne pocałunki otwartymi ustami, całą drogę od moich nagich ramion, przez szyję, aż odwrócił mnie przodem do siebie i w końcu przycisnął swoje wargi do moich, trzymając rękami moją głowę i przechylając ją lekko, żeby mieć lepszy dostęp do moich ust. Ciągle mnie całując, ale nie marnując czasu, złapał mnie z tyłu za uda i pociągnął w górę, zanosząc mnie aż do biurka Zayn'a gdzie posadził mnie i ściągnął moją koszulkę jednym szybkim ruchem, stojąc pomiędzy moimi nogami. Odsłoniłam jego ramiona i zaatakowałam szyję, czując przyspieszający puls pod wargami, a mój język rzucił się do posmakowania jego ciepłej, wonnej skóry, sprawiając, że jęknął.
-Boże, frustrujesz mnie tak bardzo. - westchnęłam, odchylając się, żeby mógł pozbyć się swojego t-shirta, odsłaniając swój szczupły tors, sprawiając, że pragnęłam przejechać paznokciami po jego skórze, co zrobiłam.
-To dobrze.  - powiedział - Wściekły seks jest najlepszy. - pocałował mnie ponownie, wkradając się palcami za moje plecy i odpiął mój stanik, zepchnął ramiączka z moich ramion, zanim odrzucił go na drugi koniec pokoju. Odsunął się, żeby podziwiać widok, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, podczas gdy jego oczy stawały się zamglone.
-Chodź tu. - powiedziałam, pożądająca i niecierpliwa, przyciągając go za pasek od spodni, nasze nagie klatki piersiowe się zderzyły, gorąca skóra przy gorącej skórze. Pchnął mnie do tyłu, zanim moje plecy były płasko położone na drewnianej powierzchni, pochylał się nade mną, przeciągał ustami w dół mojej szyi i dalej, zanim dotarł do lewego sutka, ssał go ustami i okrążał językiem, a palcami bawił się guzikiem od moich szortów. Wygięłam plecy i wplotłam palce w jego włosy lekko je ciągnąc, aby pokazać mu jak dobrze mi było. Odsunął się i podniósł moje biodra, zciągając moje szorty w dół moich nóg, zostawiając mnie tylko w bieliźnie.
Swoimi ugryzieniami znaczył ścieżkę w górę mojej nogi, sprawiając, że zachichotałam i wiłam się pod jego dotykiem, jego oddech uderzył w moje ubrane centrum, zanim przejechał swoim językiem po mojej łechtaczce: raz, drugi; długie jęknięcie wydostało się z moich ust.
-Ciii, skarbie - szepnął. Kciukiem zastąpił język, gdy kreślił małe kółka wokół mojej łechtaczki. Użył swojej wolnej ręki do zdjęcia jeansów, zanim pozbył się ostatniego kawałka tkaniny z mojego ciała. Jego wyraz twarzy, gdy skanował mnie wzrokiem od góry do dołu wystarczył mi i sprawił, że poczułam się gorąca i dręczona.
Usiadłam, ściągnęłam mu jeansy z nóg, muskając dłonią dość dużą wypukłość w bokserkach, obserwując jak wypuszcza drżący oddech, zanim też je ściągnęłam. Owinęłam ręką całą jego długość i delikatnie ścisnęłam.Polizałam palce, pokrywając je śliną zanim rozprzestrzeniłam ją po całym jego penisie, co ułatwiło mi poruszanie dłonią w górę i w dół. Jego twarz wykrzywiła się pięknie, policzki zaróżowiły, a oddech stał się płytki.
-Kurwa - warknął, chwytając mój nadgarstek każąc mi go puścić, zanim zaczął gwałtownie kreślić kręgi na mojej łechtaczce, sprawiając, że pisnęłam i wygięłam plecy w łuk, chowając głowę w jego klatce.Zanurzył swoje place w moim już mokrym centrum, pchnął kilka razy, a ja rozpłynęłam się pod jego dotykiem.
-Cholera, Niall, na litość boską przestań mnie drażnić - prawie zawyłam, chwytając go za biceps. -Przestań - błagałam.
Uśmiechnął się, zanim zabrał swoją rękę, całując mnie nieprzytomnie i przyciągając do siebie, więc usiadłam na gołej krawędzi. Poprawił się, zanim wepchnął go całego we mnie, sprawiając, że brakło mi tchu.
Oboje przeklinaliśmy pod nosem. Mocniej chwycił moje biodra, zapewne zostawiając siniaki, ja zrobiłam podobnie, wbijając mu paznokcie w łopatki.
Zaczął się powoli poruszać, pozwoliłam mu się dostosować do mojej szczelności, gdy ja przyzwyczajałam się do jego wielkości, zanim zaczął budować swoje tempo, kołysząc biodrami do przodu, aż nie stykaliśmy się kośćmi miednicy przy każdym ruchu. Zablokowałam kostki za jego plecami, przygryzając wargę, próbując powstrzymać wydostające się z moich ust jęknięcia.
Pracował gorączkowo, odchylając moje biodra, uderzając w miejsce, które sprawiło, że moje myśli zostały zamglone. Co chwilę nasze usta blokowały się niechlujnie, języki walczyły w czasie pocałunków, słyszałam nasze zmieszane jęki. Boże, co on umie zrobić biodrami. Nie pominął nawet jednego uderzenia, zapierając mi tym dech w piersiach. Poczułam znajome uczucie w dole brzucha, głębiej wbiłam paznokcie w jego skórę, na co on skomlał z bólu.
-Niall, cholera, kurwa, kurwa, kurwa- wołałam, zaciskając się wokół niego - Jezus, jesteś w tym taki dobry... kurwa, jestem blisko.
Poczułam jego oddech na swojej szyi, mocniej i głębiej pchnął biodrami, doprowadzając mnie na skraj wytrzymałości, sprawiając, że wydałam najdłuższe i najgłośniejsze jęknięcie, jakie kiedykolwiek wydałam podczas orgazmu; moje ciało przesunęło się przed Niall'a, kiedy trzymał mnie w miejscu, czekając na swój własny. Cały czas próbując złapać oddech, wyciągnęłam rękę w dół, ściskając tyłek, a później jądra, zbliżając go do orgazmu.
-No dalej kochanie- zachęcałam, szepcząc mu do ucha i całując szyję. Z lekko szorstkim śmiechem odrzucił głowę do tyłu, słyszałam każde przekleństwo, które opuściło jego usta, gdy doszedł.
Odetchnęłam, jego ciało ciężkie ze zmęczenia oparło się o mnie. Moje usta odnalazły jego, całowaliśmy się wolno, oboje bardzo zadowoleni.
- Kurwa, to było dobre. - powiedział, gdy zbliżył swoje czoło do mojego.
- Żartujesz? To było niesamowite.- stwierdziłam, sprawiając, że zachichotał, zanim się odsunął, założył bokserki i spodnie, pochylił i podał mi moją bieliznę z diabelskim uśmieszkiem.
Pewna myśl przeszyła mój umysł, zarumieniłam się zawstydzona.
- Hej, Niall? - zaczepiłam go, sprawiając, że odwrócił się do mnie, gdy zakładał koszulkę.
- Tak, skarbie? - powiedział, a ja przełknęłam ślinę, zanim kontynuowałam:
- Może moglibyśmy zrobić to jeszcze kiedyś.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, podszedł do mnie i uszczypnął mnie w nos.
- Zrobimy, obiecuję ci to. - powiedział.
- Świetnie, więc może dałbyś mi swój numer? - spytałam z nadzieją w oczach.
- Oh...- zmienił mu się wyraz twarzy - Więc, dlaczego ty nie dałabyś mi swojego numeru i ja zadzwonię?
Wiedziałam co to znaczy. Myślał, że byłabym zbyt lgnąca, więc chciał być pewny, że on będzie ustalać granice.Westchnęłam, zbyt zrelaksowana, być czuć się źle.
- Okay, daj mi swój telefon - powiedziałam, a on wręczył mi go, więc wpisałam swój numer i oddałam telefon z głupawym uśmieszkiem.
-Miło cię poznać, " Najlepsza kochanko, jaką kiedykolwiek miałem" - stwierdził, śmiejąc się, zanim mnie pocałował. - Muszę już iść, a ty się pospiesz. - powiedział. - Zobaczymy się jeszcze, prawda?
-Tak.
-Cudownie. Pa skarbie. - powiedział, kierując się do drzwi.
-Hej - zaczepiłam, zmuszając go, żeby się odwrócił. - Ummm... Jak się nazywasz? - spytałam, zdając sobie sprawę, że wiem o nim prawie tyle, co nic, oprócz jego imienia i smaku.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, zanim odpowiedział - Horan. Niall Horan. - mrugnął do mnie i zniknął za drzwiami.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze raz przepraszamy za opóźnienia. Mamy nadzieję, że dalej wszystko pójdzie sprawnie :) Dziękujemy za cierpliwość i liczymy, że rozdział się spodobał :D


wtorek, 28 maja 2013

Przepraszamy!


Bardzo przepraszamy za opóźnienia! Wybaczcie, ale wiecie jak wygląda koniec roku w szkole -.- W dodatku coś nam się zawiesiło i straciłyśmy część przetłumaczonego rozdziału, więc trzeba to jeszcze raz napisać ;c Liczymy, że nas zrozumiecie :) xx Postaramy się jak najszybciej nadrobić, co straciłyśmy i wynagrodzić czekanie ;) Jeszcze raz bardzo przepraszamy!
Na pocieszenie nasz sexy Nialler^^

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 2.



Gdy tylko Niall zamknął za sobą drzwi, wypuściłam powietrze, które nieświadomie wstrzymywałam, rozluźniłam ramiona, przejechałam ręką po związanych włosach, znów opierając swoje plecy o ścianę. Co do diabła się właśnie stało? Zachichotałam, nadal nie pojmując sytuacji przez wysoki poziom endorfiny.
To nie było w moim stylu, nigdy tego nie robiłam, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że to nie było cholernie wspaniałe. Napływ tego uczucia, kiedy czułam jak jego ręce wędrują po moim ciele, to było niesamowite. Cały czas nogi się pode mną uginały, nadal mogłam czuć posmak jego ust na moich. Nie mam pojęcia, czy zachowywałam się tak, dlatego że właśnie to zrobiliśmy, czy ze względu na to z kim to zrobiłam. Nieobecna podeszłam do umywalki i ochlapałam gorącą skórę twarzy i szyi , próbując nie wyglądać na tak zdenerwowaną, jaką w rzeczywistości byłam.
-Okay- powiedziałam do siebie - Wracam tam.
Opuszczając haniebne ubikacje, skierowałam się w prawo do mojego stolika uparcie wpatrując się w swoje buty. Mogłam usłyszeć, że Niall i chłopaki zaczęli znów grać, ale nie chciałam podnosić wzroku i ryzykować, że złapię kontakt wzrokowy z którymś z nich, szczególnie z Niallem. Wydawało mi się, że to najdłuższa droga w całym moim życiu.
-Wyglądasz jakbyś dobrze się bawiła… - skomentował Jake z głupawym uśmieszkiem, gdy siadałam między nim a Maddie. Spojrzałam na niego, udając zdziwioną.
-Oh, Nawet nie próbuj (Twoje Imię), za dobrze Cię znam. Mogę przysiąc, że zrobiłaś to z tamtym gościem.- Uniósł brwi, czekając aż zaprzeczę.
Westchnęłam ciężko. – Co mnie zdradziło?- spytałam i gotowa byłam robić notatki, jakich błędów nie popełnić następnym razem, gdyby coś takie się stało.
-Więc, po pierwsze, twój wyraz twarzy to obraz wstydu w czystej postaci, a po drugie…
- Po drugie, pachniesz jego perfumami. – wtrąciła Maddie, niezbyt dyskretnie mnie obwąchując.
Odchyliłam się, próbując uciec od jej małego i okrągłego nosa, martwiąc się o jej zdrowie psychiczne.
-I twoje włosy wyglądają jak ptasie gniazdo.- kontynuował Jake.
-Nie! - Moja ręka wystrzeliła do góry, głaszcząc włosy, ale muszę przyznać, że w tym przypadku Jake miał rację.
Złapał mnie za ramiona i przyciągnął do swojego boku, chichocząc przy tym.
- Nie jest tak źle, tylko się z Tobą drażnię, a Maddie nie potrafi trzymać języka za zębami, więc wiedziałem wszystko zanim jeszcze Ty i Twój blond Jimi Hendrix[1] wyszliście Bóg wie gdzie i Bóg wie po co. – mrugnął do mnie, pokazując jeden z tych swoich czarujących uśmiechów. Jęknęłam.
- Zabiję Was wszystkich, przysięgam. – powiedziałam i  pacnęłam go w ramię, starając się zachować powagę.
- Nie zrobisz tego, za bardzo nas kochasz.- szczęśliwie poinformowała mnie Maddie zanim pochyliła się i sugestywnie zmarszczyła brwi. – Więc… Jaki on jest?
- Ok, nie słucham tego- wtrącił się Jake, przesuwając się niewygodnie na swoim miejscu.
-Powiem Ci, jeśli teraz stąd wyjdziemy. – powiedziałam.
Skrzywiła się. – Oh, był aż taki zły?
Zaśmiałam się głośno, kręcąc głową. – Nie, nie… wręcz przeciwnie. – Kątem oka mogłam zobaczyć zniesmaczoną minę Jake’a. – To dlatego że on jest tam i po prostu sama myśl o nim, że jest tak blisko, sprawia, że się denerwuję, i nigdy wcześniej czegoś takie nie robiłam, i jestem trochę przytłoczona tym, jaki jest gorący. Słowa wydawały wylewać się z moich ust, czym rozśmieszyłam Maddie.
- Nie mów nic więcej- ścisnęła moją dłoń – Idziemy do domu.
Dopiero gdy byłyśmy w drzwiach, w końcu uległam i spojrzałam przez ramię, mając nadzieję wyłapać jego spojrzenie ostatni raz tej nocy. Był tam, na scenie, wyglądał jakby do niej należał, z największym uśmiechem na twarzy, gdy grał swoje solo, nieświadomy moich oczu obserwujących każdy ruch jego palców. Gapiłam się na niego i uśmiechałam do siebie, złapałam Maddie za rękę i wyszłyśmy z baru.
Minął tydzień od „incydentu w ubikacji”, jak Jake lubił to nazywać, i nie widziałam Niall ani razu, ale tak chyba było lepiej, bo miałam dużo pracy do zrobienia do szkoły, a on rozpraszałby mnie, co nie było czymś, czego wtedy potrzebowałam, nie ważne jak bardzo tego chciałam. Byłam w bibliotece, już po raz trzeci w tym tygodniu, próbując znaleźć jak najwięcej informacji o życiu Szekspira do mojej prezentacji na angielski, którą nauczyciel kazał mi zrobić. Przegrzebywałam rzędy półek z książkami w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi pomóc. Właśnie znalazłam książkę, która wydawała się obiecująca i przerzucałam strony, kiedy usłyszałam zbliżające się kroki, zbyt zainteresowana książką nie spojrzałam w tamtą stronę, dopóki nie usłyszałam chrząknięcia.
To był on, opierał jedną rękę o półkę, próbując powstrzymać rozprzestrzeniający się na jego twarzy uśmiech, gdy na mnie patrzył; moje serce zatrzepotało, przełknęłam ślinę nie wiedząc, co powinnam zrobić.
Po chwili, która wydawała się trwać wieki, Niall przerwał ciszę:
-Teraz pamiętam, gdzie Cię wcześniej widziałem.
Kiedy nic nie odpowiedziałam, jedynie się uśmiechnęłam, on zrobił krok do przodu.
- Co czytasz?- spytał, wskazując na książkę w moich rękach.
Spojrzałam w dół i odwróciłam ją tak, żeby mógł przeczytać tytuł.
-Oh, coś na zajęcia z angielskiego.
Wziął książkę, celowo muskając moją dłoń palcami, przed zbadaniem okładki.
-Wcześnie poszłaś do domu w ostatni piątek – powiedział, wciąż patrząc na książkę.
-Cóż, tak naprawdę musiałam tam iść, żeby zobaczyć pewien zespół. – droczyłam się, sprawdzając go.
-Taak? Dobrzy byli? – kontynuował naszą grę, uśmiechając się do mnie.
- O boże, byli świetni, a ich basista… mmmm…- przewróciłam oczami z przesady, kiedy udawał zszokowanego.
- Nie znam go, ale słyszałem, że gitarzysta jest niesamowity i laski go kochają- powiedział, próbując się nie śmiać. – Wiesz, wprawne palce i inne pierdoły… - mówił powoli, swoim niskim głosem, a ja  poczułam dreszcze przebiegające wzdłuż kręgosłupa, z powodu jego słów, które przypomniały mi o wszystkich cudownych rzeczach, jakie jego place mi zrobiły. Próbowałam odzyskać spokój, ale zrobił kolejny mały krok do przodu tak, że dzieliły nas tylko milimetry, a klatki stykały się podczas oddychania.
Patrząc mi prosto w oczy, odłożył książkę na półkę obok nas.
-Cześć – wyszeptał, a ja odmruknęłam powitanie. Spojrzał w dół, jego wzrok skupiony był na moich wargach, gdy palcami kreślił wzory na wierzchu mojej dłoni, zanim splótł je z moimi.
- Tęskniłem za tymi ustami- powiedział, gdy przejechał kciukiem po kąciku moich warg. –Tęskniłem za gryzieniem ich i za ich dotykiem na mnie.
Oddychałam powoli, przez nos. Ścisnęłam jego rękę, cicho mówiąc, że czuję to samo. Jego wzrok wędrował z moich oczu na usta i z powrotem, jednocześnie zwiększając napięcie.
-Pieprzyć to- wymamrotał zanim uległ i wpił się w moje usta, całując mnie w potrzebie a ja odwzajemniłam pocałunek, wplatając palce w jego włosy, podczas gdy jego dłonie obejmowały moją talię. Nie przerywając , znów przyparł mnie do półki, jego język wkradł się do moich ust i zaczął zabawę z moim własnym. Pojękiwałam cicho, nie mogąc zapanować nad sobą, sunęłam ręką po jego klatce na koniec chwytając koniec jego koszulki. Odsunął się tylko po to, żeby zaatakować moją szyję swoimi wargami, całując ją, liżąc i ssąc, zdeterminowany zostawić po sobie ślad.
-Niall… kurwa, Niall, jesteśmy w tej pieprzonej bibliotece. – syknęłam, przekręcając głowę tak, żeby miał lepszy dostęp. W odpowiedzi ujął mnie za tyłek, ścisnął i zachichotał nie odrywając ust od mojej skóry, gdy ja zadyszałam.
Chwyciłam jego twarz w dłonie,  przyciągnęłam do siebie i namiętnie pocałowałam, przygryzając jego wargi aż się skrzywił. Polizałam bolące miejsce i zasypałam je drobnymi pocałunkami, sprawiając, że się uśmiechnął, zanim się odsunęłam.
- Musimy przestać .– Jakoś udało mi się to powiedzieć.
On tylko jęknął w proteście i wsunął ręce pod rąbek mojej koszulki, chwytając mnie za boki. Poczułam jego oddech na moim policzku. Czekałam, patrząc na niego.
W końcu powiedział:
- Okay. - odsunął się i sapiąc, przeczesał ręką włosy.
- Co robisz dzisiaj wieczorem? – spytał, całkowicie mnie zaskakując.
- Ummm.. planowałam wyjść gdzieś z przyjaciółmi i…
- Fajnie – przerwał mi – W takim razie, dlaczego nie poszlibyśmy wszyscy na tę imprezę, którą organizuje dzisiaj mój zespół? Tutaj zapiszę ci adres. – powiedział i wygrzebał z kieszeni długopis, oderwał kawałek papieru z przypadkowej książki (na co moje usta się otworzyły – jak on śmie?) nabazgrał adres i wręczył mi papier.
Spojrzałam na niego:
- Nie możesz odrywać… - uciszył mnie, przyciskając swoje wargi do moich, chwytając moje policzki, a ja rozluźniłam się pod jego dotykiem. Przez chwilę całowaliśmy się leniwie, zanim przerwał pocałunek, cofając się i szepcząc:
- Bądź tam.
Skinęłam głową, a on uśmiechnął się pokazując mi kciuki w górę, zanim zniknął mi z oczu, zostawiając mnie wpatrującą się w papier i chichoczącą.
Ten facet jest naprawdę czymś.


[1] Jeden z najwybitniejszych amerykańskich gitarzystów rockowych (był też wokalistą i kompozytorem).



-----------------------------------------------------------------------------------

No i mamy kolejny rozdział. Dziękujemy wszystkim za wspaniałe komentarze. One naprawdę wiele dla nas znaczą i dają takiego 'kopa' do dalszej pracy. : D xx
Pozdrawiamy xx

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 1.

Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób powyżej 18. roku życia.

Zauważyłam go, gdy tylko przeszedł przez drzwi.

To był jeden z tych niezwykle nudnych wtorkowych poranków, kiedy nie ma wiele do robienia, ale  za to jest dużo nauki. Więc to jest to co robiłam, a przynajmniej próbowałam robić w mojej szkolnej bibliotece. Westchnęłam, zdając sobie sprawę z tego, iż czytałam to samo zdanie w kółko, nie mogąc się skoncentrować. Ostatecznie poddałam się, a mój umysł nie mógł się doczekać nadchodzącego weekendu (byłam naprawdę roztrzepana i niecierpliwa), by wyjść gdzieś po naprawdę długim czasie i po prostu rozluźnić się trochę. Właśnie kiedy układałam sobie strój w mojej głowie, drzwi otworzyły się skrzypiąc i ten nieznany chłopak wszedł do środka. Nienawidzę brzmieć banalnie, ale było w nim coś szczególnego. Jego niechlujnie ułożone blond włosy wyglądały jakby często przebiegał po nich palcami, a jego twarz wyrażała oznaki nieprzespanej nocy albo dwóch. Zastanawiałam się czy to dlatego, że uczył się do egzaminów, czy też przez dziewczynę, która przetrzymała go przez całą noc. Z pewnością wyglądał lepiej niż wystarczająco dobrze, by być panem dziewcząt, z jego hipnotyzującymi niebieskimi oczyma i aurą spokojnej ufności, która go otaczała. Był jednym z tych ludzi, którzy wyglądają najlepiej, gdy wcale nie próbują. Zdając sobie sprawę z tego, iż wpatrywałam się w niego, szybko odwróciłam wzrok, skupiając go na książkach. Kątem mojego oka mogłam go zobaczyć przechodzącego przez pokój w kierunku biurka, prawdopodobnie by poprosić o książkę. Próbowałam sobie przypomnieć, czy widziałam go na kampusie wcześniej, ale nie mogłam. Byłam pewna, że zapamiętałabym go, gdybym go zobaczyła, ponieważ był w moim typie.
- Dziękuję Ellen! Uratowałaś mnie! - usłyszałam i przypuszczałam, iż był to mój tajemniczy chłopak. Jego głos był gładki i udało mi się wyłapać oznaki akcentu. "Może irlandzki.? Woow, stawał się coraz lepszy." Przeszedł obok mojego biurka jeszcze raz, a ja nie mogłam powstrzymać moich oczu od polowania na spotkanie z jego. Ku mojemu zdziwieniu, właśnie patrzył na mnie. Gdy nasze oczy się spotkały, na jego ustach pojawił się leniwy uśmiech. Odwzajemniłam go nieśmiało przed tym, nim odwróciłam się szybko, świadoma tego, iż bicie mojego serca wzrasta. Usłyszałam jeszcze raz skrzypienie drzwi i razem z tym mój tajemniczy chłopak zniknął. Dni mijały, a ja skłamałabym  gdybym powiedziała,że nie próbowałam go odnaleźć w tłumie na kampusie bądź gdybym powiedziała, iż nie zamieniałam się w słuch, gdy słyszałam jakiekolwiek oznaki akcentu, ale niestety szczęście nie było po mojej stronie. Wreszcie nadszedł piątek i odsunął trochę moje myśli od niego, podczas gdy przeszukiwałam moją szafę z myślą o stroju na tę noc. Razem z moimi przyjaciółmi zdecydowaliśmy, że pójdziemy do miejsca, które było nieco dalej od kampusu, gdzie serwowano najlepsze piwo  oraz gdzie w każdy piątek występowały różne niesamowite zespoły. Przez cały tydzień czekałam na to z niecierpliwością. Już dawno byłam ubrana i skończyłam nakładanie makijażu. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, uśmiechając się do siebie zadowolona z mojego wyboru i  gotowa na tę noc. Spotkałam się z moimi przyjaciółmi. Przeszliśmy ulice, rozmawiając i śmiejąc się, naprawdę szczęśliwi i podekscytowani tym, co miała dla nas ta noc. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się przed drewnianymi drzwiami ze znakiem nad napisem "Bar Dylana". Słyszeliśmy stłumione głosy i śmiechy dobiegające ze środka.
- Może wejdziemy? - zapytałam.
- Panie przodem. - powiedział jeden z moich przyjaciół, Jake, i przepchnął się obok nas do baru. Zostawiając nas wszystkich śmiejących się, zanim pospieszyliśmy za nim, by go złapać.
To miejsce było dość duże, z mnóstwem przytulnych foteli ze stolikami, ścianami z cegieł, przyciemnionymi światłami i rockową muzyką z lat 70 grającą w tle. Pachniało tam drewnem i dymem z papierosów, a ja czułam się dobrze, odkąd tylko tam weszłam. Rozejrzeliśmy się, szukając miejsca, w którym moglibyśmy usiąść i zauważyliśmy tylko jedno puste stoisko z fotelami i stolikiem tuż obok miejsca, w którym chłopak przygotowywał wszystko dla zespołu.Wszyscy zajęliśmy miejsca, zamówiliśmy nasze drinki i czekaliśmy, aż zespół wyjdzie i zacznie grać. Po około 30 minutach na scenie pojawił się chłopak z grzywką i na prawdę przyjaznym uśmiechem, trzymający mikrofon.
-Cześć! Jak się macie? Mam na imię Louis i jakoś udało mi się przekonać właściciela tego wspaniałego miejsca, aby pozwolił mi i moim kumplom rozwalić tę noc!
Dało się słyszeć śmiech odbijający się od ścian, kiedy kontynuował wstęp.
-Większość z was pewnie nie wie, ale nazywamy się Lovers Undercover i przygotowaliśmy dla was na dzisiejszy wieczór parę niezłych piosenek... Dziękuję Wam wszystkim za przybycie i mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Więc, Lovers Undercover, woo!
Reszta jego kumpli z zespołu dołączyła do niego na scenie, trzymając swoje instrumenty i upewniając się, że wszystko w porządku. Obserwowałam jak Louis (jak widać) zajął miejsce za perkusją i wtedy mój wzrok powędrował na innych: chłopak z postawionymi, czarnymi włosami i papierosem w ustach, trzymający gitarę basową, wyglądał na całkowicie wyluzowanego; wysoki, z kręconymi włosami regulował mikrofon, więc oczywiście był wokalistą; uroczy z artystycznym nieładem na głowie, który siedział na krześle, trzymając gitarę i wreszcie ostatni, odwrócony plecami. Wydawało się, że miał problem ze swoją gitarą elektryczną, a przynajmniej tak to wyglądało dla mnie. Próbowałam zrozumieć, co się dzieje, koncentrując się na stłumionych głosach, dobiegających ze sceny.
- Hej, Lou mógłbyś mi z tym pomóc, przyjacielu?

Chwileczkę...

Czas zdawał się zwalniać, gdy odwrócił się w stronę widowni. Westchnęłam. Facet z biblioteki. Mój tajemniczy chłopak. Nie zdawałam sobie sprawy z mojego zdumionego wyrazu twarzy, dopóki jedna z moich przyjaciółek, Maddie machnęła ręką przed moją twarzą.
- Ziemia do (Twoje Imię)! - powiedziała, chichocząc. - Wiem kochanie...wiem co czujesz. - kontynuowała,kiedy to ja próbowałam zrozumieć o czym ona mówi. - On ma się dobrze.
- Tak...on ma się dobrze. - udało mi się wymruczeć. Moje oczy nie opuszczały go nawet na sekundę. Wyglądał jeszcze lepiej niż pamiętałam ze zmarszczonymi brwiami. Wreszcie problem zniknął, a Louis zaczął dawać rytm przed tym, nim oni dołączyli do niego. Grali piosenkę 'Use Somebody' i byli w tym naprawdę dobrzy. Można było zobaczyć, iż świetnie się bawili przez uśmiechy, które wypisane były na ich twarzach. Ale po raz kolejny moje oczy wydawały się tracić rozum, gdy osiedliły się na blondasku, który przygryzł swoje idealne wargi. Był pochylony do tyłu, co chwila kołysząc się lekko w przód i w tył, całkowicie skupiony na swojej gitarze, tworząc muzykę poprzez wyrywanie strun gitary. Wzięłam łyk lodowatego napoju, by zwalczyć ciepło, które wkradło się we mnie.
Wyglądało na to, że wszystkim podobał się występ, śpiewali, a niektórzy nawet wstawali i tańczyli. Oczywiście, jedną z tych osób musiała być Maddie, bo dla niej nigdy nie liczyło się nic, oprócz dobrej zabawy. Tak jak się obawiałam, chwyciła moją rękę i pociągnęła przed scenę, mniej niż 10 stóp od niego.
Po prostu tam stałam, skostniała, prawdopodobnie wyglądając więcej niż dziwnie. Oderwałam od niego wzrok, bo Maddie złapała moje ramiona i odwróciła mnie przodem do niej i zaczęła nimi potrząsać, próbując mnie rozluźnić. Podziałało, bo zaczęłam się lekko kołysać do rytmu, śpiewając razem z Loczkiem.
-Chodź, skarbie, przecież kochasz tą piosenkę!- zachęcała mnie Maddie i posłuchałam jej, odbijając się stopami i kiwając głową, a ona uśmiechnęła się do mnie zadowolona. Wygłupiałyśmy się i tańczyłyśmy razem, podczas gdy zespół grał „Jenny don’t be hasty” , „Valerie” i „Teenage Dirtbag” i prawie zapomniałam o chłopaku z elektryczną gitarą i elektrycznymi oczami, kiedy Maddie nagle zbliżyła się do mnie i szepnęła mi na ucho:
-Nie patrz, ale ten gorący blondyn Cię obserwuje.
Jak to ja, gwałtownie spojrzałam w jego stronę i był tam, obserwował mnie, i mogłam wyczytać z jego twarzy, że próbował przypomnieć sobie, czy widział mnie już wcześniej, a jeśli tak, to gdzie?
Nie potrafiłam walczyć z uśmiechem, który wkradł się na moje usta, kiedy na mnie spojrzał. Machnęłam, poruszając subtelnie palcami i jednocześnie przygryzając delikatnie moją wargę. Nie mam pojęcia, skąd ta odwaga się wzięła i uśmiech rozświetlił jego twarz, kiedy mrugnął i wyszeptał:
-  W porządku?
Skinęłam głową i odwróciłam się do Maddie, której oczy prawie wyszły z orbit z szoku.
- Dlaczego trochę flirtujesz...-zaczęła i nigdy nie skończyła, gdyż położyłam rękę na jej ustach, mówiąc, by się zamknęła i nie mówiła ani słowa więcej na jego temat. Tańczyłyśmy jeszcze przez jakiś czas. W końcu stałam się bardzo świadoma tego, iż oczy mojego tajemniczego chłopaka przykleiły się do mnie, a przynajmniej tak mi się wydawało. Za każdym razem, gdy spoglądałam w jego stronę, świadomie kołysałam biodrami i przejeżdżałam rękoma raz w górę, raz w dół mojego ciała, mając nadzieję, iż wyglądało to uwodzicielsko. Po pewnym czasie, zarówno Maddie, jak i ja wróciłyśmy do naszego stolika, by złapać trochę oddechu, kończąc nasze drinki i składając kolejne zamówienie. Pochyliła się ku mnie i powiedziała:
-Okay, teraz musisz mi powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
- My nie...- mówiłam jej -...widziałam go tylko raz i to na chwilę. - próbowałam jej wytłumaczyć, ale ona nie kupowała tego.
- Kochanie nawet jeśli to prawda...ja jestem pewna, iż on ma brudne myśli co do Ciebie - uśmiechnęła się - i założę się o moje własne życie, że Ty też tego chcesz...więc co Ty do cholery tu robisz kiedy on jest tam, przy barze?!
Szybko spojrzałam w tamtą stronę, zdając sobie sprawię, iż zespół ma przerwę i poszłam do baru po drinki.
- Idź, idź Panno Zalotne Oczy! - zachichotała, spychając mnie z mojego miejsca. Mruknęłam, kiedy wstawałam, zbierając się na odwagę, poprawiając moje włosy i sukienkę, zanim poszłam do baru. Starałam się zignorować moje głupie serce, które biło, jakby miało zaraz wyskoczyć. Patrzył na mnie, gdy się zbliżałam, a jego dłoń trzymała piwo w połowie drogi do jego ust. Jego oczęta cicho mnie śledziły, kiedy, jak mi się wydawało, uciszył swojego kolegę z zespołu, który mu coś opowiadał. Uśmiechnęłam się i utrzymałam jego wzrok, dopóki nie doszłam do baru, zajmując puste miejsce obok basisty. Odwrócił swoją twarz w moją stronę, kiedy ja zamawiałam drinki u barmana, patrząc na mnie z ciekawością.
- Byliście naprawdę dobrzy! - powiedziałam, na co on skinął chichocząc.
- Dziękuję - mówił - Czy kiedykolwiek przedtem byłaś na naszym koncercie?
- Nie...aż do dzisiejszego wieczoru.
Czułam parę niebieskich oczu wlepionych we mnie. Dokładnie wiedziałam do kogo należały, zwiększając trochę moje ego.
- Dobrze - zaczął, odwracając się całym ciałem w moją stronę - Cieszę się, że Ci się podobało. Przy okazji, jestem Zayn. - powiedział, wyciągając rękę, którą od razu uścisnęłam, oczekując tego samego od niego, lecz on uniósł ją do swoich ust i pocałował delikatnie moje kostki, wywołując u mnie chichot.
- Jestem (Twoje imię) - powiedziałam - a Ty Zayn, masz naprawdę kilka fajnych tatuaży. - zauważyłam, zawieszając przelotne spojrzenie na jego przedramieniu.
- Dziękuję (Twoje imię) - pozwolił, by moje imię płynnie wypłynęło z jego ust - A Ty masz jakieś?
- Mam - poinformowałam go i wywróciłam kołnierzyk mojej sukienki na drugą stronę, odsłaniając linię tuszu tuż poniżej mojego obojczyka. Mogłam poczuć złość, która wyzwalała się w blondasku, kiedy Zayn przejechał palcem po mojej skórze, śledząc tekst.
- Jest naprawdę ładny. - powiedział i już miał powiedzieć więcej, lecz ktoś zakasłał głośno.
- Zayn, dlaczego nie przedstawisz nam swojej nowej znajomej?
Mój puls przyspieszył, gdy usłyszałam znajomy głos spleciony z tym co jak mi się wydawało było zazdrością. Spojrzałam na niego, a jego wygląd dawał mi do zrozumienia, iż nie był w ogóle rozbawiony.
- Och tak! Oczywiście - powiedział Zayn - Chłopcy, to jest (Twoje Imię) i (Twoje Imię)  to jest Harry, Liam, Louis oraz Niall. - wskazał na każdego z nich kiedy ich przedstawiał. Niall. Szkoda, że nie mogłam wypróbować, jak jego imię brzmi na moim języku, ale zamiast tego pomachałam do nich.
- Właśnie mówiłam Zayn'owi jak dobrzy byliście dziś wieczorem. - powiedziałam, celowo unikając wzroku Niall'a.
- Oh, ale ja myślałem, że rozmawialiście o Twoich tatuażach. - blondyn przerwał z nutą wyzwania głosie, unosząc swoje brwi. Natychmiast skopiowałam jego minę.
- Masz tatuaż? - Harry, wokalista zapytał, nieświadomy naszego momentu. Skinęłam głową, a uśmiech rozświetlił jego twarz.  

-Fajnie, ja też mam, spójrz! - powiedział i odwrócił swoje nadgarstki, tak że mogłam zobaczyć ''Things I can'' i ''Things I can't'' tuż poniżej zgięć jego łokci. 
-Wszyscy jakiś mamy, Hazza. - powiedział Louis  - To jest z wyjątkiem Nialla. - odwrócił się do niego, klepiąc po ramieniu. Niall oderwał ode mnie swój wzrok, żeby szybko spojrzeć na swojego przyjaciela i próbował powstrzymać uśmiech, ale bez powodzenia.
-Dlaczego? - zapytałam, zwracając się bezpośrednio do niego po raz pierwszy. - Boisz się igieł? - kusiłam go diabelskim uśmiechem, na co on uśmiechnął się szyderczo.
-Nie - zaczął - po prostu nie mam pomysłu, co wytatuować.
-Myślał nad zrobieniem kodu kreskowego z datą urodzenia na nadgarstku, ale powiedzieliśmy mu, że to słabe. - powiedział Liam, a Niall zerknął na niego.
-Cóż, może spytaj Zayn'a czy ma jakiś pomysł, on zdaje się wiedzieć co dobre.  - powiedziałam, uśmiechając się do Zayn'a i próbując wywołać tym zazdrość u Niall'a, ale na próżno. Leniwie uśmiechnął się do mnie i zrobił krok do przodu, wkradając się ręką na zakrzywienie mojej talii, a ja natychmiast się napięłam.
-A może mógłbym zapytać Ciebie - powiedział niskim głosem, który odciął mnie od świata kiedy próbowałam nie wypuścić z siebie drżącego oddechu. -ten nawet mi się podoba. - kontynuował, śledząc mój tatuaż dokładnie tak jak chwilę wcześniej Zayn. 
-Jeszcze nie widziałeś najlepszego. - jakoś udało mi się powiedzieć, spoglądając na niego przez rzęsy.
-O, czyżby?
-Yup. - pyknęłam ustami wymawiając 'p' i przechyliłam głowę na bok w rozbawieniu.
-Ummmmm Niall? Jakbyś nas potrzebował, będziemy przy tamtym stole. - powiedział Liam, zawstydzony, bo musiał przerwać naszą chwilę, zanim prawie pobiegł jak najdalej od baru, lub co bardziej prawdopodobne, od nas. Obejrzałam się dookoła i zauważyłam, że reszta zespołu też gdzieś zniknęła, dając nam trochę prywatności. W tamtej chwili nie wiedziałam, czy jestem bardziej podekscytowana, czy przestraszona. 
-Oh, dobra stary. - Niall z powrotem skupił swoją uwagę na mnie, lekko ściskając moją talię.
-Więc, na czym skończyliśmy? - przejechał po mojej szyi koniuszkami palców, odgarniając pukiel włosów za ramię. Cofnęłam się troszkę, drażniąc się z nim. 
-Powiedziałam, że nie widziałeś jeszcze najlepszego.
-A gdzie on jest? - jego głos zdawał się być coraz głębszy i głębszy, im więcej mówił. 
-Jest dobrze schowany. To sekret. Shhhhh - pochyliłam się i figlarnie przyłożyłam palec na wargach, przyciągając jego uwagę do nich i sprawiając, że odruchowo oblizał swoje własne. Jego uścisk na mojej talii zacieśnił się, kiedy pochylił się i ponownie dziobnął moją szyję jeszcze raz, zostawiając mnie pragnącą więcej, zanim mruknął:
-Dlaczego mi go nie pokażesz, żeby mógł być naszym małym sekretem?
-A umiesz dochować tajemnicy? - spytałam.
-Spójrz na mnie - powiedział i tak zrobiłam - i powiedz mi, czy naprawdę cię to obchodzi, jeśli nie potrafię. - wymieniliśmy znaczące spojrzenia, a ja przełknęłam zawartość mojej szklanki za jednym razem, a potem złapałam w garść jego czarny t-shirt i odciągnęłam go od baru.
-Szczerze, gówno mnie to obchodzi. - powiedziałam idąc w kierunku toalet, z Niall'em pół kroku za mną. Wpadliśmy do pustej kabiny, jego ręka błądziła po moim ciele, kiedy przyparł mnie do ściany, nasze klatki piersiowe się stykały, a oddechy mieszały.
-Daj mi teraz zobaczyć ten swój mały tatuaż. - złapałam jego wzrok i powoli pociągnęłam za brzeg mojej sukienki, odkrywając delikatną skórę moich ud, które jego dłonie odnalazły już po chwili, sprawiając, że natychmiast pojawiła się na nich gęsia skórka. Pochylił głowę, próbując dojrzeć czarny tusz, ale nic nie znalazł.
-Ciepło. - powiedziałam, a on zrozumiał. Złapał zmięty materiał mojej sukienki i pociągnął go w górę, trącając palcami moją skórę, dopóki moje majtki nie były w pełnym widoku.
-Cieplej. - wyszeptałam, tracąc oddech pod wpływem jego dotyku. Popchnął moją sukienkę, dopóki nie zobaczył dolnej części mojego brzucha, położył dłoń na krawędzi moich majtek, wsunął do środka jeden palec, odciągnął je od mojego ciała i spojrzał na mnie niepewny.
-Bingo. - spojrzał w dół po raz kolejny, przez kilka sekund badając wróbla, który był na stałe przytwierdzony do mojego ciała i wyglądał na zadowolonego z mojego wyboru.
-Fajny. - powiedział uśmiechając się - mógłbym też sobie takiego zrobić. Wygięłam plecy, kiedy wepchnął dłoń głębiej, sprawiając, że wypuściłam drżący oddech.
-Podoba ci się to, prawda? -uśmiechnął się, a ja mruknęłam potwierdzenie, przygryzając wargę i zamykając oczy. Poczułam jego miękkie wargi na moich i w tym samym czasie jego palce zaczęły bawić się moją łechtaczką, na co jęknęłam, tylko zachęcając go do okrążenia jednym z nich mojego wejścia, sprawiając, że miałam kolana jak z waty.
-Wyluzuj, kochanie. - zachichotał i owinął ramię wokół mojej talii, przytrzymując mnie, żebym nie straciła równowagi, kiedy lekko przygryzł moją dolną wargę, wchodząc we mnie całkowicie swoim długim palcem. Zwiększał tempo, poruszał się szybko i głęboko, dodał kolejny palec, czarując kciukiem na mojej łechtaczce, wpatrywał się w moją twarz i usta uformowane w kształt 'o'.
Wiłam się, czując rosnące napięcie w dole brzucha. W ekstazie, chwyciłam jego biceps, mój wzrok zachmurzony był z pożądania. Znów przypiął mnie do ściany, nie pozwalając ruszyć się nawet o milimetr, gdy on trzymał mnie w miejscu i wpychał swoje palce w takim tempie, że dławiłam się własnymi słowami. Próbowałam utrzymać oczy otwarte, ale jego palce były we mnie za głęboko.
- Niall, o, o mój bo..., Niall!- Krzyknęłam, czując swój orgazm (który uderzył mnie bez żadnego ostrzeżenia) i chwiejące się uda. Ciągle wiłam się pod uściskiem Nialla, odczuwając silne fale przyjemności, jakie mi spowodował.


Po chwili wypuścił mnie ze swych ramion i odsunął, by mógł na mnie popatrzeć.
- Wszystko w porządku? – zapytał, gładząc mój policzek wierzchem dłoni. Mój mózg wciąż niewyraźnie wspominał osiąganie przeze mnie najwyższego poziomu.
- To dobrze – powiedział – bo chcę się dowiedzieć, co potrafisz zrobić tymi perfekcyjnymi ustami.
Znów podszedł bliżej, muskając moje usta. Całowaliśmy się leniwie, nasze języki tańczyły razem, dopóki nie rozłączył naszych ust z delikatnym mlaśnięciem i ostrożnie popchnął mnie w dół, przez co uklęknęłam, a moje ręce natychmiast powędrowały, by ściągnąć mu spodnie i pociągnąć w dół jego bokserki w taki sposób, bym mogła owinąć rękę wokół jego już twardej długości i przejechać w górę  i dół kilka razy. Spojrzałam na niego, korzystającego z przyjemności, która przejęła całe jego ciało, kiedy znów oparł swoje przedramienia o ścianę, uspokajając się. W końcu owinęłam go wargami, kołysząc głową najpierw powoli, budując rytm, kiedy brałam go coraz więcej za każdym razem. Po chwili zrobiłam kółko językiem wokół jego główki i poczułam jak jego biodra pchają do moich ust, kiedy wydawał się tracić kontrolę.
- Robisz to tak cholernie dobrze! – jęknął, uderzając pięścią o ścianę. Wtedy poczułam rękę plączącą  się w moich włosach, trzymając mnie przy tym w miejscu, kiedy zaczął szarpać biodrami bardziej agresywnie, uderzając w tył mojego gardła i powodując jednocześnie pojawienie się odruchu wymiotnego. Walczyłam ze łzami w oczach, koncentrując się na mruknięciach, które uciekały z jego ust.
-Kurwa...cholera -
mruknął, ściskając zamknięte oczy, kiedy wbił się ostatnie kilka razy, zanim poczułam drżenie jego członka w ustach oraz, jak ciągnie mnie za włosy w uniesieniu, wypuszczając wszystkiego co miał do moich ust.
 Wstając, upewniłam się, że nasze oczy były zamknięte, kiedy przejechałam  kciukiem  po kącikach moich ust, oblizując się, zanim połknęłam jego spermę.
 Jęknął i pocałował mnie namiętnie. Ujął rękoma moje poliki kiedy mruknął:
- To była zabawa.
Zaśmiałam się i skinęłam twierdząco.
- O tak.
- Może powinniśmy to kiedyś powtórzyć.
-Może… - oboje zrobiliśmy tak, żeby wyglądać bardziej reprezentacyjnie, naprawiając pomięte ubrania i potargane włosy.
- Tylko szkoda, że nie miałem wystarczająco dużo czasu by pieprzyć Cię na tej ścianie…ale chłopcy prawdopodobnie mnie szukają. - jęknął, kiedy wyciągnął mnie na uścisk, przesuwając dłonią raz w górę, raz w dół moich pleców i chowając nos w moją szyję, jednocześnie wdychając mój zapach. Jakoś udało mi się wyrwać z jego uścisku i powiedzieć:
- Okay supergwiazdo, idź zwalić nas wszystkich z nóg.
- Pewnie, że to zrobię. - jego ręka była na klamce, gdy nagle zatrzymał się i odwrócił się twarzą do mnie po raz ostatni -  Ja naprawdę mam nadzieję, że zobaczę Cię jeszcze raz.
- Zobaczymy się, jeśli to nasze przeznaczenie. – zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam się na ten dźwięk. Wreszcie otworzył drzwi i wyszedł z pokoju.
- Ohh będzie…nie przejmuj się. – mruknęłam z uśmiechem, kiedy zniknął za drzwiami ubikacji.