niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 16 part 1

*z perspektywy Nialla*
Kurwa.
Cholera dupa kurwa chuj.
Choleraaaa.
Co się właśnie stało?
Nie miałem pojęcia dokąd idę, po prostu czułem bardzo silną potrzebę poruszania się. Tak szybko jak mogłem. Jakbym chciał uciec, udawać, że to się nie wydarzyło.
Ale tak było.
Potrzebowałem coś walnąć, pół litra i swojej gitary. W tej kolejności.
Kiedy mgła wściekłości częściowo opuściła moje oczy, zauważyłem, że odszedłem przynajmniej pięć przecznic od domu tej dziwki i zmusiłem się, żeby trochę zwolnić; prawie biegłem. Musiałem się uspokoić, ale nie miałem pojęcia jak to zrobić. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie byłem taki wściekły i przygnębiony. Bolała mnie klatka piersiowa i wiedziałem, że nie było to spowodowane szybkim marszem.
To był koniec. Nasz koniec.
Nagle cała energia ulotniła się z mojego ciała i gwałtownie się zatrzymałem. Oddychanie wydawało mi się najcięższą czynnością na świecie, zamknąłem oczy i wyciągnąłem ręce w kierunku najbliższej latarni, aby móc się o coś oprzeć. Przycisnąłem czoło do zimnego metalu, prawdopodobnie wyglądając jak kolejny zmęczony facet wracający ze studenckiej imprezy.
Cholera, ile bym oddał, żeby to była tego przyczyna.
Wtedy spokój i cisza pustych ulic zostały zakłócone przez głośny dzwonek mojego telefonu. Westchnąłem ciężko, odepchnąłem się od latarni i wyciągnąłem telefon z kieszeni. Ziarno nadziei wykiełkowało wewnątrz mnie. Może to była ona.
To był Liam.
I tak bym nie odebrał gdyby to była ona.
-Halo? - powiedziałem kontynuując spacer donikąd, byle jak najdalej.
-Hej Ni, gdzie ty jesteś stary? - mówił tym ojcowskim tonem przepełnionym troską, a ja poczułem się lepiej i gorzej jednocześnie.Przetarłem twarz dłonią, próbując się uspokoić i brzmieć tak normalnie, jak to tylko możliwe.
-Taa, poszedłem do domu, jestem zmęczony jak cholera stary, daliśmy dzisiaj z siebie wszystko, co nie? - mówiłem chaotycznie, starając się brzmieć wesoło, ale mogłem wyobrazić sobie Liama marszczącego brwi po drugiej stronie telefonu. Cholera, oni wszyscy znają mnie zbyt dobrze.
-Nialler, wiesz, że przecież możesz ze mną porozmawiać, prawda? - powiedział powoli Liam, uważając, żeby nie powiedzieć nic złego. Nie byłem typem osoby, która wylewa wszystko ze swojego serca każdego dnia, a on o tym wiedział, akceptował to i nigdy nie zmuszał nie do powiedzenia czegokolwiek, jeśli nie miałem na to ochoty. Jak teraz.
-Tak, wiem Li, dzięki. - powiedziałem mając nadzieję, że zrozumie wdzięczność za troskę.
-Chcesz, żebym po ciebie przyjechał i zabrał cię do domu? Moglibyśmy po drodze coś przekąsić.
-Niee, dzięki, ale jestem już prawie w domu więc...
Zapadła pomiędzy nami krótka cisza, zanim Liam znów przemówił.
-Okej, teraz jestem zaniepokojony. Zdajesz sobie sprawę, że właśnie odmówiłeś jedzenia? - niezależnie od wszystkiego, musiałem się zaśmiać.
-Liam, Chryste, nie musisz się tak martwić, mam resztkę pizzy w domu, miałem zamiar ją zjeść.
-Okej, skoro tak mówisz. Pogadamy jutro, dobra?
-Pewnie. Do zobaczenia na próbie.
Już miałem się rozłączyć, kiedy znów zaczął mówić.
-Zadzwonię do ciebie. - przewróciłem oczami. Ten denerwujący, uroczy przyjaciel-wrzód na dupie.
-Pa stary. - powiedziałem śmiejąc się.
-Ni- spróbował znowu, ale się rozłączyłem. Po prostu nie miałem ochoty gadać, nie ważne jak bardzo Liam wierzył, że to mi pomoże.
Więc spacerowałem jeszcze Bóg wie jak długo, koncentrując się tylko na wystukiwanym przez moje stopy uderzające o chodnik rytmie, nie pozwalając sobie myśleć o niczym innym. Ale kiedy znalazłem się przed domem, wszedłem do środka i wdrapałem się po schodach do swojego pokoju, nie było już sposobu aby tego uniknąć.
Rozejrzałem się po pokoju, nie zawracając sobie głowy zapaleniem światła. Bałem się, że zobaczę ją nagą leżącą w moim łóżku, jak tamtego popołudnia, albo przed moją szafą, w mojej koszuli, lub rozłożoną na moim łóżku, jej mokre włosy zasłaniały jej twarz, a palce błądziły po słowach, które napisałem tak dawno. Cholera, tamten dzień był idealny.
Podszedłem do łóżka, położyłem się i wypuściłem oddech. Wpatrywałem się w sufit, w myślach odtwarzając wydarzenia tego wieczoru.
Szczerze, nadal nie chciałem wierzyć, że to się stało. Nie pokazywałem tego, ale przez te kilka tygodni, kiedy byliśmy dla siebie mili i staraliśmy się aby to coś pomiędzy nami wyszło, miałem coś, czego mogłem wyczekiwać każdego ranka. Nie widywaliśmy się każdego dnia, ale smsowaliśmy i rozmawialiśmy i zauważałem, że uśmiecham się, kiedy gramy na próbie piosenkę, która mi o niej przypomina. Uśmiecham się cały czas, racja, ale przez te kilka tygodni uśmiechałem się nawet więcej.
Ale ona o tym nie wiedziała i nie wiedziała jak bardzo bałem się trasy. Bałem się jej prawie tak bardzo, jak się nią cieszyłem, a cieszyłem się bardzo. Naprawdę czułem, że mogliśmy to przetrwać, a przynajmniej chciałem tak myśleć, ale kiedy szok ustąpił i pozwolił mi myśleć przejrzyściej, uświadomiłem sobie, że jej o nic nie obwiniam.
Zastanawiałem się, czy Jake zrobił już jakiś ruch w jej stronę i jak tylko ten obraz pojawił się w mojej głowie, zrobiło mi się niedobrze. Nie dlatego, że nie był jej wart, ale dlatego, że właściwie mógł być.
Dlaczego musiałem zachowywać się jak pełny hormonów nastolatek tamtej nocy, gdy przespałem się z Sarah?
Nawet nie było dobrze. Czułem się źle i wtedy nie wiedziałem dlaczego, ale teraz już tak. Chciałem jej, nie Sary, nie nikogo innego. Z nią czułem się dobrze.
Ale była taka trudna, kiedy skupiała się na czymś, jak na ignorowaniu mnie, albo graniu w grę, kto z nas będzie mniej troszczył się o drugą osobę.
Nikt z nas nie wygrał, oboje przegrywaliśmy, za każdym razem.
Pamiętałem ten niedzielny wieczór, kiedy podwiozłem ją do domu i zobaczyłem czekającego Jake'a i tą głupią scenkę, którą odegrała, uczepiając się go tylko po to, abym był zazdrosny. Cóż, odwaliła kawał dobrej roboty. Ledwo tam wytrzymałem.
I wtedy, dwa czy trzy dni później, zadzwoniłem do Sary, a ona zaproponowała, żebym do niej przyszedł. Więc poszedłem.
Sarah i ja byliśmy starymi przyjaciółmi. I mówiąc przyjaciółmi miałem na myśli ludzi zainteresowanych sobą nawzajem, ale nie chcących niczego więcej niż seks od czasu do czasu. Nie byłem typem osoby, która lubi związki, właściwie żyłem dla mojej gitary, grania i po to aby zostać znanym artystą, ale lubiłem czas, więc zapewniałem go sobie regularnie. Jeśli nie miałem ochoty na podryw dzwoniłem do Sary. Jeśli miałem, wybierałem dziewczynę, która przyciągała mój wzrok i przeznaczałem noc na zaciągnięcie jej do łóżka.
Albo toalety, jeśli mówimy o [T.I].
Cóż, od początku powinienem wiedzieć, że będzie wyjątkowa, prawda?
Marzyłem, aby to potoczyło się inaczej. Chciałbym poznać ją trochę później, kiedy będę choć trochę dojrzalszy; ale wiedziałem, że jeśli tak by było, ktoś już by zdążył zorientować się, jak wspaniała jest, jeśli dobrze się ją traktuje i nigdy nie miałbym szansy.
Nie wiedziałem co byłoby gorsze, tamto, czy to co działo się właśnie teraz.
Nagle mój telefon zawibrował z boku i rozświetlił cały pokój. Rzuciłem okiem aby zobaczyć kto dzwoni, znów zaczęła się we mnie rodzić nadzieja, że może to ona; dzwonił Zayn, a ja poczułem ukłucie w żołądku.
Zdarzało się to już wcześniej. To nie tak, ze byłem nim onieśmielony, czy coś podobnego; podobałem się dziewczynom, miałem zalety, ale było mi znajome uczucie, kiedy dziewczyna, która ci się podoba, woli twojego najlepszego kumpla. A tym razem było to o wiele poważniejsze, więc mimo, że nie zrobiła w jego kierunku żadnego poważnego kroku, świadomość, że uznała go za bardziej atrakcyjnego ode mnie... po prostu... była do dupy.
Ale wiedziałem, że nie mam prawa być na niego wściekłym. To nie była jego wina. Jej też nie, jeśli miałbym być ze sobą szczery.
Plus, ją straciłem, nie mogłem sobie pozwolić, żeby stracić też jego.
Więc odebrałem.

_______________________________________________________

Hej :) jest pierwsza część 16 rozdziału, kolejną przewiduję na około za dwa tygodnie, kiedy wrócę z wakacji :) mam nadzieję, że się spodoba :) / @Tysia_333_ 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 15 part 2

Nie mam pojęcia jak długo rozmyślałam, zagubiona we własnych myślach; wszyscy najwyraźniej unikali zadawania mi jakichkolwiek pytań, żeby pozwolić mi się pozbierać. Maddie próbowała zabić Nialla wzrokiem, ale napięcie już trochę zmalało; nie było tak niezręcznie jak zanim pogrążyłam się w myślach. Niall starał się jak mógł zachowywać normalnie, ale cały czas był nerwowy i nienawidziłam się za chęć uściśnięcia jego dłoni, aby poczuł się lepiej; to ja byłam osobą, która miała prawo być zdenerwowana, do kurwy nędzy.
Wtedy usłyszałam jak Bryan karze Zaynowi pocałować mnie w ramach wyzwania i aż miałam ochotę spytać o co chodziło z tym całowaniem mnie dzisiaj, ale zauważyłam paniczne spojrzenie Zayna i nerwowe potrząśnięcie głową.
-Nie, prawda! Wybieram prawdę! - powiedział, spoglądając w moją stronę.
-Okej, o co tu chodzi? Przespałeś się z nią? Bo to byłoby świetne, znaczyłoby, że ona i Niall są siebie warci i nie ma potrzeby wprowadzania tej gęstej atmosfery, którą można pokroić nożem. - powiedział Bryan, nie mając zamiaru dalej tego ignorować.
Odchrząknęłam. Teraz to już nie miało znaczenia.
-Byłam pijana i próbowałam go pocałować, a on teraz po prostu zachowuje się jak gentleman.
-Właściwie, - powiedział Zayn, patrząc na Nialla - nawet nie próbowała, po prostu wyraziła chęć pocałowania mnie. Dużo wypiła i za Tobą tęskniła...
-Zayn!
-No co, tak było!
-Dobra, starczy. - powiedział Niall. - Kiedy to było?
-Mniej więcej wtedy, kiedy ty uprawiałeś seks z Sarą. - wyrzuciłam z siebie, nie potrafiąc się powstrzymać. Wzrok Nialla zrobił się chłodny.
-Przynajmniej nie przyprawiam Ci rogów z najlepszym przyjacielem, tak jak ty to robisz.
Nastąpiła krótka chwila, podczas której próbowałam (dość intensywnie) zrozumieć o czym mówił; Lindsay ją przerwała zrywając się z krzesła
-Okeej, chyba pójdę do środka. - za jej przykładem poszli wszyscy z wyjątkiem mnie i Nialla, usiedliśmy na przeciwko siebie i utrzymywaliśmy ciężki kontakt wzrokowy.
-Co jeszcze, Niall? - wstałam i zaczęłam przechadzać się tam i z powrotem, spoglądając na niego z niedowierzaniem.
-Przespałem się z Sarą,bo doprowadzałaś mnie wtedy do szaleństwa, ledwo mogłem znieść ciebie i całe to twoje bipolarne gówno, ale kurwa, [T.I], co mam sobie pomyśleć kiedy dowiaduję się, że chciałaś pocałować jednego z moich najlepszych kumpli? - powiedział, przeczesując włosy dłonią.
Zatrzymałam się przed nim.
-Może, że byłam pijana i czasami tak robię kiedy jestem pod wpływem? - parsknęłam.
-Nie, po prostu jesteś nim bardziej zainteresowana. - powiedział cicho z wzrokiem skierowanym w inną stronę i bólem wypisanym na twarzy.
Prawie było mi go szkoda. Prawie.
-Niall, do cholery jasnej, przespałeś się z kimś innym, a ja nawet nie próbowałam go pocałować!
-I jeszcze Jake... - zaczął, ale mu przerwałam.
-A co ma Jake do tego?!
-Podobasz mu się! - Niall krzyknął, wstając, a jego twarz znalazła się tuż przed moją. Wpatrywał się we mnie, a ja zaśmiałam się niedowierzając.
-Niall, szczerze, nigdy nie myślałam, że staniesz się paranoikiem. - pokręciłam głową.
-Nie jestem paranoikiem, jestem facetem, takie rzeczy się wie - przerywanie, kiedy się ruchaliśmy, próbowałaś z nim sprawić, żebym był zazdrosny - i jestem pewny, że nawet nie narzekał - i do cholery PATRZYŁ się na ciebie, kiedy spytałem czy ktoś mu się podoba!
Olśniło mnie.
-Zrobiłeś to specjalnie!
-Pewnie, że zrobiłem! To takie oczywiste i kurewsko banalne, facet zakochujący się w najlepszej przyjaciółce. - powiedział, a ja nagle poczułam się wykończona.
-Dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy? - spytałam bardziej samą siebie niż jego. - To nie wypali. - szepnęłam ale on mnie usłyszał.
-Co masz na myśli? - patrzył na mnie zdezorientowany i zaniepokojony.
-Nas, Niall. To nam nie wyjdzie. - potrząsnęłam głową. To bolało. Nie chciałam więcej cierpieć.
Niall się zdenerwował.
-A mogę do kurwy wiedzieć dlaczego?
-Bo spójrz na nas! Zbyt wiele problemów, zbyt wiele komplikacji. - powiedziałam wskazując na nas oboje.
-To nie jest aż takie skomplikowane. - Niall próbował się bronić.
-Jest! - wykrzyknęłam.
-Nie jest!
-Właśnie powiedziałeś, że uważasz, że mój przyjaciel się we mnie zakochał. Nie sądzisz, że to jest problemem? - spytałam. Wszystko byłoby inne gdybyśmy próbowali to naprawić. Gdybyśmy nie próbowali, byłoby tak, jak zanim poznałam Nialla.
-To nie jest problem nie do rozwiązania. - Niall powiedział łagodnie, kładąc rękę na mojej talii.
-Ale to zbyt dużo. - utrzymywałam swoje zdanie, a Niall natychmiast mnie puścił.
-Nie, nie jest, ale to nie ma znaczenia prawda? Już podjęłaś decyzję. - powiedział głosem ociekającym goryczą.
-Ja nie-
-Już zdecydowałaś, że nie będziesz o to walczyć. - podsumował.
-Niall, nie potrafię sobie z tym poradzić! To dla mnie za dużo. - próbowałam wyjaśnić. To wszystko mnie przerastało.
-Więc lepiej sobie poradzisz z zakończeniem tego, niż z próbą naprawienia tego wszystkiego? - powiedział i zabolało, znowu. - pokręciłam głową próbując spojrzeć mu w oczy.
-To nie tak. - powiedziałam.
-Tak, to dokładnie jest tak! Boisz się i jesteś trochę zmęczona, ale ja też [T.I], możesz być wrzodem na dupie, ale to nie oznacza, że odpuszczę. - wykrzyknął i kopnął pustą puszkę po piwie, sprawiając, że się cofnęłam. Dlaczego nie mógł zrozumieć?
-Niall, na miłość boską, jedziesz w trasę. Nie możemy sobie poradzić jak jesteś na miejscu i z pewnością  nie pójdzie nam lepiej, kiedy będziesz daleko. Cholera, nie powinno być tak ciężko. Może walczymy o złą rzecz. Może to nie ma wyjść? - skończyłam, a mój głos robił się coraz cichszy z każdym zdaniem.
-Oh, świetnie, może przeznaczenie pozwoli ci się chociaż wysrać? - zbliżył się do mnie, prawie krzycząc, ale ja wytrzymałam jego dzikie spojrzenie.
-Zasługuję na bycie szczęśliwą, prawda? Zasługuję na poczucie, że mogę na kimś polegać i ty też, ale to nie dotyczy nas razem.
-Cóż, w takim razie, przynajmniej będziesz miała Jake'a przy sobie zawsze kiedy tylko będziesz chciała, prawda? - zaśmiał się gorzko, zanim w końcu zdecydował, że to koniec. Nie będzie więcej o nas walczył.
Kiedy odchodził, nie odwracając się, wypuściłam przez usta powietrze, które wstrzymywałam przez cały czas.


__________________________________________________________________________

Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą.
Dobra jest taka, że już po egzaminach i będę mieć dużo czasu na tłumaczenie :)
a zła taka, że dużo tego tłumaczenia nie zostało, bo tylko 4 rozdziały i epilog :c
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D / @Tysia_333_

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 15 part 1

-Chodź, wychodź stamtąd, gramy w prawdę czy wyzwanie!
Niall wychylił się zza drzwi, upewniając się, że jego krocze jest poza zasięgiem wzroku. Musiałam powstrzymać chichot, kiedy obserwowałam jak przesuwa się niemrawo, prawdopodobnie obdarzając Jake'a jednym ze swoich najbardziej wrednych spojrzeń.
-Spoko koleś, będziemy tam za minutę, okej, spoko? Fajnie. - powiedział Niall sfrustrowany i gotowy zamknąć Jake'owi drzwi przed nosem, ale Jake go zatrzymał.
-Hej, hej, hej! - usłyszałam jak bełkocze i natychmiast domyśliłam się, że był trochę bardziej niż lekko wstawiony - nie zaczniemy bez was, więc zabierajcie stąd swoje tyłki, dawaj koleś.
Niall spojrzał na mnie błagającym wzrokiem, wskazując na wybrzuszenie w jego spodniach. Nie mógł się w tym stanie pokazać ludziom, doskonale o tym wiedziałam. Musiałam wkroczyć do akcji.
-Hej, Jakey! - powiedziałam przeciskając się obok Nialla, żeby zdobyć jego uwagę. - My pójdziemy grać, a Niall dołączy do nas zanim się obejrzysz, okej? - wyszłam z łazienki zauważając zamglone oczy Jake'a i trud, z jakim próbował się na mnie skupić.
-Ta, spoko. - odpowiedział drapiąc się w tył głowy, kiedy odwróciłam go w kierunku schodów, a on podreptał w tamtą stronę, bez zbędnych pytań. Podsumowując, był zalany w trzy dupy.
Odwróciłam się do Nialla, który wciąż ukrywał się za drzwiami, tylko jego głowa wystawała zza framugi.
-Przepraszam Cię za tę... sytuację. - wyszeptałam; Nial wzruszył ramionami, a przynajmniej wyglądało to tak, jakby to zrobił.
-Nie przejmuj się tym. To normalne, kiedy jęczysz moje imię. - powiedział uśmiechając się, a ja odwróciłam wzrok, lekko zawstydzona. Odchrząknęłam i wskazałam w kierunku jego ukrytego krocza.
-Zajmij się tym, a potem do nas dołącz, okej? - skinął głową.
-Okej. - powiedział, zanim zamknął drzwi; skierowałam swoją uwagę na Jake'a, który próbował zejść po schodach, szybko go dogoniłam, żeby upewnić się, że nie spadnie. Spojrzał na mnie, zanim zapytał:
-Co wy tam w ogóle robiliście? - odwróciłam wzrok, wciąż ściskając go za ramię, aby się nie potknął.
-Oh Jake, nie chcesz wiedzieć...
-Uhm... Ale bardzo chcę zagrać, więc nie marnujmy czasu, dobra?

...

Dokładnie tyle czasu zajęło Niallowi opróżnienie się, jak mi doprowadzenie Jake'a w przybliżeniu do stanu trzeźwości; może nie do końca, ale przynajmniej mógł usiedzieć prosto bez mojej pomocy. On, Maddie, Louis, Zayn (nie mam pojęcia gdzie podziali się Liam i Harry), Lindsay, Zoe i Bryan, wszyscy bliscy znajomi Jake'a i ja siedzieliśmy na podwórku, część na trawie, a część na krzesłach ogrodowych, jedno zostało wolne dla Nialla, dokładnie naprzeciwko mnie. Wyszedł z domu, klapnął na wolne krzesło i spojrzał na nas wszystkich.
-Dużo mnie ominęło?
-Nie, nawet nie zaczęliśmy - odpowiedziała Maddie. -Chcesz mieć zaszczyt pytać pierwszy? - zapytała go, opierając głowę na ramieniu Louisa. Niall wzruszył ramionami.
-Okej, niech będzie. Maddie, prawda czy wyzwanie? - zapytał z podstępnym uśmieszkiem.
-Oh, Horan, uważaj, nie chcesz, żebym została twoim wrogiem. - ostrzegła, śmiejąc się. -Powiedzmy, że wyzwanie.
Niall zastanowił się przez chwilę i wyszczerzył zęby.
-Pocałuj [T/I]
-Cooo? - wykrzyknęłam, z szeroko otwartymi w szoku ustami.
-Niall, ty mały zboczeńcu! - Maddie podniosła głowę z ramienia Louisa i wymieniłyśmy niedowierzające spojrzenia, obie kręcąc głowami. Niall nie wyglądał na zmieszanego.
-Co? Lepiej, żeby pocałowała ciebie, niż któregoś z chłopaków; Louis by się wściekł, prawda Lou? - powiedział, spoglądając na Lou i szukając u niego wsparcia. Louis kiwnął.
-Taa, właściwie podoba mi się ten pomysł. - powiedział uśmiechając się i sprawiając, że ja i Maddie jęknęłyśmy zniesmaczone.
-Obaj jesteście zboczeńcami, Jezu. - powiedziała Maddie, ale wstała i podeszła do mnie, pochylając się aż nasze twarze znalazły się naprzeciwko siebie. Wywróciła oczami, westchnęła i pocałowała mnie; usłyszałam jak ktoś wciąga powietrze, co sprawiło, że uśmiechnęłam się w trakcie pocałunku. Zboczeni chłopcy i ich fantazje.
Kiedy się od siebie odsunęłyśmy wymieniłyśmy spojrzenia i histerycznie się zaśmiałyśmy. Nie miałyśmy z tym żadnego problemu, nic by to między nami nie zmieniło; byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a to było tylko wyzwanie.
-Ja pierdole. - wymamrotał Niall szorstkim głosem.
-Uh, okej, to było gorące. - powiedział Louis, miał szeroko otwarte oczy i lekko spłycony oddech.
-Odpłacę Ci się Horan, zobaczysz. Ale teraz wybieram... Lindsay. - powiedziała Maddie wpatrując się w Nialla, zanim wybrała dziewczynę. - Prawda czy wyzwanie?

...

Cóż, dowiedziałam się, że Louis i Maddie ruchali się w windzie, Zoe ugryzła penisa swojego chłopaka (przez przypadek), a Zayn dowiedział się, że siedziałam nagim tyłkiem na jego biurku, przy którym się uczył, rysował, szkicował, a czasami nawet jadł. Powiedzmy, że nie był do końca zachwycony tym faktem.
A teraz znów była kolej Nialla. Bałam się, że znów zada mi coś zawstydzającego (jakby to nie było już wystarczająco kompromitujące), ale on miał inne plany.
-Okej, Jake. - powiedział odwracając się w jego stronę. - Prawda, czy wyzwanie?
-Umm, cóż, nie sądzę, żebym był w stanie wybrać wyzwanie, więc prawda. - powiedział Jake, wciąż w trakcie trzeźwienia. Wyglądało na to, że Niall miał już przygotowane pytanie, bo natychmiast powiedział:
-Podoba Ci się ktoś z tego kręgu? - wskazał na nas wszystkich, przyglądając się dokładnie reakcji Jake'a. Jake popatrzył na mnie przez chwilę, posyłając mi niepewne spojrzenie, jakby chciał spytać, czy wiem dlaczego Niall zadał mu takie pytanie, zanim z powrotem odwrócił się do Nialla.
-Umm, tak. - odpowiedział, drapiąc się po karku, wyraźny znak, że czuł się niepewnie. Niall skinął głową jakby rozumiał. Ale co rozumiał?
-Na prawdę? Kto to? - Maddie chciała wiedzieć i szczerze mówiąc ja też, ale Jake pokręcił głową.
-To nie była część pytania. - wypomniał, uzyskując spokój. - Maddie, prawda czy wyzwanie?
Moje oczy wędrowały od Jake'a do Nialla i z powrotem; Niall znów obserwował Jake'a, śledził każdy jego ruch - zastanawiał się nad czymś, ale nie miałam pojęcia nad czym; a wracając do Jake'a, zastanawiałam się, kto mógłby być jego sympatią, bo jedynymi dziewczynami w kręgu byłyśmy ja, Maddie, Lindsay i Zoe... albo został gejem dla Zayna. Tak, to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie.
-Niall, Niall, Niall - powiedziała Maddie powoli, powracając do sił po wykonaniu zadania polegającego na udawaniu ćpuna, potrzebującego pieniędzy i błagającego ludzi na imprezie o grosz lub dwa, ponieważ miała kryzys. To było całkowicie żenujące i świetnie się to oglądało. - Prawda, czy wyzwanie skarbie?
-Nie ufam ci, więc prawda.
-Kto był twoim drugim ostatnim partnerem seksualnym, kiedy odbyłeś ostatni stosunek z tą osobą i jak opisałbyś ten akt?
-Umm co? - powiedział Niall zaskoczony, niepewnie spoglądając w moją stronę.
-Kogo ruchałeś przed [T/I]? - uprościła Maddie. Niall jęknął. - Mówiłam, że się odwdzięczę, proszę pana.
-Ugh, Jezu, serio? Dobra, miała na imię Sarah, to było... to było jakiś miesiąc temu, było przeciętnie. Starczy? Zadowolona? - Niall wymamrotał jakoś odpowiedź, a ja poczułam ukłucie w sercu. Zacisnął wargi w cienką linię, unikając mojego wzroku. Wow. To by znaczyło, że spał z kimś mniej więcej w czasie mojej imprezy, podsumowałam. Nagle zaczęła mnie boleć klatka piersiowa i zrobiło mi się duszno, mimo, że byliśmy na zewnątrz.
-Czekaj, co? Spałeś z kimś, podczas gdy byłeś z [T/I]? - widziałam, że Maddie robiła się bardziej wściekła z każdą sekundą i mimo, że byłam jej wdzięczna za taką reakcję, nie chciałam, żeby robiła sceny.
-To nie tak. - Niall próbował się obronić, ale wkroczyłam do akcji.
-Maddie, proszę, odpuść, nie byliśmy razem. - chciałam dodać "wtedy", ale nie byłam pewna czy mogę.
Żeby zwrócić uwagę wszystkich na coś innego, Niall dał Zoe coś głupiego, coś dotyczące piwa, ale tak naprawdę nie zwracałam uwagi, bo do cholery jasnej Sarah. W mojej głowie pojawiły się setki pytań, ale ani jednej odpowiedzi.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, hej!
Jak obiecałam, tak robię, wstawiam pierwszą część 15 rozdziału, drugiej możecie się spodziewać do końca przyszłego tygodnia :)
Mam nadzieję, że się spodoba
/ @Tysia_333_

wtorek, 18 marca 2014

Przeprosiny...

Hej, tu @Tysia_333_
Chciałabym Was w imieniu swoim i pozostałych dziewczyn bardzo, ale to bardzo przeprosić. Miałyśmy dodać rozdział już długi czas temu, niestety nam to nie wyszło. Zalała nas lawina obowiązków, jak na pewno wiele innych osób. Jednak postaramy się jak najszybciej to wynagrodzić. Rozdział 15 jest już w trakcie tłumaczenia, możecie spodziewać się go za kilka dni :)
Mam nadzieję, że wybaczycie nam tą niepunktualność : /
Pozdrowionka! xx