*Z perspektywy Lou*
Mówię Ci Lou, ona doprowadza mnie do szaleństwa!- Niall wykrzyczał zanim jeszcze całkowicie otworzyłem drzwi; wyglądał na porządnie wkurzonego, jego oczy były ciemne, usta ściągnięte, a włosy w kompletnym nieładzie. Wparował do środka, wcale nie kłopotał się ściągnięciem tych swoich gównianych Suprów jak wchodził do mojego salonu. Wystarczyło się przyjrzeć, żeby dostrzec jak mu się dymi z uszu.
Jasne, cześć Niall, u mnie wszystko dobrze, dzięki, że pytasz. Oczywiście, możesz wejść do środka.- powiedziałem, podążając za nim do pokoju, gdzie on już rzucił się na kanapę, narzekając i pocierając oczy z frustracji.
Dlaczego ja ją tam w ogóle zaprosiłem?- zapytał bardziej siebie niż mnie i puścił swoje ręce na kolana. Non stop uderzał tyłem głowy o oparcie kanapy. Usiadłem przy nim, klepiąc go po ramieniu, on zatrzymał się, popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, cicho prosząc mnie o odpowiedź na jego pytanie.
Nie wiem,
trochę mnie to zaskoczyło kiedy zapytałeś Maddie o jej adres.- powiedziałem i
to była prawda. Maddie i ja potrzebowaliśmy wypadu na pole/boisko i zapytałem
Nialla, wiedząc, że z chęcią nam pomoże. Kiedy Niall mimochodem rzucił pytanie
o adres, Maddie i ja tylko wymieniliśmy znaczące spojrzenia. Jestem jednym z
jego najlepszych przyjaciół, a tak naprawdę nie wiem co się dzieje w jego
głowie jeśli chodzi o dziewczyny. Tutaj stawiam największy pytajnik.
Co ja sobie
myślałem? Że tylko sobie pogadamy? Przez cały dzień prawie wcale się do siebie
nie odzywaliśmy. - zaśmiał się gorzko przed tym jak znowu zaczął narzekać -I
wtedy, i wtedy - podrzuciłem ją, jakoś tak pół godziny temu, tylko po to, żeby
zobaczyć jak jakiś inny koleś na nią czeka. I założę się, że to był ten cały
Jake. Ona praktycznie się do niego przykleiła - na moich oczach, to nie był
jakiś tam sobie normalny przytulas, ona uczepiła się go jak jakaś pieprzona koala
czy coś takiego. -powiedział, a ja wybuchłem śmiechem. Mało zrozumiałem z tego
co powiedział, bo to wcale nie trzymało się kupy.
To wcale
nie jest śmieszne.- powiedział, a kąciki jego ust podniosły dopiero wtedy kiedy
walnął mnie w ramię - Przestań się śmiać, złamasie, ja tu mam problem!
Wreszcie
przestałem się śmiać.
-Więc jaki jest ten twój problem? - zapytałem i rzeczywiście chciałem znać odpowiedź.
-Więc jaki jest ten twój problem? - zapytałem i rzeczywiście chciałem znać odpowiedź.
Co masz na
myśli przez: jaki więc jest ten mój problem? - zapytał mnie w odwecie zupełnie
jakbym zadał najbardziej żałosne pytanie na świecie - Ona jest moim problemem, to jak się
zachowuje jest moim problemem! Czasami czuję jakby się we mnie zakochała, a
potem-
-Chcesz,
żeby była w Tobie zakochana? - przerwałem mu.
-Co? NIE!
Boże, nie, ona byłaby typem takiej dramatycznej, przylepnej dziewczyny. Już teraz
jest wystarczająco trudno. - powiedział szyderczo się uśmiechając i potrząsając
głową - Ale jak myślisz, jak ja się czułem, kiedy podrzuciłem ją do domu, bo
powiedziała, że ma dużo zadane i nagle się okazało, że to gówniane zadanie było
o jakimś pieprzonym rozmnażaniu? - mówił bardzo szybko, nieskładnie i
chaotycznie kiedy się wkurzał i to było całkiem śmieszne. Ugryzłem się w
policzek, bo wiem, że byłby jeszcze bardziej wściekły, jakbym mu nagle
wybuchnął śmiechem prosto w twarz. ZNOWU.
-Nie każ mi
zaczynać ignorować ją cały dzień, bo po co, kurwa, przecież nawet się nie
całowaliśmy czy coś.- naburmuszył się, kręcąc swoją głową z niedowierzaniem.
Oh, więc to jest ten problem.
-Więc
zasadniczo chciałeś zakraść się w jej bieliznę po dwóch dniach znajomości, ale
Ci się nie udało.- wywnioskowałem, sprawiając, że głowa Nialla podniosła się
tak, żeby mógł na mnie spojrzeć.
-To brzmi
bardzo źle, kiedy o tym mówisz w ten sposób.- powiedział, skrzypiąc nosem.
-Ale o to chodzi, czyż nie? powiedziałem - Gdyby Ci się udało, to teraz nie byłoby w tym żadnego problemu, że jakiś koleś na nią czeka.- oświadczyłem, ale z jego wyrazem twarzy było coś nie tak, i sposób w jaki zmarszczył brwi, kiedy się wypowiedziałem, bo brzmiałem chyba podejrzliwie.
-Niall... ale to nie chodzi o to, że ona po prostu może się spotykać z kimś innym, prawda?
-Ale o to chodzi, czyż nie? powiedziałem - Gdyby Ci się udało, to teraz nie byłoby w tym żadnego problemu, że jakiś koleś na nią czeka.- oświadczyłem, ale z jego wyrazem twarzy było coś nie tak, i sposób w jaki zmarszczył brwi, kiedy się wypowiedziałem, bo brzmiałem chyba podejrzliwie.
-Niall... ale to nie chodzi o to, że ona po prostu może się spotykać z kimś innym, prawda?
Niall
parsknął nosem, kiwając głową.
-Nie! Oczywiście, że nie!
-Nie! Oczywiście, że nie!
-Niall...
-Nie o to
chodzi, jeśli o to chodzi to możesz mi zaufać, ok? Nie czuję zazdrości.-
powiedział, zwrócił oczy ku mnie, próbując mi udowodnić, że nie kłamie. Nie
przekonało mnie to. Pochylił się do przodu, składając łokcie na kolanach,
przecierając ręką twarz.
-Ona, ona jest po prostu najcięższym przypadkiem ciepło-zimno jaki znam.- westchnął nieprzytomnie potrząsając głową.
-Ona, ona jest po prostu najcięższym przypadkiem ciepło-zimno jaki znam.- westchnął nieprzytomnie potrząsając głową.
-Więc
przestań się z nią widywać. - to jest proste jak "jeśli masz problem -
odpuść sobie"
-Najgorsze
jest to, że ja nie chcę.
*Z Twojej perspektywy*
Poczekałam aż samochód zniknie z pola widzenia, potem obróciłam się i podeszłam do Jake'a, żeby móc zobaczyć jego dziwnie podobny do Nialla wyraz twarzy, przed tym jak odjechał.
-Co? Dlaczego się tak na mnie patrzysz?
-Kocham
Cię, T/I, ale czasami potrafisz być niezłą zołzą.- powiedział skrzywiony.
Otworzyłam
drzwi frontowe, weszłam do środka, a Jake wszedł za mną.
-Zasłużył sobie na to.- powiedziałam, wiedząc, że to nie prawda. Nie zrobił niczego źle. Tu chodziło o mnie, która jest wyżarta przez strach przed tym jak łatwo mogę się przywiązać i jak szybko to się może stać.
-Dlaczego czekałeś na mnie na zewnątrz? Przecież mogłeś wejść do środka. - powiedziałam. Była to moja kiepska próba zmiany tematu, ale Jake po prostu zignorował moje pytanie.
-Zasłużył sobie na to.- powiedziałam, wiedząc, że to nie prawda. Nie zrobił niczego źle. Tu chodziło o mnie, która jest wyżarta przez strach przed tym jak łatwo mogę się przywiązać i jak szybko to się może stać.
-Dlaczego czekałeś na mnie na zewnątrz? Przecież mogłeś wejść do środka. - powiedziałam. Była to moja kiepska próba zmiany tematu, ale Jake po prostu zignorował moje pytanie.
-Nawet
jeśli... istnieje przecież coś takiego jak karma. A karma nie lubi, kiedy ktoś
próbuje załatwiać jej robotę.-powiedział - Nawet nie wiem co ty usiłujesz
zrobić... Czego ty od niego chcesz? Żeby cierpiał? Czy żeby był zazdrosny? Bo
ja sądzę, że świetnie się spisałaś.
Weszliśmy do salonu, Jake zajął swoje miejsce na kanapie, podczas gdy ja zajrzałam do kuchni i zobaczyłam mamę czytającą książkę. Czekała aż coś w piecu będzie już gotowe. Pomachałam jej i szybko się przywitałam, odmachała mi w roztargnieniu, z oczami wlepionymi w książkę.
Weszliśmy do salonu, Jake zajął swoje miejsce na kanapie, podczas gdy ja zajrzałam do kuchni i zobaczyłam mamę czytającą książkę. Czekała aż coś w piecu będzie już gotowe. Pomachałam jej i szybko się przywitałam, odmachała mi w roztargnieniu, z oczami wlepionymi w książkę.
Wróciłam do
salonu i usiadłam na kanapie obok Jake'a.
-Nie panikuj, przecież go nie skrzywdziłam.- powiedziałam, przewracając oczami -Jego nawet nie obchodzi to, że można go skrzywdzić.- pokręciłam głową, bawiąc się materiałem mojej bluzki, nie patrząc na jego niemal płonący wzrok.
-Nie panikuj, przecież go nie skrzywdziłam.- powiedziałam, przewracając oczami -Jego nawet nie obchodzi to, że można go skrzywdzić.- pokręciłam głową, bawiąc się materiałem mojej bluzki, nie patrząc na jego niemal płonący wzrok.
-Słuchaj,
nie jestem w nastroju, żeby ci coś udowadniać, więc sobie to odpuszczę, ok?-
powiedział, wzdychając. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam jak jego twarz się
trochę osunęła.
-Po prostu zakończ tę wojnę, którą we dwójkę rozpętaliście. Nieważne, kto przegra. Tak długo jak będziecie walczyć, żadne z was nie wygra.
-Po prostu zakończ tę wojnę, którą we dwójkę rozpętaliście. Nieważne, kto przegra. Tak długo jak będziecie walczyć, żadne z was nie wygra.
To, co
powiedział było nieznośnie prawdziwe. Ale zapomniał o czymś: walka ze sobą to
jedyne co znamy.
-Jeżeli Wasza dwójka przestałaby się tak bać, moglibyście mieć coś całkiem dobrego. Ale wy sracie po gaciach, pod tymi maskami nieustraszonych.
-Jeżeli Wasza dwójka przestałaby się tak bać, moglibyście mieć coś całkiem dobrego. Ale wy sracie po gaciach, pod tymi maskami nieustraszonych.
…
Przeleciało
kilka dni, skupiłam się na szkole, robiąc zadanie za zadaniem, nie pozwalając
sobie na myślenie o niczym innym. Albo przynajmniej próbowałam. Pewnie znasz te
momenty, kiedy leżysz już w łóżku, próbując zasnąć, a jakieś przypadkowe sprawy
chodzą ci po głowie. Niall był jedną z nich - mogłabym myśleć o pracy jaką mam
do napisania w dany dzień, a następną rzeczą jaką wiem byłaby śmiejąca się
twarz Niall'a pojawiająca się w mojej głowie. Z jakiegoś powodu, potrafiłam
zepchnąć to na bok i zasnąć, wmawiając sobie, że nie muszę o nim myśleć.
Ale wtedy
nadszedł czwartek.
Tamtego ranka
byłam w kuchni, robiłam sobie śniadanie i wtedy wszedł mój tata, z gazetą pod
pachą i nalał sobie kawy. Pocałował mnie w czoło i wymamrotał "Dzień
dobry." zanim zajął miejsce przy stole. Wtedy ja nalałam sobie szklankę
mrożonej herbaty, usiadłam na krześle obok taty. Popatrzyłam na niego, wziął
głęboki oddech, wiedziałam, że chce mi powiedzieć o czymś dość ważnym.
-Kochanie
zaczął -pamiętasz tę wycieczkę biznesową, na którą pojechałem parę miesięcy
temu?
Twierdząco pokiwałam głową - pamiętałam. Tata prawie nigdy nie wyjeżdżał w sprawach służbowych, a jak już musiał, to zawsze się starał brać mnie i mamę ze sobą.
-Teraz wiem, że bardzo cieszyłaś się na wyjazd zagranicę, ale niestety nie mogłem namówić firmy, żeby pozwolili mi wziąć dwie osoby. Ledwo zgodzili się na jedną. Dlatego zdecydowaliśmy z mamą, żebyś ty podjęła decyzję kto ze mną pojedzie.
Twierdząco pokiwałam głową - pamiętałam. Tata prawie nigdy nie wyjeżdżał w sprawach służbowych, a jak już musiał, to zawsze się starał brać mnie i mamę ze sobą.
-Teraz wiem, że bardzo cieszyłaś się na wyjazd zagranicę, ale niestety nie mogłem namówić firmy, żeby pozwolili mi wziąć dwie osoby. Ledwo zgodzili się na jedną. Dlatego zdecydowaliśmy z mamą, żebyś ty podjęła decyzję kto ze mną pojedzie.
Pomyślałam
o tym przez chwilkę - naprawdę nie mogłam się doczekać na ten wyjazd, ale
myślałam, że to będzie wyjazd naszej trójki, nie to, że mój tata jest nudny czy
coś (jest, czasami, ale to chyba jak każdy ojciec, na swój sposób), ale
wiedziałam, że nie będzie mógł spędzić z nami tak dużo czasu jakbym chciała,
ani nie będę miała takiej radochy jak miałam nadzieję. Poza tym, moi rodzice za
parę dni mieli mieć rocznicę ślubu i powinni ten czas spędzić we dwójkę, a nie
ze mną na głowie, non stop męczącą ich o coś.
-Weź mamę,
naprawdę.- powiedziałam mu -Pewnie, że na to długo czekałam, ale to wcale nie
jest takie ważne. Wystarczy jak przywieziecie mi coś naprawdę fajnego.- i
uśmiechnęłam się szeroko, a on zachichotał i potrząsł moimi włosami.
-Jesteś
pewna? Ufam Ci wystarczająco, żeby Cię tu zostawić samą. Wiem, że nie będziesz
sprawiać problemów. Ale wszystko będzie ok jak będziesz tu sama?- zapytał mnie
z niepokojem na twarzy.
Uśmiechnęłam
się.
-Oczywiście, tato. Wyjeżdżacie na weekend, albo troszkę dłużej. Przeżyję bez Waszych obiadów i kolacji przez parę dni.- powiedziałam - Istnieje coś takiego jak 'na wynos' - i pogłaskałam go po ręce. Miał ten swój uśmiech mówiący "moja mała dziewczynka tak szybko dorosła".
-Więc kiedy wyjeżdżacie?- zapytałam, próbując zmienić temat.
-Oczywiście, tato. Wyjeżdżacie na weekend, albo troszkę dłużej. Przeżyję bez Waszych obiadów i kolacji przez parę dni.- powiedziałam - Istnieje coś takiego jak 'na wynos' - i pogłaskałam go po ręce. Miał ten swój uśmiech mówiący "moja mała dziewczynka tak szybko dorosła".
-Więc kiedy wyjeżdżacie?- zapytałam, próbując zmienić temat.
-Dzisiaj
wieczorem, koło 9, mam nadzieję. Wiem, że czekaliśmy do ostatniej chwili, żeby
cię spytać, ale próbowałem do samego końca ich namówić, żebym mógł zabrać was
we dwie.
…
Później, po
tym jak mama i tata pojechali i ja zostałam sama w domu, który nagle wydawał
się dla mnie za duży, moje myśli powędrowały prosto do Nialla. To było dziwne,
ale nie chciałam zadzwonić do Maddie czy Jake'a, żeby do mnie wpadli. Ja
chciałam widzieć Nialla. Myślałam jak świetnie by się z nim spędzało czas, cały
dom dla nas, przez cały dzień i całą noc, a nawet dłużej - jeśli tylko chciałby
zostać.
Po raz
pierwszy od kilku dni pozwoliłam sobie pomyśleć o nim i zdałam sobie sprawę, że
za nim tęsknię. Tęskniłam za jego chrapliwym głosem, i jak się śmiał całym
sobą, za jego zapachem i za tym w jaki sposób chodził. Tęskniłam za jego
obecnością. Za nim.
Ale wtedy
przypomniałam sobie, że jesteśmy popieprzeni i pokłóceni i, że starałam się tak
bardzo, żeby nie być pierwszą która upadnie, pierwszą, która będzie ranić i, że
złapaliśmy się na naszych grach, jakiekolwiek one były.
Może to był
czas na podniesienie białej flagi.
Podniosłam
swój telefon i przejrzałam ostatnie połączenia, bo nie zapisywałam numeru
Nialla. Pomyślałam o tym jako o moim małym zwycięstwie w tej naszej wojnie, że
nie bardzo dbałam o to, żeby zapisać jego numer. To było głupie i w sumie
niczego nie udowodniłam. Wreszcie go znalazłam, jedyny niezapisany numer na
liście połączeń i, biorąc głęboki wdech, wybrałam go. Usłyszałam sygnał i
wstrzymałam oddech.
Pierwszy.
Drugi. Trzeci sygnał.
Po szóstym
sygnale odetchnęłam, z nadzieją wyślizgującą się z moich ust w powietrze.
Poddałam się zakończyłam połączenie. Hmm,
może powinnam poczekać i zadzwonić jutro. Ciągle miałam cały weekend.
…
Następnego
dnia, po tym jak moje zajęcia się skończyły, czekałam aż Maddie mnie odbierze;
zamierzałyśmy wpaść po jakąś chińszczyznę przed pojechaniem do mnie na maraton
filmowy. Stałam przed budynkiem, próbując namierzyć jej Volkswagena Beetle,
mrużąc oczy, żeby widzieć lepiej, ale bez efektu. Nie było jej tam jeszcze.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni, żeby napisać do niej wiadomość z pytaniem gdzie
jest i jak skończyłam zaczęłam się rozglądać dookoła, na wypadek gdyby się
pokazała. Maddie nie - Niall tak.
Szedł w
kierunku budynku, z oczami zwróconymi na telefon, czasami patrzył do góry, żeby
wiedzieć gdzie idzie i to był moment, w którym mnie dostrzegł. Nasze oczy
zwarły się w spojrzeniu, a ja zebrałam się na odwagę, żeby do niego podejść.
-Hej -
powiedziałam, mój strach wziął nade mną górę. Uśmiechnęłam się nieśmiało,
bawiąc się paskiem od torby. On wyglądał całkiem obojętnie, miał mały uśmiech
na twarzy, ale nie sięgał on do jego oczu.
-Cześć. -powiedział,
a kiedy widział, że zatrzymałam się specjalnie żebyśmy pogadali też się
zatrzymał, tyle, że niechętnie. Rozejrzał się dokoła, jakby czekał na spotkanie
z kimś. Starałam się być spokojna i miła, co było dla mnie czymś całkiem nowym
jeśli chodziło o Nialla.
-Co tu
robisz?- chlapnęłam wreszcie, ciągle żałując mojego tonu. To brzmiało źle i
cierpko. Było trudniej niż myślałam.
Popatrzył
na mnie jakbym mówiła całkowite bzdury, co nie było dalekie od prawdy. Podniósł
swoją brew i powiedział:
-Uczę się tu - całkiem tak, jakby mówił do pięciolatka. Potem sprawdził telefon. Dwa razy.
-Uczę się tu - całkiem tak, jakby mówił do pięciolatka. Potem sprawdził telefon. Dwa razy.
Zaśmiałam
się nerwowo i mocniej ścisnęłam torbę.
-Tak, wiem, po prostu nie widuję Cię tu zbyt często.
To było chyba najlepsze na co mogłam wpaść na tamtą chwilę. Jego zachowanie sprawiło, że poczułam się mniej pewnie, coraz mniej pewnie z każdym wzrokiem czy ruchem.
-Tak, wiem, po prostu nie widuję Cię tu zbyt często.
To było chyba najlepsze na co mogłam wpaść na tamtą chwilę. Jego zachowanie sprawiło, że poczułam się mniej pewnie, coraz mniej pewnie z każdym wzrokiem czy ruchem.
-No cóż, postanowiłem
się dzisiaj pokazać.
Po raz kolejny rzucił pozorny uśmiech zanim się rozejrzał. Może się śpieszył. Może powinnam go zapytać zanim odejdzie.
Po raz kolejny rzucił pozorny uśmiech zanim się rozejrzał. Może się śpieszył. Może powinnam go zapytać zanim odejdzie.
-Więc,
chciałam zapytać-
-Hey Ni! -
jakiś obcy koleś mi przerwał, po czym podbiegł do Nialla i uściskali się.
-Hej stary,
co słychać?- powiedział, z dużo dużo większym uśmiechem niż przed sekundą,
kiedy rozmawiał ze mną.
-Wszystko w porządku?- zapytał, niemal odwracając się do mnie plecami, a swoją uwagę poświęcać tylko temu gościowi.
-Wszystko w porządku?- zapytał, niemal odwracając się do mnie plecami, a swoją uwagę poświęcać tylko temu gościowi.
-Tak,
wszystko ok. A co u ciebie?- zapytał zanim zobaczył mnie, lekko się krzywiąc -O,
sorry, chyba w czymś przeszkadzam. Jakoś się zgadamy potem, ok?- powiedział,
odchodząc, i przysięgam, Niall wyglądał jakby chciał paść na kolana i błagać
go, żeby został i ratował przed potworem aka mną.
-Tak,
jasne.- wymamrotał do niego zanim odwrócił się do mnie (pełen cierpienia).
-Ok, co się
dzieje?- puściłam.
Zmarszczył
delikatnie brwi, udając głupka.
-O co Ci w ogóle chodzi?- zapytał odciągając głowę na bok.
-O co Ci w ogóle chodzi?- zapytał odciągając głowę na bok.
Westchnęłam,
żeby się trochę uspokoić.
-Czy coś się stało?- zapytałam, zwracając mój wzrok na jego zabłądzone oczy.
-Czy coś się stało?- zapytałam, zwracając mój wzrok na jego zabłądzone oczy.
-Nie,
dlaczego?- powiedział taki całkiem spokojny itd. co jeszcze bardziej mnie
wkurzyło.
-Jesteś
pewny?- rzuciłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Byłam gotowa do ataku,
wystarczyło żeby tylko coś powiedział źle.
Uśmiechnął
się jeszcze raz, spokojny i radosny.
-Za dużo myślisz, T/I. -powiedział, a na domiar tego uszczypnął mnie w policzek i mrugnął. Miałam ochotę wybuchnąć, ale powstrzymałam się po raz kolejny.
-Za dużo myślisz, T/I. -powiedział, a na domiar tego uszczypnął mnie w policzek i mrugnął. Miałam ochotę wybuchnąć, ale powstrzymałam się po raz kolejny.
-Ok,
nieważne, chciałam tylko powiedzieć, że moja rodzinka wyjeżdża, nie będzie ich
w weekend. Zastanawiałam się czy może nie chciałbyś wpaść.- powiedziałam to
wszystko na jednym wdechu, bo stchórzyłabym jakbym zwolniła.
Miał minę
mówiącą takie fałszywe "cholera, bardzo bym chciał ale..." i już
wiedziałam co chce powiedzieć, zanim jeszcze otworzył usta.
-Przepraszam, mam już plany na wieczór.- powiedział, patrząc jeszcze raz na ten pierdolony telefon. Miałam ochotę cisnąć nim o beton.
-Przepraszam, mam już plany na wieczór.- powiedział, patrząc jeszcze raz na ten pierdolony telefon. Miałam ochotę cisnąć nim o beton.
-Ok, a
jutro?- zapytałam, chcąc wiedzieć czy unika spotkań ze mną, czy naprawdę miał
plany na wieczór.
Jego
telefon zaczął dzwonić, wyglądał jakby aniołowie zeszli na ziemię, żeby go ratować.
Powiedział tylko szybko:
-Nie wiem, babe, zobaczę, ale muszę to odebrać.- wskazując na swój telefon jakbym była najgłupsza w całym kosmosie. Potem pomachał mi w roztargnieniu, wbiegł do budynku, trzymając telefon kurczowo przy uchu.
-Nie wiem, babe, zobaczę, ale muszę to odebrać.- wskazując na swój telefon jakbym była najgłupsza w całym kosmosie. Potem pomachał mi w roztargnieniu, wbiegł do budynku, trzymając telefon kurczowo przy uchu.
Nie wiem
jak długo tam stałam zanim Maddie przyszła, gryząc policzek i zaciskając zęby,
ale to wystarczyło dla mnie żeby pomyśleć. Jak tylko zatrąbiła na mnie, weszłam
do samochodu, rzuciłam się na siedzenie dla pasażera i odwróciłam się do niej z
szelmowskim uśmiechem.
-Maddie,
robimy dzisiaj imprezę.
----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 8. pojawiłby się już w środę, niestety zniknęła przetłumaczona część rozdziału. Ten rozdział przetłumaczyła dla Was @elottiex , która nam tymczasowo pomaga i wspiera nas. Serdecznie jej dziękujemy. Rozdział 9. już przetłumaczony. Im więcej będzie komentarzy, tym szybciej się pojawi. :) xx
Pozdrawiamy
----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 8. pojawiłby się już w środę, niestety zniknęła przetłumaczona część rozdziału. Ten rozdział przetłumaczyła dla Was @elottiex , która nam tymczasowo pomaga i wspiera nas. Serdecznie jej dziękujemy. Rozdział 9. już przetłumaczony. Im więcej będzie komentarzy, tym szybciej się pojawi. :) xx
Pozdrawiamy
Super,czekam na rozdział 9.
OdpowiedzUsuńświetny czekam na nexx :)
OdpowiedzUsuńoch, Niall, Ty idioto
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSuper. Niall ma foszka hahah Czekam nn xx
OdpowiedzUsuńNiall Niall Niall. Świetny. Czekam nn
OdpowiedzUsuńŚwietny jest. Nie znęcajcie się nad nami tylko dodawajcie następny :D. xx
OdpowiedzUsuń@EdziaCyrklaff
O mój bosz co za debil a raczej co za debilny związek (czy co to wgl jest xd) czy oni kiedyś się ogarną? Nie raczej nie xd ale teraz to się na Niall'a wkurzyłam ale oni to zawsze będą mieli jakiś problem... I taaaaak nareszcie imprezka czekałam na to *.* Już się boję co tam się będzie działo... To dodawajcie już następny bo ja się tu zaraz posikam wyrzygam i posram na raz xdd @KeepCocatooFace :>>>>>>>
OdpowiedzUsuńOj dodajcie dzisiaj następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńZajebosko tłumaczone opowiadanie. ;D
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie zachowanie Nialla i ( mnie xd ) ( T/I )
Blondyn pewnie pojawi się na imprze ;)
Pozdrawiam i tłumaczcie jak najlepiej i najszybciej!
P.S. Udanych wakacji!
Swietny :D nie moge doczekac sie nasteponego :)) Fajnie ze to tlumaczycie :D:*
OdpowiedzUsuńDopiero nadrobiłam zaległosci bo czasu ciągle nie ma.
OdpowiedzUsuńRozdział ja zwykle zniewalający. ;P
Kurde jak tak juz czytam 3 rozdziały na raz to sie wciągam i nagle ten osatni sie kończy a ja od zmysłów odchodze co bedzie dalej :P
Wstawiajcie szybko nastpeny xx