Byłam w sypialni, gdzie odrabiałam pracę domową, kiedy to się stało. Gdy tylko usłyszałam znajomą melodię, zeskoczyłam z krzesła i rzuciłam się na łóżko, sięgając po telefon. Wreszcie się odezwałam...
To był Jake.
- Witaj nieznajoma! - powiedział - Pamiętasz mnie?
- Oh, to Ty. - odpowiedziałam, przekręcając się, więc teraz leżałam na moich pleacach, patrząc w sufit i nie będąc w stanie ukryć lekkiego rozczarowania w moim głosie.
- Oh nie bądź taka zachwycona. Masz zamiar zemdleć z hiperwentylacji! - zadrwił na końcu, wywołując u mnie śmiech.
- Oh, zamknij się Jake. Spodziewałam się, że zadzwonisz.
- Ohhh od kogo? Od Twojego blond Casanovy?
- Nie! -powiedziałam zbyt szybko.
- Wezmę to za tak. - powiedział, a ja mogłam praktycznie go zobaczyć, uśmiechającego się na drugim końcu. Czasem, wydawało mi się, że on znał mnie zbyt dobrze dla mojego dobra.
- Pierdol się. - złota zasada - zawsze obrażaj, kiedy nie masz nic lepszego do powiedzenia.
Jake to Jake, nawet nie drgnął.
- Więc powiedział, że zadzwoni?
- Tak, ale powiedział też, że innym razem i wszyscy wiemy, co się stało. Lub nie stało, jeśli wolimy być precyzyjni. - sapnęłam bezdźwięcznie, marszcząc brwi, kiedy zerwałam mój lakier do paznokci.
- Tak...Więc, um, kiedy go widziałaś?
- Ostatniej nocy.
- Ostatniej nocy?! - powtórzył jego podniesionym głosem - Pieprz się (Twoje Imię)! Widzisz go częściej niż mnie. - wykrzyknął i nie mogłam nic na to poradzić. Zaśmiałam się.
- Już, już. Jakey nie bądź zazdrosny. Wiesz, że nikt nigdy nie zajmie Twojego miejsca. - gaworzyłam.
-Masz cholerną rację. A szczególnie nie jakaś zadufana, pożądana gwiazdka rocka.
Skrzywiłam się. Powiedziałabym o wiele gorsze słowa o Niall’u ale tylko ja mogłam to robić.
-Robisz się wredny.
-Oh, przepraszam, naprawdę, mam dziś zły humor. – powiedział chrząkając, świadomy, że przekroczył granicę. Zaczęłam się martwić.
-Coś nie tak? – zapytałam ostrożnie, siadając.
-Nie widziałem mojej najlepszej przyjaciółki od wieków. – jęknął, a ja wypuściłam oddech, śmiejąc się.
-Awww, ty stuknięty skurwysynu. – powiedziałam, chichocząc i z powrotem opadając na łóżko.
-Wychodzimy gdzieś dzisiaj? Jeśli nie masz żadnych planów. Właściwie, nawet jeśli masz to mnie to nie obchodzi. Wychodzimy i koniec. Nie uznaję ‘nie’ jako odpowiedzi. – powiedział, próbując brzmieć srogo.
-Dobra. – odpowiedziałam po prostu. Tak czy inaczej chciałam się z nim spotkać. Tęskniłam za nim.
-Powiedziałem, że nie uzna- Co?! – myślał, że będzie musiał się ze mną dłużej pokłócić i zaskoczyłam go, że tak szybko się zgodziłam.
-Powiedziałam dobra. Nie mam na dzisiaj żadnych planów. Jest niedziela na miłość Boską.
-Oh, świetnie! Co będziemy robić? Mam ochotę na duże hamburgery. – zaczął mówić bardzo szybko, jego umysł zalewały nowe pomysły. Nie byłam w nastroju do słuchania ich wszystkich.
-Zobaczymy, Jake. – zachowywał się, jakbym nic nie powiedziałam.
-Albo możemy pójść do tego nowego miejsca gdzie-
-Do widzenia, Jake. – powiedziałam śpiewającym głosem i rozłączyłam się. Minutę później mój telefon znów zadzwonił. Odebrałam natychmiast.
-Jake, mówię poważnie-
-Kto to Jake? – głos po drugiej stronie spytał. Nie rozpoznałam go, ale brzmiał znajomo.
-Co? – zapytałam zdezorientowana i bez pomysłu na lepszą odpowiedź.
-Co? – głos w słuchawce spytał. To zaczynało się robić zabawne. Kiedy już otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć tej osobie, ktokolwiek to był, mój mózg wreszcie wszystko przetworzył.
-Niall? – spytałam niedowierzając.
-Tak to ja. Kto to Jake? – spytał z frustracją w głosie, którą zauważyłam.
-Um, nie twój interes? – odpowiedziałam mu. Zachowywał się jakbym była mu winna wyjaśnienia i przeprosiny, ale nie byłam. To on chciał, żebyśmy tworzyli romans bez zobowiązań, a to znaczyło, że nie muszę mu się tłumaczyć i vice versa.
-Kim jest Ja-
-Czemu dzwonisz, Niall? – przerwałam mu. Mógł być uparty, ale ja też byłam.
-Wyjrzyj przez okno. – powiedział wzdychając i wyjrzałam. Czarny samochód Niall’a stał przed moim domem, jego blond czupryna wystawała przez jedno z okien, a jego oczy były zasłonięte przez ciemne okulary. Odsunęłam się od okna, uświadamiając sobie, że mam potargane włosy, workowate ciuchy i zero makijażu.
-Co ty tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? – spytałam go, sprawiając, że zachichotał.
-Maddie mi powiedziała. Jest ze mną i Louis’m. Chodź to Ci wyjaśnię.
I poszłam, minutę później podążałam do samochodu i oparłam się na łokciach o otwarte okno.
-Hej ludzie, co tu robicie? – spytałam wpatrując się w Niall’a, który wyglądał jak nic innego co wcześniej widziałam, zdjął swoje okulary, żeby widzieć mnie dokładniej, był ujmujący i seksowny jak cholera w tym samym czasie. Nie widziałam go przez ile? Dwanaście godzin? I już go pragnęłam.
-Jedziemy na piknik! – wykrzyknęła Maddie z tylnego siedzenia, a jej głowa nagle pojawiła się w moim polu widzenia.
-Cóż, to nie do końca piknik. Po prostu spędzimy tam czas, pojemy trochę, popijemy trochę, pogramy w piłkę. – poprawił ją z pełnym nadziei wyrazem twarzy Niall, oczekując mojej reakcji.
- Oh, miło. - powiedziałam, nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć.
- I przyszliśmy do Ciebie. - Niall skończył.
- Nie próbuj nas porwać. - wykrzyknął Louis z tylnego siedzenia, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Myślałam o wszystki przez sekundę.
- Pozwól mi zmienić pierwsze. - powiedziałam, zanim udaliśmy się z powrotem do domu, przebierając się w trochę bardziej odpowiednie ubrania. Przeczesałam kilka razy włosy, zanim wyszliśmy z domu, a następnie wskoczyłam na miejsce obok Niall'a.
Przejażdżka była urozmaicona śmiechem Maddie i Louis’ego i ich głupimi żartami, czasem nawet ja i Niall chichotaliśmy. Kiedy byliśmy zaniepokojeni ignorowaliśmy się nawzajem. Niall wyglądał na zagubionego w swoich myślach, a ja zastanawiałam się czy myślimy o tym samym – czy tak zachowują się kochankowie? Stwierdziliśmy, że nie będziemy rozmawiać, bo nie rozmawialiśmy, ale co do cholery mielibyśmy robić?
Kiedy dotarliśmy na pole (które, swoją drogą, było wspaniałe, trawa miała zdrowy, zielony kolor, niebo było czyste, i wyglądało na to, że uczniowie lubili się tam ukrywać) Zayn, Liam i Harry już tam byli, razem z około dziesiątką innych ludzi, których nie poznałam. Niektórzy już grali w piłkę z wyznaczonymi przez plecaki bramkami. Kilka innych osób rozkładało jedzenie na kocach, kiedy reszta leżała na trawie i się opalała.
Kilka godzin później byliśmy conajmniej podchmieleni (wstawieni) i przyjemnie pełni; całe jedzenie znikło i to samo stało się z drinkami. Liam i Niall wzięli swoje gitary i grali na nich przez większość czasu jaki tam spędziliśmy, podczas gdy reszta z nas śpiewała wspólnie, całkowicie ignorując melodie. Najwięcej rozmawiałam z Harrym, Liamem i Zaynem, wtedy kiedy Louis i Maddie zachowywali się jak syjamskie bliźnięta, a ja nie znałam innych ludzi za dobrze, ale nadal bawiłam się dużo lepiej niż w ostatnich tygodniach. Ci chłopcy byli naprawdę świetni, zabawni i mądrzy, przystępni i sympatyczni, mogliśmy rozmawiać po prostu o wszystkim - poza Niallem, unikającym tematu, byłam za to nawet bardziej niż wdzięczna. Zostałam wszystkim przedstawiona jako koleżanka Louisa i Nialla, pamiętam tylko lokatą dziewczynę o imieniu Chloe i nadpobudliwego chłopaka - Josha. Nie rozmawiałam z Niallem prawie wcale, oprócz zapytania czy nie chce kolejnego piwa, kiedy szłam po jedno dla siebie. Z jakiegoś powodu czułam, że chce poruszyć temat tego, że uciekłam. Obserwowałam go, jak rozmawiał z innymi, jak śmiał się tym swoim charakterystycznym śmiechem i grał na gitarze. Czasami mógł złapać mnie wzrokiem, a wtedy rzucał mi tylko uśmiech. Raz nawet do mnie mrugnął, chciałam sobie wtedy przypieprzyć za to, że tak szeroko się uśmiechnęłam.
Słońce powoli zachodziło, a ze mnie wyleciała cała energia, jak tylko położyłam się na delikatnej, ciepłej trawie dalej od wszystkich. Śmiechy i brzdąkanie gitary stały się odległym dźwiękiem, kiedy położyłam się i zamknęłam oczy.
Niedługo po tym jak zaczęłam zapadać w lekki sen, usłyszałam szuranie nogami, a potem cichy odgłos jakby ktoś się położył koło mnie na trawie. Nie byłam pewna kto to zanim nie zaciągnęłam się tym znajomym zapachem, który wypełnił moje nozdrza i rozpoznałam w tym kimś Nialla. Otworzyłam jedno oko i obróciłam głowę tak, żeby móc go zobaczyć. Ściągnął swoje okulary przeciwsłoneczne i spoglądał na mnie, jego jasne niebieskie oczy migotały w popołudniowym słońcu. Kiedy tak patrzył, jak ja na niego patrzę przysunął się troszkę bliżej, a chłopięcy uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Cześć. - zachrypiałam moim głosem zmęczonym od tych wszystkich wrzasków, śpiewów i głośnego śmiechu. Niall wypuścił z siebie chropowaty śmiech przed tym, kiedy moje gniewne spojrzenie sprawiło, że zasłonił usta ręką. Rany boskie, my byliśmy całkiem wstawieni.
Spoważniał, wreszcie, i pozwolił swojej ręce spocząć wzdłuż jego boku.
-Cześć.-wyszeptał, z leniwym uśmiechem. Poczułam chęć pocałowania go, ale nie chciało mi się ruszyć. Pomyślałam, że nawet jakbym spróbowała, to nie dałabym rady. Minął moment, patrzyliśmy się sobie w oczy.
-Fajne jest. -nie wiedziałam, czy mówię o całym tym pikniku, czy o nas, leżących koło siebie, tak blisko, że czułam jak jego ciepło oddziałowuje na mnie.
-Prawda, że fajnie?(czyż nie?) -powiedział; przez chwile wydawałoby się, że on też nie wiedział o czym mówimy. Sposób w jaki na mnie patrzył, sprawiał, że byłam zdenerwowana. Zawsze czułam się przy nim zdenerwowana, ale tym razem było inaczej.
Na szczęście zmienił temat.
-Jak się ma mój autograf?-zapytał z uśmiechem.
Popatrzyłam na niego krzywo.
-O czym Ty w ogóle mówisz?
Usiadł, zwracając się ku mnie, oparł się na łokciu, a jego druga ręka szła powoli po moim ramieniu, jego palec wskazujący zahaczył się o kołnierzyk mojego topu, delikatnie zsuwając go na dół i ukazując serię małych fioletowych malinek na mojej klatce piersiowej.
Zaśmiał się, kiedy tylko odrzuciłam jego rękę.
-Dobrze na tobie wyglądają.- powiedział, ciągle gapiąc się na moją klatkę piersiową i uśmiechając się.
-Zamknij się. - zirytowałam się, siadając. Rozejrzałam się dookoła, zauważając kilku wychodzących ludzi i nawiasem mówiąc, Słońce zachodziło, przypominając mi o Jake'u.
- Która godzina? - zapytałam - Myślę, że powinnam wrócićo do domu. Mam trochę pracy domowej do zrobienia.
Naprawdę nie kłamałam, miałam zadania do zrobienia, ale miałam na myśli zrobić je potem, chciałam wrócić do domu, aby zobaczyć Jake'a. Z jakiegoś powodu, okłamanie Niall'a było mniej skomplikowanie niż powiedzenie mu prawdy.
-Ohh, okay. Zawiozę Cię.
...
Po kilku minutach, znów byliśmy na ulicy, słuchając radia i nie rozmawiając. To było miłe milczenie. To było przyjemne i pełne znużenia,oboje czuliśmy się, jakbyśmy biegali po polu cały dzień, alkohol krążący w naszych żyłach, czynił nasze umysły mgliste, a kończyny ciężkie.
Jechaliśmy w dól drogi, kiedy siedziałam głęboko na moim miejscu, kolana blisko mojej klatki piersiowej, moje bose stopy leżały na desce rozdzielczej przede mną, moja dłoń wystawała przez okno, czując przenikający przez moje palce, wiatr. Miękkie dźwięki gitary akustycznej, przychodziły z radia, dzięki czemu cała scena wyglądała jak z filmu; niebo był zabarwione na kolor pomarańczowy, różowy oraz żółty, kiedy Słońce właśnie zachodziło przed nami, rzucając delikatne światło na Niall'a. Przyglądałam mu się kiedy prowadził, skoncentrowany na drodze; dłonie na kierownicy,a mięśnie w jego ramionach były lekko zgięte; jego profil, linia jego nosa, lekko rozchylone usta i delikatny zarost tuż nad linią jego szczęki. Chęć dotknięcia jego skóry "wkradła" się we mnie, a moje palce już były na jego szyi, kiedy uświadomiłam sobie, że nawet podniosłam rękę; Niall odwrócił się do mnie, uśmiechając się i przechylając głowę, żeby mógł przejechać nosem po mojej dłoni. To był pierwszy raz, kiedy dotknęłam go dziś; zachichotałam i uszczypnęłam go w polik, zanim pozwoliłam, aby moja dłonia z powrotem opadła na moje kolana, wzrok przeniosłam z powrotem na drogę, urzeczywistnianie przychodzące mi na myśl.
Byłam szczęśliwa.
Byłam tak cholernie rozanielona.
I jeszcze raz, byłam niesamowicie podniecona z tego powodu.
-Dałbym sto funtów, aby tylko wiedzieć, co Ci chodzi teraz po głowie. - chrapliwy głos Niall'a "przełamał" przyjemne milczenie, a ja odwróciłam się do niego.
- Dziewczyna ma trzymać faceta w niepewności. - powiedziałam, uśmiechając się.
- Myślałem, że jestem jedyny tajemniczy tutaj! - wykrzyknął, chichocząc i spoglądając w moją stronę.
- Chcesz. Ale mam Was wszystkich, którzy pojęliście to. - powiedziałam, pochylając się ku niemu, szturchając go w bok, sprawiając, że się skręcił; jego chichot ucichł, kiedy brwi ułożyły się w zamyśleniu.
- Masz? - zapytał spokojniejszym głosem niż wcześniej. Naprawdę chciał wiedzieć, można było wyczuć to w jego tonie. To było prawie przerażające, ale optymistyczne jednocześnie.
Westchnęłam miękko, mój wzrok ustawiony na czymś w oddali, moja głowa odwrócona od niego.
- Nawet nieblisko.
...
Kiedy wróciliśmy do mojego domu, zauważyłam postać, siedzącą na moim progu. To był Jake; czekał na mnie, kiedy wracałam z - nawet nie wiedziałam, co to do cholery, było. Piknik? Randka?
Przez wyraz twarzy Niall'a było widać, że on też zauważył Jake'a; zmarszczył brwi, a jego uścisk na kierownicy, zacieśnił się. Wysiadłam z samochodu, nie mówiąc ani słowa do Niall'a, kiedy pobiegłam do Jake'a, obwijając ramiona i nogi wokół niego, sprawiając, że pochylił się nieco do tyłu, kiedy śmiał się z mojego entuzjazmu. Byłem bardzo dobrze świadoma palącego wzroku Niall'a na mnie, ale byłam skoncentrowana na Jake'u - zdałam sobie sprawę jak bardzo mi go brakowało, gdy jego dłonie błądziły po moich plecach, ściskając delikatnie. Wreszcie, postawił mnie na dół, a ja odwróciłam się z powrotem, aby iść i podziękować Niall'owi za odwiezienie mnie do domu.
Teraz, byłam świadoma tego, że wywołałam u niego zazdrość? Byłam.
Byłam świadoma tego, że Niall nie miał pojęcia o tym, że Jake był tylko moim przyjacielem? Byłam.
Czy próbowałam czuć się bardziej opanowana poprzez stawianie Niall'a w takiej sytuacji? Próbowałam.
Czy zależało mi na tym wszystkim? Nie wystarczająco.
Więc kiedy wróciłam do samochodu i zauważyłam zimne i oziębłe spojrzenie Niall'a, pocałowałam jego polik lekko zanim udało mu się wycofać. Wymamrotałam "Dziękuję" i powiedziałam mu, że dobrze się bawiła po południu, ale jego twarz pozostała surowa i wroga. Czekałam kilka minut aż powie coś, cokolwiek z powrotem, ale nie powiedział. Kiedy miałam się odwrócić, usłyszałam jak coś mówi.
To brzmiało jak: "Całe mnóstwo pracy domowej", ale nie byłam pewna z powodu pisku opon, kiedy odjechał z mojej ulicy, nie oglądając się z powrotem.
------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 7. : ) Najmocniej Was przepraszam, że tak późno, ale wystąpiły pewne komplikacje. Chcę podziękować wspaniałej @elottiex, dzięki, której udało mi się dziś wstawić rozdział. xx Odpowiadam na pytanie jednej z czytelniczek: Tak Słonko, będziemy dodawały rozdziały częściej. : ) Kocham Was #muchlove
Pozdrawiam
P.S. Zabieram się za kolejny rozdział Skarby x : )
omg, zazdrosny Niall <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy. Niall jest zazdrosny :D Ahhhh uwielbiam to. Czekam nn xx
OdpowiedzUsuńŚwietnie naprawdę świetne
OdpowiedzUsuńSuper rozdział,czekam na następny.
OdpowiedzUsuńDwa dialogi mi się nie kleją ale poza tym to baja :D. xx
OdpowiedzUsuń@EdziaCyrklaff
Daaalej.. *.*
OdpowiedzUsuńZazdrosny Niall.. mmm.. :D
Uuuu jaki zazdrosny xD haha
OdpowiedzUsuńDalej proszeeee*-*
wszystko super mam jedno zastrzeżenie a mianowicie w niektórych momentach trudno wyłapać o co chodzi w zdaniu. ale ogólnie to kochaaam <3 czekam nn
OdpowiedzUsuńHej. Też uważam, że dialogi są mało zrozumiałe ;) I mam nadzieję, że w wakacje znajdziecie więcej czasu. Życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuń