niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 7.

Następnego dnia, mój telefon zadzwonił.
Byłam w sypialni, gdzie odrabiałam pracę domową, kiedy to się stało. Gdy tylko usłyszałam znajomą melodię, zeskoczyłam z krzesła i rzuciłam się na łóżko, sięgając po telefon.  Wreszcie się odezwałam...
To był Jake.
- Witaj nieznajoma! - powiedział - Pamiętasz mnie?
- Oh, to Ty. - odpowiedziałam, przekręcając się, więc teraz leżałam na moich pleacach, patrząc w sufit i nie będąc w stanie ukryć lekkiego rozczarowania w moim głosie.
- Oh nie bądź taka zachwycona. Masz zamiar zemdleć z hiperwentylacji! - zadrwił na końcu, wywołując u mnie śmiech.
- Oh, zamknij się Jake. Spodziewałam się, że zadzwonisz.
- Ohhh od kogo? Od Twojego blond Casanovy?
- Nie! -powiedziałam zbyt szybko.
- Wezmę to za tak. - powiedział, a ja mogłam praktycznie go zobaczyć, uśmiechającego się na drugim końcu. Czasem, wydawało mi się, że on znał mnie zbyt dobrze dla mojego dobra.
- Pierdol się.  - złota zasada - zawsze obrażaj, kiedy nie masz nic lepszego do powiedzenia.
Jake to Jake, nawet nie drgnął.
- Więc powiedział, że zadzwoni?
- Tak, ale powiedział też, że innym razem i wszyscy wiemy, co się stało. Lub nie stało, jeśli wolimy być precyzyjni. - sapnęłam bezdźwięcznie, marszcząc brwi, kiedy zerwałam mój lakier do paznokci.
- Tak...Więc, um, kiedy go widziałaś?
- Ostatniej nocy.
- Ostatniej nocy?! - powtórzył jego podniesionym głosem - Pieprz się (Twoje Imię)! Widzisz go częściej niż mnie.  - wykrzyknął i nie mogłam nic na to poradzić.  Zaśmiałam się.
- Już, już. Jakey nie bądź zazdrosny. Wiesz, że nikt nigdy nie zajmie Twojego miejsca. -  gaworzyłam.
-Masz cholerną rację. A szczególnie nie jakaś zadufana, pożądana gwiazdka rocka.
Skrzywiłam się. Powiedziałabym o wiele gorsze słowa o Niall’u ale tylko ja mogłam to robić.
-Robisz się wredny.
-Oh, przepraszam, naprawdę, mam dziś zły humor. – powiedział chrząkając, świadomy, że przekroczył granicę. Zaczęłam się martwić.
-Coś nie tak? – zapytałam ostrożnie, siadając.
-Nie widziałem mojej najlepszej przyjaciółki od wieków. – jęknął, a ja wypuściłam oddech, śmiejąc się.
-Awww, ty stuknięty skurwysynu. – powiedziałam, chichocząc i z powrotem opadając na łóżko.
-Wychodzimy gdzieś dzisiaj? Jeśli nie masz żadnych planów. Właściwie, nawet jeśli masz to mnie to nie obchodzi. Wychodzimy i koniec. Nie uznaję ‘nie’ jako odpowiedzi. – powiedział, próbując brzmieć srogo.
-Dobra. – odpowiedziałam po prostu. Tak czy inaczej chciałam się z nim spotkać. Tęskniłam za nim.
-Powiedziałem, że nie uzna- Co?! – myślał, że będzie musiał się ze mną dłużej pokłócić i zaskoczyłam go, że tak szybko się zgodziłam.
-Powiedziałam dobra. Nie mam na dzisiaj żadnych planów. Jest niedziela na miłość Boską.
-Oh, świetnie! Co będziemy robić? Mam ochotę na duże hamburgery. – zaczął mówić bardzo szybko, jego umysł zalewały nowe pomysły. Nie byłam w nastroju do słuchania ich wszystkich.
-Zobaczymy, Jake. – zachowywał się, jakbym nic nie powiedziałam.
-Albo możemy pójść do tego nowego miejsca gdzie-
-Do widzenia, Jake. – powiedziałam śpiewającym głosem i rozłączyłam się. Minutę później mój telefon znów zadzwonił. Odebrałam natychmiast.
-Jake, mówię poważnie-
-Kto to Jake? – głos po drugiej stronie spytał. Nie rozpoznałam go, ale brzmiał znajomo.
-Co? – zapytałam zdezorientowana i bez pomysłu na lepszą odpowiedź.
-Co? – głos w słuchawce spytał. To zaczynało się robić zabawne. Kiedy już otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć tej osobie, ktokolwiek to był, mój mózg wreszcie wszystko przetworzył.
-Niall? – spytałam niedowierzając.
-Tak to ja. Kto to Jake? – spytał z frustracją w głosie, którą zauważyłam.
-Um, nie twój interes? – odpowiedziałam mu. Zachowywał się jakbym była mu winna wyjaśnienia i przeprosiny, ale nie byłam. To on chciał, żebyśmy tworzyli romans bez zobowiązań, a to znaczyło, że nie muszę mu się tłumaczyć i vice versa.
-Kim jest Ja-
-Czemu dzwonisz, Niall? – przerwałam mu. Mógł być uparty, ale ja też byłam.
-Wyjrzyj przez okno. – powiedział wzdychając i wyjrzałam. Czarny samochód Niall’a stał przed moim domem, jego blond czupryna wystawała przez jedno z okien, a jego oczy były zasłonięte przez ciemne okulary. Odsunęłam się od okna, uświadamiając sobie, że mam potargane włosy, workowate ciuchy i zero makijażu.
-Co ty tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? – spytałam go, sprawiając, że zachichotał.
-Maddie mi powiedziała. Jest ze mną i Louis’m. Chodź to Ci wyjaśnię.
I poszłam, minutę później podążałam do samochodu i oparłam się na łokciach o otwarte okno.
-Hej ludzie, co tu robicie? – spytałam wpatrując się w Niall’a, który wyglądał jak nic innego co wcześniej widziałam, zdjął swoje okulary, żeby widzieć mnie dokładniej, był ujmujący i seksowny jak cholera w tym samym czasie. Nie widziałam go przez ile? Dwanaście godzin? I już go pragnęłam.
-Jedziemy na piknik! – wykrzyknęła Maddie z tylnego siedzenia, a jej głowa nagle pojawiła się w moim polu widzenia.
-Cóż, to nie do końca piknik. Po prostu spędzimy tam czas, pojemy trochę, popijemy trochę, pogramy w piłkę. – poprawił ją z pełnym nadziei wyrazem twarzy Niall, oczekując mojej reakcji.
- Oh, miło. - powiedziałam, nie wiedząc za bardzo, co powiedzieć.
- I przyszliśmy do Ciebie. - Niall skończył.
- Nie próbuj nas porwać. - wykrzyknął Louis z tylnego siedzenia, wywołując uśmiech na mojej twarzy. Myślałam o wszystki przez sekundę.
- Pozwól mi zmienić pierwsze. - powiedziałam, zanim udaliśmy się z powrotem do domu, przebierając się w trochę bardziej odpowiednie ubrania. Przeczesałam kilka razy włosy, zanim wyszliśmy z domu, a następnie wskoczyłam na miejsce obok Niall'a.
Przejażdżka była urozmaicona śmiechem Maddie i Louis’ego i ich głupimi żartami, czasem nawet ja i Niall chichotaliśmy. Kiedy byliśmy zaniepokojeni ignorowaliśmy się nawzajem. Niall wyglądał na zagubionego w swoich myślach, a ja zastanawiałam się czy myślimy o tym samym – czy tak zachowują się kochankowie? Stwierdziliśmy, że nie będziemy rozmawiać, bo nie rozmawialiśmy, ale co do cholery mielibyśmy robić?
Kiedy dotarliśmy na pole (które, swoją drogą, było wspaniałe, trawa miała zdrowy, zielony kolor, niebo było czyste, i wyglądało na to, że uczniowie lubili się  tam ukrywać) Zayn, Liam i Harry już tam byli, razem z około dziesiątką innych ludzi, których nie poznałam. Niektórzy już grali w piłkę z wyznaczonymi przez plecaki bramkami. Kilka innych osób rozkładało jedzenie na kocach, kiedy reszta leżała na trawie i się opalała.
Kilka godzin później byliśmy conajmniej podchmieleni (wstawieni) i przyjemnie pełni; całe jedzenie znikło i to samo stało się z drinkami. Liam i Niall wzięli swoje gitary i grali na nich przez większość czasu jaki tam spędziliśmy, podczas gdy reszta z nas śpiewała wspólnie, całkowicie ignorując melodie. Najwięcej rozmawiałam z Harrym, Liamem i Zaynem, wtedy kiedy Louis i Maddie zachowywali się jak syjamskie bliźnięta, a ja nie znałam innych ludzi za dobrze, ale nadal bawiłam się dużo lepiej niż w ostatnich tygodniach. Ci chłopcy byli naprawdę świetni, zabawni i mądrzy, przystępni i sympatyczni, mogliśmy rozmawiać po prostu o wszystkim - poza Niallem, unikającym tematu, byłam za to nawet bardziej niż wdzięczna. Zostałam wszystkim przedstawiona jako koleżanka Louisa i Nialla, pamiętam tylko lokatą dziewczynę o imieniu Chloe i nadpobudliwego chłopaka - Josha. Nie rozmawiałam z Niallem prawie wcale, oprócz zapytania czy nie chce kolejnego piwa, kiedy szłam po jedno dla siebie. Z jakiegoś powodu czułam, że chce poruszyć temat tego, że uciekłam. Obserwowałam go, jak rozmawiał z innymi, jak śmiał się tym swoim charakterystycznym śmiechem i grał na gitarze. Czasami mógł złapać mnie wzrokiem, a wtedy rzucał mi tylko uśmiech. Raz nawet do mnie mrugnął, chciałam sobie wtedy przypieprzyć za to, że tak szeroko się uśmiechnęłam.
Słońce powoli zachodziło, a ze mnie wyleciała cała energia, jak tylko położyłam się na delikatnej, ciepłej trawie dalej od wszystkich. Śmiechy i brzdąkanie gitary stały się odległym dźwiękiem, kiedy położyłam się i zamknęłam oczy.
Niedługo po tym jak zaczęłam zapadać w lekki sen, usłyszałam szuranie nogami, a potem cichy odgłos jakby ktoś się położył koło mnie na trawie. Nie byłam pewna kto to zanim nie zaciągnęłam się tym znajomym zapachem, który wypełnił moje nozdrza i rozpoznałam w tym kimś Nialla. Otworzyłam jedno oko i obróciłam głowę tak, żeby móc go zobaczyć. Ściągnął swoje okulary przeciwsłoneczne i spoglądał na mnie, jego jasne niebieskie oczy migotały w popołudniowym słońcu. Kiedy tak patrzył, jak ja na niego patrzę przysunął się troszkę bliżej, a chłopięcy uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Cześć. - zachrypiałam moim głosem zmęczonym od tych wszystkich wrzasków, śpiewów i głośnego śmiechu. Niall wypuścił z siebie chropowaty śmiech przed tym, kiedy moje gniewne spojrzenie sprawiło, że zasłonił usta ręką. Rany boskie, my byliśmy całkiem wstawieni.
Spoważniał, wreszcie, i pozwolił swojej ręce spocząć wzdłuż jego boku.
-Cześć.-wyszeptał, z leniwym uśmiechem. Poczułam chęć pocałowania go, ale nie chciało mi się ruszyć. Pomyślałam, że nawet jakbym spróbowała, to nie dałabym rady. Minął moment, patrzyliśmy się sobie w oczy.
-Fajne jest. -nie wiedziałam, czy mówię o całym tym pikniku, czy o nas, leżących koło siebie, tak blisko, że czułam jak jego ciepło oddziałowuje na mnie.
-Prawda, że fajnie?(czyż nie?) -powiedział; przez chwile wydawałoby się, że on też nie wiedział o czym mówimy. Sposób w jaki na mnie patrzył, sprawiał, że byłam zdenerwowana. Zawsze czułam się przy nim zdenerwowana, ale tym razem było inaczej.
Na szczęście zmienił temat.
-Jak się ma mój autograf?-zapytał z uśmiechem.
Popatrzyłam na niego krzywo.
-O czym Ty w ogóle mówisz?
Usiadł, zwracając się ku mnie, oparł się na łokciu, a jego druga ręka szła powoli po moim ramieniu, jego palec wskazujący zahaczył się o kołnierzyk mojego topu, delikatnie zsuwając go na dół i ukazując serię małych fioletowych malinek na mojej klatce piersiowej.
Zaśmiał się, kiedy tylko odrzuciłam jego rękę.
-Dobrze na tobie wyglądają.- powiedział, ciągle gapiąc się na moją klatkę piersiową i uśmiechając się.
-Zamknij się. - zirytowałam się, siadając. Rozejrzałam się dookoła, zauważając kilku wychodzących ludzi i nawiasem mówiąc, Słońce zachodziło, przypominając mi o Jake'u.
- Która godzina? - zapytałam - Myślę, że powinnam wrócićo  do domu. Mam trochę pracy domowej do zrobienia.
Naprawdę nie kłamałam, miałam zadania do zrobienia, ale miałam na myśli zrobić je potem, chciałam wrócić do domu, aby zobaczyć Jake'a. Z jakiegoś powodu, okłamanie Niall'a było mniej skomplikowanie niż powiedzenie mu prawdy.

-Ohh, okay. Zawiozę Cię.

...


Po kilku minutach, znów byliśmy na ulicy, słuchając radia i nie rozmawiając.  To było miłe milczenie. To było przyjemne i pełne znużenia,oboje czuliśmy się, jakbyśmy biegali po polu cały dzień, alkohol krążący w naszych żyłach, czynił nasze umysły mgliste, a kończyny ciężkie.



Jechaliśmy w dól drogi, kiedy siedziałam głęboko na moim miejscu, kolana blisko mojej klatki piersiowej, moje bose stopy leżały na desce rozdzielczej przede mną, moja dłoń wystawała przez okno, czując przenikający przez moje palce, wiatr. Miękkie dźwięki gitary akustycznej, przychodziły z radia, dzięki czemu cała scena wyglądała jak z filmu; niebo był zabarwione na kolor pomarańczowy, różowy oraz żółty, kiedy Słońce właśnie zachodziło przed nami, rzucając delikatne światło na Niall'a. Przyglądałam mu się kiedy prowadził, skoncentrowany na drodze; dłonie na kierownicy,a mięśnie w jego ramionach były lekko zgięte;  jego profil, linia jego nosa, lekko rozchylone usta i delikatny zarost tuż nad linią jego szczęki. Chęć dotknięcia jego skóry "wkradła" się we mnie, a moje palce już były na jego szyi, kiedy uświadomiłam sobie, że nawet podniosłam rękę;  Niall odwrócił się do mnie, uśmiechając się i przechylając głowę, żeby mógł przejechać nosem  po mojej dłoni. To był pierwszy raz, kiedy dotknęłam go dziś; zachichotałam i uszczypnęłam go w polik, zanim pozwoliłam, aby moja dłonia z powrotem opadła na moje kolana, wzrok przeniosłam z powrotem na drogę, urzeczywistnianie przychodzące mi na myśl.

Byłam szczęśliwa.
Byłam tak cholernie rozanielona.
I jeszcze raz, byłam niesamowicie podniecona z tego powodu.

-Dałbym sto funtów, aby tylko wiedzieć, co Ci chodzi teraz po głowie. - chrapliwy głos Niall'a "przełamał" przyjemne milczenie, a ja odwróciłam się do niego.
- Dziewczyna ma trzymać faceta w niepewności. - powiedziałam, uśmiechając się.
- Myślałem, że jestem jedyny tajemniczy tutaj! - wykrzyknął, chichocząc i spoglądając w moją stronę.
- Chcesz. Ale mam Was wszystkich, którzy pojęliście to. -  powiedziałam, pochylając się ku niemu, szturchając go w bok, sprawiając, że się skręcił; jego chichot ucichł, kiedy brwi ułożyły się w zamyśleniu.
- Masz? - zapytał spokojniejszym głosem niż wcześniej. Naprawdę chciał wiedzieć, można było wyczuć to w jego tonie. To było prawie przerażające, ale optymistyczne jednocześnie.
Westchnęłam miękko, mój wzrok ustawiony na czymś w oddali, moja głowa odwrócona od niego.
- Nawet nieblisko.

...

Kiedy wróciliśmy do mojego domu, zauważyłam postać, siedzącą na moim progu.  To był Jake; czekał na mnie, kiedy wracałam z -  nawet nie wiedziałam, co to do cholery, było. Piknik? Randka?

Przez wyraz twarzy Niall'a było widać, że on też zauważył Jake'a; zmarszczył brwi, a jego uścisk na kierownicy, zacieśnił się.  Wysiadłam z samochodu, nie mówiąc ani słowa do Niall'a, kiedy pobiegłam do Jake'a, obwijając ramiona i nogi wokół niego, sprawiając, że pochylił się nieco do tyłu, kiedy śmiał się z mojego entuzjazmu.  Byłem bardzo dobrze świadoma palącego wzroku Niall'a na mnie, ale byłam skoncentrowana na Jake'u -  zdałam sobie sprawę jak bardzo mi go brakowało, gdy jego dłonie błądziły po moich plecach, ściskając delikatnie. Wreszcie, postawił mnie na dół, a ja odwróciłam się z powrotem, aby iść i podziękować Niall'owi za odwiezienie mnie do domu.
Teraz, byłam świadoma tego, że wywołałam  u niego zazdrość? Byłam.
Byłam świadoma tego, że Niall nie miał pojęcia o tym, że Jake był tylko moim przyjacielem? Byłam.
Czy próbowałam czuć się bardziej opanowana poprzez stawianie Niall'a w takiej sytuacji? Próbowałam.
Czy zależało mi na tym wszystkim? Nie wystarczająco.

Więc kiedy wróciłam do samochodu i zauważyłam zimne i oziębłe spojrzenie Niall'a, pocałowałam jego polik lekko zanim udało mu się wycofać.  Wymamrotałam "Dziękuję" i powiedziałam mu, że  dobrze się bawiła po południu, ale jego twarz pozostała surowa i wroga. Czekałam kilka minut aż powie coś, cokolwiek z powrotem, ale nie powiedział.  Kiedy miałam się odwrócić, usłyszałam jak coś mówi.

To brzmiało jak: "Całe mnóstwo pracy domowej", ale nie byłam pewna z powodu pisku opon, kiedy odjechał z mojej ulicy, nie oglądając się z powrotem.


------------------------------------------------------------------------------------------

No i mamy rozdział 7. : ) Najmocniej Was przepraszam, że tak późno, ale wystąpiły pewne komplikacje. Chcę podziękować wspaniałej @elottiex, dzięki, której udało mi się dziś wstawić rozdział. xx Odpowiadam na pytanie jednej z czytelniczek: Tak Słonko, będziemy dodawały rozdziały częściej. : ) Kocham Was #muchlove
Pozdrawiam

P.S. Zabieram się za kolejny rozdział Skarby x : )


sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 6.

Rozdział zawiera sceny erotyczne, przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia.
Przypominamy, że my tylko tłumaczymy to opowiadanie, więc nie odpowiadamy za jego treść.




To był pierwszy weekend odkąd ja i Niall zawarliśmy naszą „umowę”.
Kiedy zasugerowałam mu, żebyśmy popracowali nad czym możemy, uśmiechnął się i powiedział mi, że spędzę najlepszy czas w swoim życiu. Odpowiedziałam mu uśmiechem, nie do końca pewna, czy moje uczucie opuści mnie tak łatwo, ale nic nie powiedziałam. Chciałam tak dużo, jak tylko mógł mi dać i nawet jeśli miałby być to tylko aspekt fizyczny to, cholera, akceptuję to.
-Hej, - powiedział. – sądzę, że powinienem pójść do domu. Prawdopodobnie najlepiej na tym wyjdziemy jeśli schłodzimy trochę nasze umysły, więc wróć tam, a ja pójdę do domu. I nie bądź zbyt szorstka dla Maddie, założę się, że Louis to wymyślił. Później skopię mu tyłek. – mrugnął, a ja się zaśmiałam. Zaczął powoli odchodzić, ale odwrócił swoje ramię, uniósł rękę i uformował palce w kształt litery „V” a potem powiedział – Pokój! – szalony, szalony chłopak. Posłuchałam go i kiedy wróciłam do kawiarni byłam miła dla Maddie (wyglądało na to, że Louis rozpłynął się w powietrzu) i wyjaśniłam jej, że nie jestem zła, po prostu nie miałam ochoty o tym gadać, a ona uszanowała moją decyzję.

Teraz siedziałyśmy u niej, szykując się na kolejny koncert chłopców w „Barze Dylan’a”. Louis zadzwonił do Maddie kilka dni temu informując ją o tym i mówiąc zadowolonym głosem, że Niall chciał aby zabrała mnie ze sobą. Coś głupiego zaczęło się dziać w moim żołądku, więc musiałam sobie przypomnieć, że nie zaprosił mnie na żadną cholerną randkę, prawdopodobnie miał tylko ochotę na coś dobrego po dobrym koncercie, ale tak czy inaczej byłam podekscytowana. Upłynęło zbyt dużo czasu od poprzedniego razu.
Kiedy Maddie wreszcie powiedziała, że jest gotowa do wyjścia (szykowanie się zajęło jej chyba wieki), wsiadłyśmy do jej auta i pojechałyśmy do znajomego baru. Weszłyśmy do środka, znalazłyśmy wolny stolik i zamówiłyśmy sobie drinki rozglądając się dookoła i mając nadzieję ujrzeć któregoś z chłopców i rzeczywiście, wkrótce do naszego stolika podszedł Louis, dał Maddie buziaka w policzek, a ze mną przybił „żółwika”.
-Więc jednak zdecydowałaś się przyjść. – powiedział do mnie uśmiechając się – ktoś będzie zadowolony, kiedy to usłyszy.
-Zayn? – zapytałam zgrywając się. Na jego twarzy pojawił się grymas.
-Niestety skarbie, to ktoś znacznie mniej od niego gorący. Wiesz, ten niezbyt gorący, chudy blondyn. – powiedział mi ze smutną miną, a ja zaśmiałam się głośno, zanim poczułam czyjąś rękę z tyłu mojej szyi, sprawiającą, że natychmiast zrobiło mi się zimno.
-Dziękuję Ci Louis za takie wspaniałe sportretowanie mojej osoby. – spojrzałam w górę i zobaczyłam Niall’a z delikatnym uśmiechem na wargach. – w każdym razie, przyszedłem, żeby przypomnieć Louis’emu, że wchodzimy za 5 minut, więc lepiej niech zabierze swój wielki tyłek na scenę, TERAZ. – powiedział patrząc na Louis’ego aż tamten wstał i westchnął
-Zobaczymy się później. – mruknął do Maddie zanim odszedł w kierunku sceny. Niall zsunął rękę z mojej szyi na ramię i lekko je ścisnął, zanim mrugnął i odszedł za Louis’m.
Kilka minut później weszli na scenę i przedstawili się a my kibicowałyśmy razem z innymi, śmiejąc się kiedy Louis dopisał kolejny dowcip do swojego konta zanim zaczęli grać. Tym razem atmosfera była jeszcze lepsza, publiczność była większa, a energia wypełniała pomieszczenie o wiele bardziej niż poprzednim razem.
Niall wyglądał jak Bóg seksu, przysięgam. Był stworzony do bycia na scenie, co było oczywiste po sposobie w jaki światła sceniczne oświetlały go i jak przyciągał uwagę, utrzymując ją przez cały czas. Było widać, jak bardzo to kocha, okrzyki publiczności, kiedy śpiewali razem z nimi, pojedyncze krzyki dziewczyn, które były nim całkowicie zauroczone, mimo, że był normalnym chłopakiem. Ale kiedy tam był, łatwo było o nim myśleć jak o kimś niezwykłym, jak Bóg.
Łatwo było go pragnąć. Obserwowałam jak grał, jego twarz kiedy grał wyjątkowo trudne akordy wyglądała tak jak wtedy gdy mocno go ssałam, lub kiedy szybciej poruszałam ręką na jego członku. Jego mięśnie napinały się pod cienkim materiałem jego białej koszulki, czyniąc oglądanie go jeszcze przyjemniejszym, a kiedy zagryzł dolną wargę pragnęłam go tak bardzo, że myślałam, że eksploduję.
Pragnęłam jego ciała. Pragnęłam jego dotyku. Pragnęłam jego.
I miałam go dostać.
Nawet nie zauważyłam kiedy minęła godzina, świetnie się bawiłam patrząc jak grają, okazjonalnie gadając z Maddie i popijając piwo. Harry powiedział publiczności, że będą mieć krótką przerwę, a ja obserwowałam Niall’a kiedy schodził ze sceny, a pot połyskiwał na jego czole; natychmiast podszedł do baru i sięgnął po butelkę piwa. Kiedy już miałam do niego podejść, zauważyłam, że wyprzedziły mnie dwie chichoczące dziewczyny w skąpych strojach. Stanęły po obu stronach Niall’a opowiadając mu coś, a on pochylił się do nich, żeby lepiej je słyszeć. Obserwowałam jak oczy Niall’a rozszerzają się, a na jego ustach pojawia się uśmieszek. Musiały mu mówić coś naprawdę interesującego. Podniósł rękę, a blondynka podała mu mazak, a moja szczęka opadła do samej ziemi, kiedy ta druga opuściła już bardziej niż wystarczająco opuszczony dekolt, wystawiając swoje piersi w kierunku Niall’a, a on ostrożnie położył rękę na jednej z nich, pisząc pieprzony autograf.
Pieprzony autograf.
Niewiarykurwagodne.
Wypiłam piwo, podczas gdy one próbowały jakoś go zagadać, ale on po minucie odszedł, rozejrzał się wokół pomieszczenia i podszedł do Liam’a, mówiąc mu coś. Liam wskazał nasz stół, a kiedy Niall spojrzał w moją stronę, nasze oczy spotkały się i chłopak się uśmiechnął, klepną w podzięce Liam’a w ramię i podszedł do mnie.
-Podpisałeś właśnie swoją pierwszą pierś? – spytałam, zanim cokolwiek powiedział, sprawiając, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Więc widziałaś? – powiedział, siadając, biorąc moją butelkę z piwem i ciągnąc łyka. – Nie, skarbie, to już daleko od pierwszej. – uśmiechnął się demonicznie, a ja się zaśmiałam. Kątem oka zobaczyłam jak Louis siada koło Maddie. – Dlaczego jesteś taka zazdrosna? Też chcesz? – spytał pochylając się tak, że tylko ja mogłam go usłyszeć, a ja spojrzałam na niego.
-Nie, dzięki, obejdzie się. Nie lubię być naznaczana jako czyjaś własność. – powiedziałam z wąskim uśmiechem na ustach i patrząc prosto przed siebie.
-Zobaczymy co będziesz myśleć po dzisiejszej nocy. – wyszeptał tuż przy moim uchu, a ja zwróciłam swój wzrok na niego, unosząc brew – Jedziesz ze mną do domu. – powiedział i oblizał wargi.
-A co jeśli nie?
-Wtedy dużo stracisz. – powiedział podnosząc się. – Będę na Ciebie czekał na parkingu, po koncercie.
Oczywiście pojawiłam się tam.
Opierał się o bok swojego auta pisząc do kogoś; kiedy usłyszał stukot moich obcasów na chodniku podniósł głowę, a jego twarz się rozświetliła.
-Wiedziałem, że się pokażesz. – powiedział otwierając drzwi i przytrzymując mi je.
-Zamknij się i jedź. – powiedziałam mu wchodząc do środka. Zaczął śpiewać piosenkę o tym samym tytule * a ja się uśmiechnęłam. Usiadł za kółkiem, odpalił silnik i wyjechał z parkingu.
Przejażdżka była krótka i cicha, ale nie niekomfortowa. Spytał czy podobał mi się występ, a ja powiedziałam im jak wspaniali byli, oraz, że on był wspaniały i o tym, jak gorąco wyglądał kiedy był na scenie. Uśmiech, który zobaczyłam na jego ustach, był największym jaki widziałam, a po jego skromnym „dziękuję” milczeliśmy, dopóki nie zatrzymał auta przed domem.
Wysiedliśmy z auta, przeszliśmy przez ulicę i weszliśmy na niewielką werandę, kiedy nagle Niall złapał moją rękę i odwrócił mnie przodem do siebie, popchnął mnie do tyłu, dopóki moje plecy nie uderzyły w drzwi. Mój oddech związał mu gardło, a moje ręce sięgnęły jego ramion, aby utrzymać równowagę.
Uwięził mnie pomiędzy drzwiami a swoim ciałem, rękami wślizgując się pod moją koszulkę, ślizgając się po mojej talii, zanim umieścił je w dolnej części moich pleców przyciągając mnie bliżej do siebie, a jego palce wbijały się w moje plecy. Gęsia skórka eksplodowała na całej powierzchni mojej skóry, moje plecy wygięły się w łuk, a klatka piersiowa znajdowała się tuż obok Niall’a, nasze oddechy mieszały się, a usta dzieliły centymetry. Pomimo ciemności, widziałam w jego oczach iskry zgorszenia i podekscytowania.
-Moja tylna kieszeń. – wymamrotał. – Klucze tam są. – wyjaśnił z uśmiechem zanim jego wargi złapały moje, moja ręka zsunęła się w dół jego pleców, aż do prawej kieszeni i wyciągnęłam stamtąd pęk kluczy, podczas gdy cały czas się całowaliśmy. Przytrzymałam je przed nim, a on odsunął się przerywając pocałunek, wziął ode mnie klucze, próbując znaleźć ten właściwy i trafić do zamka w ciemności. Owinęłam ramiona dookoła jego ciepłego ciała i ugryzłam go w szyję, sprawiając, że z jego ust wydobył się mały jęk.
-Przestań mnie rozpraszać. – zaśmiał się i jęknął znowu, kiedy znalazłam jego czuły punkt, pod jego uchem i zassałam.  Jego palce przez chwilę przestały walczyć z kluczami, bo cały był zbyt skupiony na moim dotyku, a ja zachichotałam zadowolona, widząc jaki miałam na niego wpływ.
-Jezu Chryste, [T.I.] pozwól mi najpierw otworzyć te cholerne drzwi. – powiedział uśmiechając się, oderwał się i potrząsnął głową aby oczyścić umysł. Ponowił próbę otworzenia drzwi, tym razem z zamierzonym skutkiem. Uśmiechnął się z satysfakcją i owinął ramiona wokół mnie, wprowadzając mnie tyłem do środka i zamykając drzwi stopą, skrzywił się kiedy uderzyły we framugę z głośnym hukiem.
Staliśmy tam przez chwilę, nie ruszając się, tylko nasłuchując. Przygryzłam wargę.
-A twoi rodzice? -  spytałam, składając pojedynczy pocałunek na jego miękkich, smakujących piwem wargach.
-Śpią. –wymamrotał zanim pocałował mnie ponownie, chciwie i figlarnie.
-Więc powinniśmy być cicho? – spytałam niewiele głośniej od szeptu. On tylko wzruszył ramionami i oblizał wargi.
-Możemy spróbować. Ale nie mogę zagwarantować Ci, że będziesz w stanie.
Moje usta otworzyły się w szoku, zanim zaśmiałam się.
-To obietnica? – zapytałam. Przysunął się tak, że nasze nosy prawie się stykały.
-To fakt.
Głupi zarozumiały skurwysyn. Nie miał pojęcia z kim zadziera.
-Gdzie jest sypialnia?
Kiedy weszliśmy na górę po schodach, unikając tych skrzypiących, wpadliśmy do jego sypialni a ja szybko rozejrzałam się dookoła; ściany były pomalowane na niebiesko, ale niewiele tego koloru było widać spod przykrywających go plakatów – Van Halen, Led Zeppelin, Bon Jovi, The Ramones, Aerosmith, Oasis; większość przestrzeni była zajęta łóżkiem królewskich rozmiarów, ze zwykłą, białą pościelą. Ruszyłam w jego kierunku, a Niall razem ze mną, plecami w stronę łóżka i przodem do mnie.
Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, głaszcząc cienką bawełnę, a kiedy zauważyłam uśmiech formujący się na ustach Niall’a popchnęłam mocniej, aż potknął się i upadł na łóżko. Nie mógł powstrzymać śmiechu wydobywającego się z jego klatki piersiowej, kiedy podniósł głowę, z brodą spoczywającą na klatce piersiowej, żeby obserwować jak wchodzę na łóżko i siadam na nim okrakiem, podczas gdy jego oczy rozszerzyły się w mieszance szoku i ekscytacji. Jego ręce natychmiast odnalazły moje biodra a ja opadłam na niego, biorąc jego dolną wargę pomiędzy zęby i pociągając, poruszając biodrami w przód, a on jęknął i ordynarnie złapał mnie za tyłek, przyciskając mnie mocno do siebie.
Poruszyłam ponownie biodrami i musiałam zassać swoją dolną wargę aby nie wypuścić z ust jęku, bo to pocieranie było cholernie przyjemne. Usta Niall’a były rozchylone, oczy na wpół zamknięte kiedy cieszył się tym kontaktem, wbijając tępe paznokcie w moje pośladki. Usiadłam jeszcze bardziej wzmacniając nasz dotyk, wsunęłam palce bod brzeg jego koszulki, pociągnęłam za materiał i odsłoniłam gładką powierzchnię brzucha i klatki piersiowej, a Niall podniósł ramiona pozwalając mi uwolnić go z materiału. Jego włosy się potargały i sterczały we wszystkie strony, sprawiając, że wyglądał jeszcze goręcej. Był niezłym widokiem, bez koszulki, z potarganymi włosami i gorący.
Szybko usiadł sprawiając, że odchyliłam się do tyłu i pocałował mnie, mocno i łapczywie, przyciskając mnie do swojej twardniejącej długości, nacisk był skierowany idealnie na moją kość łonową, moje ściany zaciskały się wokół niczego, moje centrum go pragnęło. Niecierpliwie zdarł ze mnie koszulkę, pociągając za włosy, jego pożądanie sprawiło, że zachichotałam. Zaatakował moją przykrytą stanikiem klatkę piersiową wargami, językiem i zębami, gryząc pulchne ciało wystające z miseczek, upewniając się, że zostawia ślady po ugryzieniach i malinki, a ja pociągnęłam go za włosy na karku, próbując go odciągnąć; chciałam, żeby to on krzyczał dla mnie, a nie na odwrót. Ale Niall mi nie pozwolił, odciągnął moje ręce i przycisnął je po obu stronach mojego ciała, patrzył na mnie i oczami mówił mi, żebym była posłuszna, a sam dalej gryzł a później łagodził czerwoną skórę językiem, zanim puścił moje ręce, i docisnął miseczki, biorąc piersi w dłonie ugniatając je i pocierając sutki palcami, a ja kręciłam kółka swoimi biodrami. Boże, był dobry.


 Musiałam bardzo wysilić swoją samokontrolę, żeby popchnąć go z powrotem na materac; delikatnie odbił się na łóżku i wzruszył ramionami, zastanawiając się co do cholery zamierzam zrobić. Ale rozwiałam wszelkie wątpliwości, kiedy zsunęłam ręce do paska od jego jeansów, rozpinając go i guzik, rozpięłam suwak i pociągnęłam je w dół jego nóg. Z jakiegoś powodu, to, że ja zdejmowałam mu ubrania, a on tylko leżał i obserwował z uśmieszkiem na ustach, sprawiło, że czułam się dobrze. Podobało mi się to. Sprawiało, że doceniałam każdy jego fragment, każdy mięsień, każdy pieg, każdy ruch jego ciała. Przeniosłam się na kolana i podparłam rękoma, wygięłam plecy w łuk i wypchnęłam mój tyłek w górę, podchodząc do niego jak kot i utrzymując kontakt wzrokowy. Wydawał się być oszołomiony.
-Zabijasz mnie tu. - powiedział ciężko oddychając.
-Dobrze. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem, z rękoma na ostatnim fragmencie odzieży jaki miał na sobie, pociągnęłam materiał a on natychmiast złapał swoją długość i powoli pocierał ją ręką, uwalniając całe napięci które tam zbudowałam. Rzuciłam bokserki na podłogę i zastąpiłam jego rękę moją. Zniżyłam głowę i wystawiłam język, po czym polizałam go od podstawy do samej końcówki, a Niall wypchnął biodra w górę, mogłam usłyszeć jak przy tym zasyczał. Utrzymywałam kontakt wzrokowy, podczas gdy wirowałam wokół niego językiem, czując słony smak, a Niall przygryzł wargę, podpierając się na jednym łokciu, bo drugą ręką odsłaniał moje włosy, które blokowały mu widok na mnie ssącą go. Jego nacisk był tak twardy, że wiedziałam, że chciał więcej, natychmiast. Owinęłam wargi wokół jego końcówki, ssąc delikatnie, kiedy wymruczał ciche "kurwa" i pociągnął moje włosy trochę mocniej, sprawiając, że jęknęłam z przyjemności prosto na jego członka, a wibracje rozeszły się po jego brzuchu.
-Skarbie, jestem pewny, że umiesz to zrobić lepiej. - powiedział z uśmieszkiem a  ja spojrzałam na niego.
-Jesteś pewny, że sobie z tym poradzisz?
 -Wiem jak sobie z tobą poradzić, nie martw się o to kochanie. - powiedział arogancko i kurewsko siebie pewny.
-Och, czyżby? - spytałam unosząc moją brew. - Dobrze... Tylko nie mów później, że Cię nie ostrzegałam.
Wtedy otworzyłam usta jak tylko szeroko mogłam i zsunęłam się na niego tak bardzo jak tylko mogłam, aż poczułam jego końcówkę z tyłu mojego gardła i zostałam tak przez kilka sekund, podczas gdy Niall wydawał się tracić oddech, jego klatka piersiowa falowała szybko, a jego długość pulsowała w moich ustach. Zaczęłam szybko poruszać głową,  a moje oczy się nawilżały, ale nie chciałam ich zamknąć. Chciałam go widzieć, tak samo jak poczuć go, spróbować go, czuć jego zapach i słyszeć go. Chciałam aby wszystkie 5 moich zmysłów były wypełnione Niall'em, kiedy rozpadał się pod moim dotykiem. Jego głowa mogła opaść na poduszkę w każdej chwili, ale on po prostu na mnie patrzył, nie chcąc ominąć nawet sekundy tego, co robiłam na dole. Chwyciłam jego kulki i zaczęłam turlać je delikatnie w dłoni, sprawiając, że Niall jęknął i mruczał przekleństwa, oraz ciągnął moje włosy jeszcze mocniej. Ruszył biodrami, chcąc nadać swoje własne tempo, ale przycisnęłam go z powrotem do materaca, przyspieszając tempo, po chwili przerwałam i zastąpiłam usta ręką. Spojrzałam na niego zamglonymi oczami i z seksownym uśmieszkiem pojawiającym się na moich wilgotnych ustach.
-Jesteś blisko, skarbie?
-Cholernie blisko. - jęknął odpowiedź. Puściłam jego członka siadając i pozwalając aby moje plecy uderzyły w łóżko, zdejmując jeansy i bieliznę, a Niall pomógł mi łapiąc materiał przy moich kostkach i ciągnąc.
-Nie mogę uwierzyć, że to właśnie zrobiłaś. - wydyszał, a ja się zaśmiałam, siadając na nim okrakiem po raz kolejny. Sięgnął za mnie, odpinając pomarszczony stanik i zdejmując go.
 -Nie mogłeś sobie z tym poradzić, kochanie. - powiedziałam, gdy chwyciłam jego członek i przesunęłam nim po moim już mokrym centrum, zanim opuściłam się na niego. Wbiłam paznokcie w tors Nialla, a on chwycił ciasno moje biodra, gdy mnie wypełnił. Oboje westchnęliśmy, kiedy zaczęłam kołysać biodrami, a on przyciągał je do siebie mocniej, za każdym razem, gdy je podnosiłam, sprawiając, że się zderzaliśmy; moja łechtaczka była pobudzona, tak jak wewnętrzne ściany. Utrzymywał swój wzrok na mnie ze zmarszczonymi brwiami i rozchylonymi ustami. Jeździłam na nim, umieszczając swoje biodra na jego, wypuszczając krótkie i nierówne oddechy, całkowicie skupiona na przyjemności, jaką odczuwałam. Ale Niall to inna historia.
Moje tempo zabijało go, nawet jeśli nie było takie wolne; chciał tylko mieć kontrolę, więc owinął swoje ramiona wokół moich pleców, przyciskając moją klatkę do jego tak nagle, że zaparło mi dech w piersiach. Uśmiechał się do mnie diabelsko i podniósł swoje biodra, waląc we mnie z taką siłą i taką szybkością, że straciłam oddech. Owinęłam jedną dłoń wokół jego szyi, a drugą położyłam płasko na zagłówku, próbując się jakoś ułożyć, ale pchnięcia Nialla tylko zmieniły moje plany. Nie mogłam powstrzymać jęku, kiedy uderzył wszystkie właściwe miejsca, jego twarz pokazywała całkowite skupienie.
Dojście do szczytu zajęło mi tylko parę takich pchnięć, ciężko jęcząc i przesuwając swoje biodra, żeby przedłużyć to cudowne uczucie, trzymając włosy Nialla, kiedy on próbował mnie uciszyć pocałunkiem. Nawet nie zauważyłam, że doszedł w tym samym czasie co ja, byłam zbyt zajęta uczuciem, jakie mnie ogarniało.
 - Kurwa - wypuścił mnie ze swych ramion, a ja odsunęłam się, kładąc się na plecach obok niego i sapiąc bezdźwięcznie. Moje centrum wciąż biło, a ciepło emitowało ciepło ze wszystkich zakątków mojego ciała. Niall przewrócił się na biodrze, naprzeciwko mnie i delikatnie pchnął kosmyk włosów, który spadł na moją twarz w naszej rozgrzanej chwili. Jego spojrzenie było miękkie i delikatne, wyczerpane i zadowolone. To mnie przeraziło. To było zbyt proste, aby się zakochać w tym widoku. Więc usiadłam na łóżku, rozglądając się wokół, zanim wstałam i zaczęłam zbierać moje ubrania. Niall również usiadł, a jego brwi uformowały się w fałd.
- Umm...idziesz do domu? - skinęłam - Możesz zostać na noc, jeśli chcesz. - powiedział, ale zignorowałam go, ubierałam się.
- Nie chcesz nawet wziąć prysznica lub czegoś? - zapytał, a jego ton ukazywał nutkę niedowierzania. Nie potrafiłam na niego spojrzeć , bo w przeciwnym razie bym została, wiedziałam to.
- Cóż, przynajmniej pozwól mi odwieźć Cię do domu. - powiedział, sięgając do jego dżinsów na podłodze, żeby się ubrać.
- Nie Niall, jest w porządku. Potrzebuję spaceru i trochę świeżego powietrza. - przerwałam mu, uśmiechając się lekko do niego - Znam drogę. Zobaczymy się wkrótce? - powiedziałam, zarysowując moją głowę w dyskomfort. Otworzyłam drzwi.
- Tak, zadzwonię do Ciebie! - zawołał za mną.

To było ostatnie, co usłyszałam od niego, kiedy wychodziłam, a moje usta uformowały się w mimowolnym uśmiechu. 

_____________________________________________________________
*zamknij się i jedź (ang. shut up and drive) to tytuł jednej z piosenek Rihanny
_____________________________________________________________
Hej ! Nareszcie 6 rozdział, czekaliście długo, więc mamy nadzieję, że Wam się spodoba i oczywiście przepraszamy za tak długie opóźnienie.  Czekamy na komentarze, te pozytywne i negatywne również, jeśli coś Wam się nie podoba, piszcie, spróbujemy to poprawić : ) Chcemy jeszcze dodać, że przekroczyłyśmy 4000 wyświetleń! *__* Dziękujemy wszystkim za odwiedzanie naszego bloga! : )  much love xx

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 5.

*Perspektywa Maddie*
To było dzień po (Twoje Imię) i moim spotkaniu na drinka i gdy tylko wyszłam, ona pobiegła do Nialla. Typowo. Opowiedziała mi wszystko wcześniej tego dnia i byłam bardzo zmieszana sposobem, w jaki Niall postąpił, tak jak ona. Bieganie za nią, pocałunek, wszystkie te rzeczy były zupełnie kontrastowe do jego poprzedniego zachowania. Jeśli nie chce niczego więcej niż seksu, wysyła pieprzone mieszane sygnały. Muszę przeprowadzić odpowiednią rozmowę z Louisem.
Po imprezie w domu jego kolegi z zespołu, Louis i ja zaczęliśmy się od czasu do czasu spotykać . To było miłe, przypadkowe, ja lubiłam przebywać z nim i on wydawał się lubić moje towarzystwo. To było tak proste jak związek (Twoje Imię) i Nialla był popieprzony i skomplikowany, ale mam nadzieję, że to zmienimy.
Spytałam Louisa, czy pójdziemy na spacer po parku, informując go, że chciałabym o nich porozmawiać. Zgodził się, twierdząc, że też musi ze mną o tym pomówić; i teraz czekam na niego w miejscu, w którym się umówiliśmy, moje oczy zauważyły go nie daleko, a na ustach pojawił się uśmiech.
-Louis, mógłbyś grzecznie powiedzieć swojemu przyjacielowi, żeby spierdalał czy mam to zrobić sama? – powiedziałam, gdy tylko zbliżył się do mnie. Nawet nie mrugnął.
-Któremu dokładnie?- spytał, a głupawy uśmiech na jego twarzy mówił mi, że cholernie dobrze wie, że chodzi mi o Nialla.
-Ten, który lubi bałamucić dziewczyny,  kiedy chce od nich tylko jedną rzecz.
-Naprawdę nie zawężyłaś mojego wyboru – zaśmiał się, a ja uderzyłam go w ramię, powstrzymując uśmiech.
Ruszyliśmy w dół ulicy, zwróciłam się do niego.
-Mówię poważnie -  powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy – Powiedz mu, żeby zostawił ją w spokoju. Musi dojść do siebie, a on jej w tym nie pomaga, biegając za nią i zachowując się jakby mu zależało, a tak oczywiście nie jest.
Louis był cicho przez kilka sekund, zanim się odwrócił:
-A co jeśli tak? – zapytał, przechylając lekko głowę i unosząc brwi.
-Co tak? – spytałam.
-Jemu zależy, Maddie. – sposób w jaki to powiedział, niskim i poważnym głosem, sprawił, że prawie w to uwierzyłam.
-Nie, nie jemu. –prychnęłam.
Louis tylko na mnie spojrzał, jego wzrok był stały i pewny.
-Właśnie, że tak. W jego własny Niallowo Horanowy sposób. Nie chce się przyznać, ale ja i chłopaki za dobrze go znamy. Jest cichy, wczoraj nawet powiedział, że nie ma ochoty grać w nogę. Szczerze, zmartwiłem się.
-Wow- zaśmiałam się sarkastycznie – Naprawdę nie wiem, czemu nie wysłałeś go do psychiatry!
Powstrzymał uśmiech i rzucił mi poważne spojrzenie:
-Mówię ci, że to wielka sprawa, jeśli chodzi o Nialla.
-Więc czemu nie zadzwonił do niej? Jeśli tak bardzo mu zależy? – zakwestionowałam.
-Maddie, powiedziałem,  że on ją lubi, a nie kocha. I jeszcze nie jest tego do końca świadomy, więc… - odpłynął.
To dało mi do myślenia. Jeszcze jedna krótka cisza rzuciła się na nas, zanim spojrzałam na niego.
-Louis?
-Tak, kochanie? –powiedział, sięgając po moją dłoń, pocierając kciukiem jej wierzch.
-Wspominał kiedyś o niej?
-Tak, kilka razy. – odpowiedział i skinął głową.
-Aha, więc co mówił?
-Może się wydawać, że to niewiele, ale musisz zauważyć, że Niall rzadko mówi o dziewczynach, z którymi był. Powiedział, że była towarzyska, właściwie dopasowana, że była wyzwaniem .... ale myślę, że chyba z 13 razy powtórzył, jak potrafi go wkurzyć w ciągu sekundy. - zaśmiał się lekko.
Pewien pomysł przyszedł mi na myśl, może....
-Powinniśmy....Powinniśmy coś zrobić? Jak, umówić ich? Nigdy nie rozmawiali normalnie, może to jest problem. Jeśli mogliby spędzić trochę czasu razem, to może porozmawialiby o tym wszystkim?
Louis zastanawiał się nad tym chwilę, zanim nie odwrócił się do mnie z uśmieszkiem:
-Wiesz, to całkiem niezły pomysł.
Więc, następnego dnia Louis i ja wprowadziliśmy nasz plan w życie. Powiedzieliśmy obojgu Niallowi i (T.I.), żeby się z nami spotkali na drinka, sprawiając, że myśleli, że będziemy tylko we dwoje. Louis i ja spotkaliśmy się 15 minut wcześniej i usiedliśmy sobie wygodnie przy stoliku wystarczającym dla naszej czwórki.
Co jakiś czas zerkałam w stronę drzwi, upewniając się, że złapię Nialla albo (T.I), gdy tylko jedno z nich wejdzie. Louis sprawdził swój telefon i odwrócił ekran w moją stronę, żebym mogła zobaczyć, że oboje byli 5 minut spóźnieni. Musiałam się uśmiechnąć; to było zwyczajne dla (T.I), żeby się spóźniać, ale zabawne było, że oboje niezdolni byli pojawić się na czas. Może to był znak. Może wszystko byłoby w porządku.
Kolejne 5 minut później, zauważyłam ruch drzwi i za nimi stała (T.I), trzymając je otwarte i rozglądając się w próbie znalezienia mnie w zatłoczonej kawiarni. Akurat gdy za chwilę miałam pomachać, Niall pojawił się na widoku, obok niej, jego klatka piersiowa unosiła się i opadała nieco szybciej niż normalnie, pokazując, że biegł. Wyczuwając swoją obecność, szybko odwrócili głowy, zwracając je do siebie i mogę przysiąc, że chciałam wybuchnąć śmiechem, kiedy zobaczyłam ich reakcję.
-Spójrz na nich - powiedział Louis, chichocząc.
Szok był wymalowany na ich twarzach, zaraz chcieli się wycofać, (T.I) zrobiła krok do tyłu o Nialla i mruknęła cześć albo tak się wydawało. Niall przesunął się niekomfortowo, skinął i zaczął kręcić rąbkiem swojego swetra, odwracając wzrok, a wyraz jego twarzy przestawiał zmieszanie skrępowania, uporu i poczucia winy. Zauważył Louisa w tym samym momencie, co ona zauważyła mnie, oboje zrobili krok do przodu, bardziej niż chętni, żeby odejść od siebie, tylko po to, żeby zobaczyć, że znowu stoją obok siebie.
-Widzisz ogromny "co się kurwa dzieje" znak nad ich głowami? - Louis zapytał mnie, sprawiając, że zachłysnęłam się kawą. Zaczęłam kaszleć i śmiać się w tym samym czasie, aż się popłakałam. - Uspokój się, przegapisz najlepszą część - mruknął pod nosem. - Myślę, że ona chce go zapytać, czemu ją śledzi, ale jednocześnie wygląda, jakby w ogóle nie chciała z nim gadać...oh, nadchodzą - poinformował mnie, a ja szybko wytarłam łzy z pod oczu i spojrzałam na nich.
-Cześć - powiedziałam, udając zaskoczoną widokiem ich obojga - Co za zbieg...
-Maddie - (T.I) przerwała mi, zabijając mnie wzrokiem - Ma to z tobą coś wspólnego? - otworzyłam usta, próbując wymyślić wymówkę, kiedy Louis wyskoczył:
-Oh, nie, wpadliśmy na siebie i usiedliśmy, żeby zaoszczędzić czas, dopóki oboje nie przyjdziecie. - uśmiechnął się do niej niewinnie.
-Świetnie -Niall się w końcu dołączył - Jesteśmy tu, więc..– ucichnął,  jego myśli były oczywiste.
Byli tutaj, więc może w końcu się rozejdą.
-Tak, ale widzisz, jest mały problem – powiedziałam – każdy inny stolik jest zajęty. Gdybyście oboje nie spóźnili się 10 minut… - powiedziałam, dając im uśmiech z zaciśniętymi wargami i wzruszając ramionami. Rozejrzeli się i zobaczyli, ze mówiłam prawdę – kawiarnia była zatłoczona do punktu, gzie ledwo można było dojść do lady, żeby zamówić kolejny napój.
-Więc teraz zostajemy wszyscy razem! – Louis wykrzyknął szczęśliwy, rozkładając szeroko ramiona dla lepszego efektu.
Stali tam chwilę, bez ruchu, analizując całą sytuacje. Niall pierwszy usiadł obok Louisa, wzruszając ramionami i spoglądając na (T.I), z nadzieją iskrzącą się w oczach, zanim odwrócił się do mnie, wyciągając rękę nad stołem.
-Cześć, my się właściwie nie spotkaliśmy – powiedział, gdy uścisnęliśmy swoje dłonie – Jestem Niall.
Słabo się uśmiechnął, jego oczy jeszcze raz zostały poprowadzone w stronę (T.I), która cicho zajęła miejsce obok mnie. Nie ryzykowałam spojrzenia w jej kierunku.
-Jestem Maddie – powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
-Oh, Louis mówił mi o tobie – powiedział – Miło mi cię w końcu poznać.
-Ciebie też, O tobie również słyszałam -
-Tak? – powiedział, patrząc na (T.I.) – Mam nadzieję, że same pozytywy – mruknął, nadal na nią patrząc.
-Nie – w końcu się odezwała, jej głos był gorzki, a postawa oschła.
Niall próbował się coś powiedzieć, ale ona mu ucięła, zwracając się do Louisa:
-Więc Louis, ty i Maddie, jak wam się układa? Jeśli to nie problem, że pytam – powiedziała, a ja rozpoznałam iskrę w jej oczach. Coś wymyśliła i wiedziałam, że nie będzie to nic dobrego. O Boże, co ja zrobiłam?
Louis połknął przynętę, zupełnie nieświadomy.
-Oh, dobrze, spędzamy razem czas, ciesząc się swoim towarzystwem, wiesz… czekamy, żeby zobaczyć, w którą to stronę idzie. – powiedział, spojrzał na mnie z uwielbieniem i prawie zapomniałam o (T.I) i Niallu, ale ona nie zamierzała na tym skończyć.
-To świetnie i spotkaliście się kilka razy od imprezy, tak?
-Noo - wyglądał na zmieszanego i lekko przestraszonego z powodu tego, dokąd ona zmierza.
-Więc, myślę, że spytałeś ją o numer? I zadzwoniłeś do niej, tak jak obiecałeś? - O boże, zaczęło się.
-Umm, tak - Louis przesunął się na swoim miejscu, spojrzał z moją stronę i błagał, żebym go ocaliła.
(T.I) udawała mile (i zbyt) zaskoczoną: -Woow, czyli faceci jak ty, jeszcze istnieją? - słabo się uśmiechnęła.
Niall nie mógł już dłużej siedzieć cicho, jego głos pokonał jej:
-Więc, Maddie wyglądasz na miłą, normalną osobę. Co robisz, kiedy jesteś wściekła? Wylewasz kawę na osobę, która cię zdenerwowała? - spytał, skupiając na mnie swój wzrok, celowo ignorując (T.I).
Woow,  robi się coraz mniej przyjemnie.
-Umm...
-Oh, Maddie, czy kiedykolwiek widziałaś normalną osobę, wydzierającą kawałek papieru z książki, będącej własnością biblioteki? - (T.I) wypaliła, zwracając się do mnie.
-O ile wiem, normalni ludzie po kłótni nie uciekają, tylko zostają, żeby spróbować rozwiązać problem. - Niall poddał się, nie mógł już dłużej jej ignorować, tym razem jego słowa i oczy były wycelowane w nią. Stawał się coraz bardziej zdenerwowany, jego opanowanie zniknęło.
- Wtykając język do ust innych ludzi. - wyrzuciła z powrotem, a ja chciałam ją spoliczkować. To nie było konieczne.
Niall był cichy tylko przez sekundę, jego wzrok wciąż trwał na niej i twarz próbująca, ukryć ból.
- Louis, czy kiedykolwiek miałeś styczność z bipolarną osobą? - oh, to nakręciło go jeszcze bardziej.
- Maddie, myślę, że miałam styczność z STD, byłem z bardzo mieszaną osobą, z czego nie jestem dumny, ale każdy popełnia błędy, tak?
CO ONA DO DIABŁA POWIEDZIAŁA?! Dlaczego oni chociaż raz nie mogę porozmawiać jak normalni ludzie? Jezu!
Niall odwrócił się do niej, zwężając swoje oczy: - To możliwe? Mała Panna Idealna zrobiła coś, z czego nie jest dumna? - wyrzucił, ilość goryczy w jego głosie była przytłaczająca.
-No, wszyscy czegoś żałują - powiedziała, wydęła wargi jak mała dziwka, a wiedziałam, że nią nie była.
Niall pochylił się nad stołem.
-Więc, mówisz, że żałujesz tego wszystkiego? - jego głos był teraz niski. Dawał jej kolejną szansę, żeby zakończyć tę kłótnię, ale nie...
-To nie była taka duża sprawa, żeby żałować, bardziej jak głupi błąd, rozumiesz? - pochyliła się w jego stronę, dając mu ostatni raz okazję bić się z jej słowami.
Louis i ja cicho patrzyliśmy, jak oczy Nialla stają się zmęczone i zranione. Odchylił się do tyłu, zanim opuścił nasz stolik i mrucząc: -Świetnie, po prostu świetnie - wyszedł z kawiarni.
Odwróciłam się do (T.I), moje oczy prawie wychodziły z orbit.
-Co ty robisz? Idź za nim! - wykrzyknęłam.
Odwróciła się do mnie wściekła.
- Ty! Z tobą pogadam później! - powiedziała, wyskoczyła zza stolika i pobiegła za Niallem.
Odwrócił się z powrotem do niej, mrużąc oczy.

*Z Twojej perspektywy*

Wiedziałam, że to był zły pomysł żeby to wszystko powiedzieć. Wiedziałam. Czułam się jakby zmuszali mnie do rozmowy z nim, a kiedy on wyglądał na całkowicie wyluzowanego, miałam ochotę go uderzyć. Mój mechanizm obronny polega na tym, że atakuję, zanim sama zostanę zaatakowana. A teraz czułam się kompletnie i całkowicie jak gówno. Podbiegłaam do niego próbując go dogonić zanim skręcił za róg.
-Nial.. - zaczęłam, ale odciął się ode mnie.
-Nie odzywaj się do mnie. - owiedział surowym głosem z wzrokiem wpatrzonym w coś w oddali.
-Nie, proszę. Przepraszam, przekroczyłam granicę. - powiedziałam sięgając po jego nadgarstek, chcąc sprawić by został.
-Tak, przekroczyłaś. - powiedział i cierpko się zaśmiał, nadal patrząc z dala ode mnie, ale zatrzymał się na swojej trasie.
-Wiem i przepraszam, okay? Byłam zła, bo oni to wymyślili, a nienawidzę kiedy ktoś rozstawia mnie po kątach. - owiedziałam, a on wreszcie na mnie spojrzał, oczami pełnymi niedowierzania.
-Nie byłaś jedyną osobą, która była do czegoś zmuszana, okay? Chciałem normalnie porozmawiać, ale nie, jak mogłabyś przepuścić okazję do wkurwienia mnie? - powiedział, przejeżdzając przez włosy ręką we frustracji.
-Wyglądałeś jakbyś się nie przejmował, kiedy ja prawie wychodziłam z siebie. - próbowałam się obronić.
-Cóż, nowość, zależy mi! - podniósł głos, teraz krok bliżej mnie.

Spojrzałam mu prosto w oczy,teraz niebieskie zachmurzone odrobiną furii.
- Naprawdę, Niall? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział i zobaczyłam szczerość w jego oczach - i patrz, gdzie nas to zaprowadziło? Znów w środku ulicy. To jest powód, dla którego nie jestem w związkach.  -powiedział zirytowany. - stałam tam w milczeniu, nie wiedząc, co mam powiedzieć.

- Popatrz na nas. Nie możemy siedzieć i rozmawiać grzecznie przez pięć minut. Zabilibyśmy siebie nawzajem, gdybyśmy byli razem.  - powiedział - Może...może to nie powinno być nic więcej niż romans. Może nie jestem w stanie zaangażować się w coś  poważniejszego niż romans. - wydawał się znikać w jego własnych myślach.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co powiedzieć, a nawet gdyby, to guzek w gardle nie pozwoliłby mi. Jego słowa ukąsiły, bez względu na to jak bardzo nie chciałam, by tak się stało. Odwrócił się do mnie po raz kolejny i westchnął.

- Między nami jest chemia, nie możemy zaprzeczyć, ale tak mocno, jak przyciąga mnie do ciebie, tak samo mocno, Tobie udaje się mnie wkurzyć. Kiedy tylko zaczynamy rozmawiać, walczymy. Jak długo by to trwało, (T.I.)?  Tydzień? Dzień? - zapytał zajadle z rozczarowanym uśmiechem, jaki malował się na jego ustach.  Musiałam zapytać.
- Więc dlaczego nie pozwolisz mi, pozbyć się Ciebie? Pocałunek był naprawdę konieczny? Wysyłasz jakieś popieprzone sygnały, Niall. - powiedziałam,modląc się, aby mój głos nie brzmiał zbyt łamliwie.
- Może chciałem spróbować! - jego szczęka zacieśniła się, jego żywe emocje. - Być może pierwszy raz od dłuższego czasu, chciałem dać temu szansę. Chyba powinienem był, pozwolić Ci odejść. - powiedział, patrząc gdzieś ponad moim ramieniem. Cholera, jego słowa zabolały.
Nagle wszystko, co uważałam za najlepsze rozwiązanie, to spróbować zmienić jego zdanie, aby go zatrzymać bez względu na konsekwencje. Nawet jeśli to oznacza, że to tylko romans. Samo to, że mogłoby go nie być tam w przyszłości, budziło we mnie panikę.

Zrobiłam krok do przodu, sięgając dłonią i zaczepiając wnętrzem palca kołnierz jego swetra, ciągnąc go do mnie i naciskając jego ustami na moje, całując go powoli i wlewając wszystkie emocje w ten pocałunek. Moja ręka trzymała go z tyłu szyi, trzymając go w miejscu kiedy delikatnie przygryzałam jego wargę. Na początku był spięty, próbując się nie poddać temu; potem poczułam jego duże, ciepłe dłonie na mojej talii, przyciągające mnie bliżej.

To było desperackie, jakby świat miał się skończyć, a ten pocałunek był naszym ostatnim życzeniem. Wziął gwałowny oddech, a ja przysunęłam się jeszcze bliżej, moje piekące ciało do jego.  Rozsunęłam moje usta, a on jego językiem znalazł mój i po prostu staliśmy tam, w środku ulicy, całując się i rozkoszując się smakiem.
Nie wiedziałam jak wiele czasu zajęło nam przerwanie pocałunku, ale  kiedy wreszcie zrobiliśmy to, moje usta mrowiły, a Niall popatrzył oszołomiony, jego spuchnięte i czerwone usta ułożyły się w uśmiech.
- Co sądzisz o rozwiązywaniu problemu z pocałunkiem? - zaśmiał się, a ja zachichotałam wraz z nim. Moja dłoń zsunęła się z jego szyi na jego biceps, a jego uchwyt wokół mojej talii poluźnił się.
- Dlaczego nie popracujemy nad tym co mamy? Jeśli to działa na nas tak, by nie rozmawiać, czemu nie skupimy się na tym, co możemy zrobić?  - powiedziałam, a mój palec rysował wzory na jego klatce piersiowej. Spojrzał w dół, szukając moich oczu.
- Jesteś pewna? Możesz to zrobić?

Nie byłam pewna, ale to było cholernie dużo lepsze niż nie móć go znów zobaczyć albo jeszcze gorzej, zobaczyć go z innymi dziewczynami, wiedząc, że mogłam być na ich miejscu.
- Tak - powiedziałam, przytakując.

Boże, mam nadzieję, że będę potrafiła.

------------------------------------------------------------------------------------------


No i mamy 5. rozdział przetłumaczony. : ) Mamy nadzieję, że Wam się spodoba i przepraszamy za to, że musieliście tak długo czekać, ale rozumiecie szkoła, zainteresowania i takie tam. 6. rozdział już wkrótce! ; ) Dziękujemy wszystkim za wspaniałe komentarze. xx One dają niezłego "kopa" do dalszej pracy. : )






piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 4.

Nie  zadzwonił.
Nie byłam zaskoczona pierwszego dnia, ani kolejnego lub jeszcze następnego. Szczerze mówiąc, nie byłam zdziwiona, kiedy minął cały pierwszy tydzień, a mój telefon nie zadzwonił. Wiedziałam, że on był typem faceta, który się nie angażował, wolny duch, zbyt młody by się ustatkować. Rzucając mu przelotne spojrzenie, udało mi się dojrzeć spłoszenie w jego oczach, kiedy spytałam go o numer telefonu i ja poważnie uważałam, że jeśli to był błąd lub nie, to powinnam na luzie uciec tak, jak to  miałam w zwyczaju, niczym rodzaj związku, o jakim nigdy, bym nie pomyślała. W tym tygodniu spędziłam dużo czasu, na myślaniu o każdej pojedynczej rzeczy, która wykonywałam, kiedy on był w pobliżu...analizowanie i ponowne analizowanie, przyprawiały mnie tylko o ból głowy.  Nie mogłam nic zrobić, z wyjątkiem czekania na telefon od niego i nieważne jak bardzo tego nienawidziłam, musiałam zaakceptować ten fakt. Miał mój numer, wybór należał do niego.
I wyglądało na to, że wybrał.
- Minęły już dwa tygodnie [T.I] . - powiedziała Maddie - Przykro mi, ale musisz przestać o nim myśleć. Zawracasz sobie tylko głowę.
Zastrzeliłam ją wzrokiem.
- Maddie, przestań dramatyzować. Jestem blisko zawracania sobie nim głowy, ale to nie jest tak, że potrafię przestać o nim myśleć, to jest trochę bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje. - powiedziałam jej, zirytowana - Możemy o nim nie rozmawiać, proszę?

Po raz pierwszy byłyśmy w tej kawiarni obok naszej uczelni. Czekałyśmy na nasze drinki.  Wszystko było w porządku, słońce świeciło, ptaki śpiewały, a my nie rozmawiałyśmy o Niall'u przez prawie trzy dni (i to było naprawdę wielką sprawą), dopóki nie zatrzymałam się na chwilę, mój umysł pracował na własną rękę, zastanawiając się, czy Niall w ogóle tutaj przychodzi; Maddie złapała moje spojrzenie, a jej pierwszym przypuszczeniem było to, że myślę o nim...miała rację.
- Dobrze, to byłby pierwszy raz. -  wymamrotała pod nosem. Chciałam coś jej powiedzieć, aby znów ją rozgorączkować, ale nie potrafiłam jej dokuczać. Dodam, iż miała rację.
- Maddie, proszę. Proszę? - westchnęłam, zamykając oczy na sekundę. Barman wreszcie wręczył nam nasze drinki, a Maddie wertowała portfel, aby zapłacić, więc miałam trochę czasu, aby przygotować się na to co miało przyjść. Odwróciła się do mnie i wzięła oddech.
Zaczynamy!
- Okay, nie chciałam tego robić, ale wydaje się, że potrzebujesz trochę brutalnej miłości i nawet jeśli masz zamiar mnie po tym znienawidzić, ja i tak to powiem. - zaczęła, kiedy rozglądałyśmy się za miejscem, które mogłybyśmy zająć i kontynuowała tak szybko, jak szybko zajęłyśmy siedzenie blisko okna.
-Teraz ja mówię, a ty słuchasz. Zgoda? - powiedziała, a ja skinęłam głową.
-Okay. Więc, widzisz tego chłopaka przez chwilę w bibliotece, spoko, sądzisz, że jest fajny. Uśmiecha się do ciebie, ty odwzajemniasz uśmiech, dzielicie uroczą chwilę i wtedy on znika. Dobra, świetnie. Żadnego problemu. Pewnie myślałaś o nim tylko kilka razy, i to tylko bonus, kiedy spotykasz go w barze jakiś czas później. Jest chemia, cieszycie się sobą, bo o to chodzi we flircie, o ten pieprzony, świetnie spędzony czas. Ale to o tobie rozmawiamy, a to oznacza, że jesteś zobowiązana być zawstydzona i nadmiernie przywiązana w tym samym momencie i oto, tak się staje. Nie mówię, że w tej historii on był małym, niewinnym chłopcem, chodzi mi o to, co stało się w bibliotece? To najlepszy rodzaj perswazji o jakim słyszałam. Ale on nigdy nic Ci nie obiecał. A zachowywałaś się, jakby to zrobił, kiedy pojawił się na imprezie godzinę po tobie, byłaś wściekła i dziecinna. Wykorzystałaś Jake'a żeby wzbudzić w nim zazdrość. Nie byłoby to problemem, jeśli nie byłabyś taka wkurzona, jak byłaś, mogłoby to być nawet zabawne. I wtedy, przespałaś się z nim. Co prowadzi nas do najlepszej części - sprawiłaś, to oczywiste, że oczekujesz czegoś więcej, kiedy poprosiłaś o jego numer, a on uczynił to oczywistym wcześniej kilka razy, że chodzi mu tylko o seks. I uwierz mi, jest jednym z lepszych. Grzecznie zaoferował, że weźmie twój numer i jak obie dobrze wiemy, nie pochwalił się tobą przed swoimi przyjaciółmi. Więc proszę Cię, pomyśl o tym z tej perspektywy. Jeśli nie potrafisz się NIE przywiązywać, odpuść. Jeśli umiesz, flirtuj z nim tak wiele razy jak chcesz, jestem pewna, że nie będzie miał nic przeciwko. - w ten sposób zakończył się jej ogromny monolog. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Gdzieś w głębi duszy, wiedziałam o tym. Wiedziałam o wszystkim, co powiedziała, nie chciałam tylko tego przyznać.
-Przepraszam kochanie, nie chciałam, żeby to zabrzmiało szorstko. Prawdopodobnie wiesz to wszystko, ale musiałam Ci to powiedzieć, bo Cię kocham i nie chcę, żebyś została zraniona. - powiedziała Maddie sięgając nad stołem i ujmując moje dłonie w swoje. Spojrzałam ponad naszymi złączonymi dłońmi i uśmiechnęłam się do niej.
-Wiem. - westchnęłam. - Dziękuję Ci za to. Wiem, że zachowuję się okropnie i przepraszam, że ty i Jake musicie mnie tolerować. I wiem, że to brzmi cholernie banalnie, ale on steruje moimi emocjami i nawet o tym nie wie, nigdy nie myślałam o nikim tak dużo, po prostu mnie do siebie przyciąga, nie wiem. - prychnęłam, przejeżdżając włosy ręką. Spojrzałam na Maddie i zauważyłam wyraz jej twarzy.
-Wiem, sama nic z tego nie rozumiem. - zaśmiałam się.
-Ty głupia mała wiewióreczko. - powiedziała szczypiąc mnie w policzek i uśmiechając się. Spojrzała na zegarek i wytrzeszczyła oczy. - Cholera. - wymamrotała. - [T.I.] muszę iść, mam spotkanie z nauczycielem od biologi za jakieś 5 minut, kompletnie o tym zapomniałam!
- W porządku, idź...ja zostanę tu jeszcze na trochę. Na co czekasz?! Idź, idź, idź! - popsieszyłam ją, śmiejąc się, kiedy zerwała się i szybko zebrała swoje rzeczy, zanim wybiegła z kawiarni. Przeszła obok okna, którego siedziałam i wysłała mi całusa, a następnie rzuciła bezgłośne "przepraszam" i zniknęła. Myślałam o wszystkim, co Maddie mi powiedziała po raz kolejny i wiedziałam, że miała rację. Musiało przestać mi zależeć. Niall był dobrym człowiekiem, nigdy nie znieważył mnie, sprawiał, że czułam się świetnie i godził się z całym tym gównem, które mu dałam, chociaż wcale nie musiał. Od początku pokazywał, że nie chce niczego więcej niż seksu i nie wiem, czemu kiedykolwiek myślałam inaczej.
Okay, więc pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić, jest dowiedzenie się, co zrobić, aby przestało mi zależeć. Siedziałam tam kilka minut więcej, psychicznie przygotowując się do wstania i pójścia z powrotem do mojego domu oraz pracy, którą musiałam wykonać do szkoły. Wreszcia wstałam, zabierając moją nietkniętą gorącą czekoladę i kierując się do drzwi. Kiedy wyszłam z kawiarni, zagubiona w moich myślach tak, że nie zauważyłam dziewczyny, która pojawiła się zza rogu i próbowała wejść, a moje ramię zderzyło się z jej ciężarem, więc obie straciłyśmy równowagę na sekundę, a czekolada prawie wyślizgnęła mi się z ręki. Odwróciłam się w jej stronę.
- O Boże, przepraszam! Wszystko w porządku? - zapytałam jej, a ona uśmiechnęła się uprzejmie.
- Nie, to była moja wina. Nie patrzyłam gdzie idę. Tak mam się dobrze i mam nadzieję, że Ty również. - powiedziała, a na jej ładnej twarzy pojawiła się troska. Przytaknęłam.
- Dobrze - powiedzała, sięgając ręką za klamkę, aby otworzyć drzwi.
- Jeszcze raz przepraszam. Niall, idziesz?

Co do cholery?!

Czułam się jak w zwolnionym tempie. Odwróciłam się, zauważając wreszcie postać stojącą nie tak daleko ode mnie, jego przeszywające niebieskie oczy były winne tego, że nie powstrzymały mojego wzroku. Mój oddech uwiązł w gardle, zaś kończyny zdrętwiały, a w rezultacie papierowy kubek wyślizgnął się z moich palcy, uderzając o chodnik, a czekolada wylała się na całej powierzchni, uderzając w dużej mierze białe trampki Niall'a i moje czerwone też. Teraz pamiętałam o tym, co obiecałam sobie kilka minut temu, beztroska i tak dalej, ale z zazdrości, która pojawiła się wewnątrz, nie mogłam się powstrzymać. Kawałki układanki wydawały się być stworzone dla siebie idealnie, czułam się, jakbym wszystko nagle zrozumiała. Oczywiście, byłam tylko kolejnym podbojem, raczej zbyt łatwym, bo nawet nnie musiał mi drinka przynosić, w przeciwieństwie do tej ładnej małej osóbki, która stała obok mnie, niewiarygodnie zmieszana sposobem, w jaki się zachowywałam. Złość zalała mnie, to wszystko działo się w ciągu sekund.

Niall spojrzał w dół na swoje adidaasy, otworzył usta w szoku, zanim znów na mnie spojrzał:
- Co do diabła, [T.I]?
Nie mogłam się pohamować, naprawdę nie mogłam.
-Oh, pamiętasz moje imię, jak miło z twojej strony - warknęłam- Czuję się wyróżniona.
Rzucił mi ostre spojrzenie, zanim zerknął w kierunku swojej towarzyszki.
-Sarah, wejdź, wrócę za chwilę - powiedział, a gdy na mnie spojrzał, widziałam w jego oczach złość.
-Ale... - próbowała.
-Sarah, proszę! - krzyknął, przerywając jej w połowie zdania.
Wydawało mi się, jakby była mu posłuszna, ale nie mogłam być pewna, ponieważ zdecydowałam, że mam już dość jego i całej tej dramy, która go otoczyła, więc zaczęłam odchodzić od tej sceny. Moje serce biło głośno, a ręce zacisnęły się w pięści, kiedy szłam ulicą, nie skupiając wzroku na niczym konkretnym.
-Co jest z tobą nie tak? Czemu się tak zachowujesz? - powiedział, miał smutne spojrzenie i zmęczony głos.
Jakoś poradziłam sobie, żeby nie brzmieć jak wariatka, mieć pewny i czysty głos.
- Wszystko ze mną w porządku. Możesz mnie puścić? - spytałam, patrząc w dół na jego palce, które wbiły się w moją skórę.
-Nie, dopóki nie powiesz mi, czemu się tak zachowujesz!
-Jak, Niall? - sprowokowałam, zbliżając swoją twarz do jego.
-Robisz sceny, wylewasz na mnie kawę...
-To była gorąca czekolada!
-Czy wyglądam, jakbym się przejmował, czy była to gorąca czekolada czy nie? - spytał, zniżając głos, tracąc cierpliwość.
Poddałam się.
-Nie wylałam jej na ciebie celowo, nie jestem aż tak dramatyczna - zaczęłam, a on poluzował swój uścisk, na co ja zrobiłam krok w tył, zanim kontynuowałam: - Byłam zaskoczona, widząc cię tam, wtedy się wkurzyłam, bo byłeś z tą dziewczyną, wychodzisz na drinka, całkowicie beztroski i wesoły i tak, nadal jestem na ciebie wściekła, że nie zadzwoniłeś, ale nie jestem szalona i przeżyję, i przeboleję... - ucięłam, kiedy jego usta zderzyły się z moimi. Złapał moją twarz w dłonie,chcąc utrzymać mnie blisko. Oddałam pocałunek w ciągu kilku sekund, chwyciłam jego górną wargę miedzy moje, ssąc i ciesząc się znajomym smakiem, zaciskając dłonie na jego łokciach. Odsunął się na milimetr, biorąc głęboki oddech.
- Nie chcę, żebyś to przebolała - wymamrotał, zanim znów zaczął mnie całować.
Ale po tym zesztywniałam, mroziło mnie w miejscu, zanim go odepchnęłam.Wyglądał na zaskoczonego; myślałam, że poddam się pod jego dotykiem, zdesperowana dla niego.
-To nie jest tak, że kończysz kłótnię - powiedziałam - Przepraszam, ale musisz zrobić znacznie więcej niż pocałunek, żeby to rozwiązać.Wracaj do swojej dziewczyny. - skończyłam.
-[T.I]....
-I nie idź za mną, Niall, proszę, zrobiliśmy wystarczającą scenę.
I tak wyjaśniłam mu wszystko i odeszłam, nie odwracając się za siebie, a on nie poszedł za mną.

------------------------------------------
Przepraszamy, za to, że musieliście tak długo czekać na rozdział, ale to z powodu szkoły...wiecie koniec roku. -.-'
Dziękujemy wszystkim za wspaniałe komentarze. Jesteście absolutnie niesamowici.

Mamy przyjemność Was zaprosić do obserwowania bohaterów tego fanfiction na twitterze.
@Niall_Mystery
@Hannah_Mystery

FOLLOWUJCIE, TWEETUJCIE DO NICH...SĄ NAPRAWDĘ ŚWIETNI I SZALENI.
TO NIE MY ZAŁOŻYŁYŚMY KONTA. ZOSTAŁY ONE ZAŁOŻONE PRZEZ CZYTELNIKÓW.
Pozdrawiamy x